Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Smudy etiuda rewolucyjna

Bartosz Zasławski
Bartosz Zasławski
Krytykowany po remisie z Grecją, wyniesiony do roli bohatera po remisie z Rosją. Oskarżany o taktyczny analfabetyzm na inaugurację Euro, znalazł rozsądną strategię w drugim meczu turnieju. Cienka linia dzieli potępienie od uwielbienia.

38 milionów specjalistów od piłki nożnej od piątku do wczoraj pomstowało na selekcjonera. Jego nazwisko odmieniano we wszystkich przypadkach, za każdym razem w negatywnym kontekście. Przeglądając twórczość czołowych futbolowych publicystów, wsłuchując się w wypowiedzi byłych reprezentantów i różnej maści ekspertów miało się wrażenie, że na ławce trenerskiej zasiada kompletny ignorant, podejrzewany o absolutny brak znajomości piłkarskiej sztuki.

Skrajne stany emocjonalne, w które można popaść śledząc losy reprezentacji, rzadko bywają uzasadnione. Tak jak indeksy giełdowe poruszają się od niedowartościowania do przewartościowania, tak ocena reprezentacji przemierza długą drogę od rozczarowania po euforię. Prawda zwykle leży po środku, jest niejasna, nieostra, nieatrakcyjna dla kibica, dla którego liczą się mocne wrażenia, nie chłodna analiza.

Smuda codziennie obserwuje swoich wybrańców na treningach. Nikt nie wie lepiej od niego co siedzi w ich głowach, jak reagują na stres, jak każdy z nich znosi różne fazy meczu. Zgoda, jego metody nie muszą być skuteczne, decyzje nie zawsze trafne, popełnia błędy i zaniechania. Jak my wszyscy. Mieliśmy momenty lepsze i gorsze, takie, z jakich możemy być dumni i takie, które nie powinny się wydarzyć na turnieju takiej rangi. Polska drużyna nie funkcjonowała jak należy w drugiej połowie z Grecją - to fakt. Widocznie przed samym sobą selekcjoner potrafił uzasadnić brak decyzji o zmianach, widział w tym sens, czuł, że tak będzie dla drużyny lepiej. Manewr z trzema defensywnymi pomocnikami (ustawienie było znane już 24 h przed pierwszym gwizdkiem Wolfganga Starka) odsądzano od czci i wiary. Tymczasem przyniósł efekty, jakich mało kto się spodziewał.

Totalne krytykanctwo w stylu: czegokolwiek Smuda nie zrobi jest złe (czeka nas to przy wyborze bramkarza na mecz z Czechami) nie służy niczemu. Poza autopromocją i zaistnieniem w mediach tych, którzy je wyrażają.

Kilka lat temu ustępujący rzecznik rządu powiedział swojemu młodszemu następcy: "Pamiętaj, żaden z premierów nie jest tak dobry jak mówią o nim na początku, ani tak słaby, jak mówią o nim na końcu". Podobnie jest z trenerami.

Nie zapominajmy, że to opinia publiczna namaściła Franciszka Smudę na następcę Leo Beenhakkera. Zepchnięty w narożnik PZPN nie miał innego wyboru. "Macie, kogo chcieliście" - mówił wówczas prezes Grzegorz Lato.

Czas na podsumowanie Smudy przyjdzie (najwcześniej) w sobotę około 22:45. Na razie można powiedzieć tyle, że pogłoski o jego trenerskim dyletantyzmie są mocno przesadzone.

Znajdź nas na Google+

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Wywiad z prezesem Jagiellonii Białystok Wojciechem Pertkiewiczem

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na naszemiasto.pl Nasze Miasto