Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Spotkanie w Stalowej Woli: "Ja tego Palikota zapier..."

Stanisław Cybruch
Stanisław Cybruch
W24
Janusz Palikot w wyborach burzliwie wszedł do Sejmu i mierzy wysoko. Równie burzliwie i bulwersująco jest, gdy wystąpi publicznie. Ma taki język, filozofię myślenia i styl mówienia, że czasem trudno znieść. Z tego względu w Stalowej Woli usłyszał: "Ja tego Palikota zapier...".

Jeszcze nie tak dawno czołowym krytykantem wszystkiego i wszystkich w Polsce był Jarosław Kaczyński. Teraz wyręczył go Janusz Palikot. Prezes Kaczyński podejrzewał, oskarżał, atakował, grzmocił rządzących, bo nic mu nie mogło przypaść do gustu, w kraju rządzonym przez koalicję PO-PSL. Powtarzał nieustannie, że w wyborach musi zwyciężyć PiS i on osobiście - wtedy Polska zmieni się z dnia na dzień. Będzie mlekiem i miodem płynąca, a złoczyńcy z PO, pójdą z rządu won - potem pod sąd. Nie zwyciężył. Zamilkł. Długo oblizywał rany szóstej przegranej.

W drugą rocznicę tragedii smoleńskiej odżył. To znak, że ma odzew zza grobów. Znów musi walczyć. I musi zwyciężyć. Najlepiej tak jak zwyciężył kolega w Budapeszcie. Na obchody rocznicy smoleńskiej zaprosił braci Węgrów. Przyjechali. Byli pod Pałacem Prezydenckim. Trzymali flagi madziarskie. A wielebny kanonik w modlitwie nawiązał do ukrzyżowania Chrystusa. Taka ma być teraz Polska. Tylko PiS może ją zbawić. Nie tylko. Także Ruch Palikota.

Odkąd Janusz Palikot wszedł do Sejmu ze swoją partią, która miała mu pożreć ponad 3 mln złotych, przejął rolę wałczącego z wszystkim i wszystkimi, prezesa PiS. Najpierw ruszył z motyką na krzyż, Kościół, księży i hierarchów. Potem wziął się za remont demokracji i uprawę "trawy".

Uderzył w SLD, bo zatracił możliwość przejęcia partii Millera. Zaczął kopać Kwaśniewskiego i Millera za Kiejkuty. Wyruszył w końcu w trasę po Polsce. Bo jako przyszły gospodarz Pałacu Prezydenckiego, musi poznać bliżej problemy ludzkie. Musi też dać się poznać z drugiej strony, czyli z prawdziwej.

Janusz Palikot, podróżami po kraju, zaczął odkrywać ludziom swoją prawdziwą, gadatliwą twarz. W Kiejkutach poszło mu nadzwyczaj spokojnie. Nie trafił do tajnych więzień CIA, które zakładał Leszek Miller. Może kiedyś trafi. Ale trafił do Suwałk, a tam trafił źle. Nie pomogła promowana książka o złej Platformie, ani autografy. Przyjęty szorstko, a nawet wrogo przez narodowców, odjechał niepyszny.

Szczególnie "gorąco" i specyficznie "przyjaźnie" przyjęty został na spotkaniu z mieszkańcami Stalowej Woli. Jeden mężczyzn nie wytrzymał: "Ja tego Palikota zapier..." - krzyczał, o czym pisze Dziennik.pl. Doszło do bójki i szarpaniny. Niewiele było trzeba, a poseł Palikot byłby oberwał.

Inaczej, bo jeszcze jako tako łagodniej, było dotąd w Sejmie. Poseł Palikot i jego ludzie, co prawda naśmiewali się m.in. z ministra Gowina, premiera Tuska, prezesa Kaczyńskiego i Leszka Millera. Ten ostatni natychmiast zareagował, uświadamiając im, że są "naćpaną hołotą". Wyznaczył następce na miejsce Tuska. Powiedział, że Kaczyński "jest w stanie pożreć własnego brata".

Teraz Janusz Palikot zapowiada, że ma wniosek o odwołanie ministra sprawiedliwości, Jarosława Gowina. Kogo jeszcze odwoła, nie mówi. Nie kryje, że przestał liczyć na fuzję SLD z jego Ruchem, dopóki Sojuszem Lewicy kieruje Miller.

Tymczasem w trakcie spotkania z mieszkańcami Stalowej Woli, do sali szkoły muzycznej, gdzie brylował poseł Palikot, wszedł 50-letni mężczyzna. I publicznie oświadczył, wykrzykując: "My to już wszystko wiemy. To nie my mamy słuchać, tylko pan nas" - cytuje wiadomosci.dziennik.pl. Przerywał odważnie płomienne wystąpienie Janusza Palikota.

Mężczyznę natychmiast próbowano uspokoić i wyprowadzić z sali, ale jak podaje gazeta.pl, doszło do niebezpiecznej szarpaniny i bójki. Niby awantura już przyschła, mężczyzna krzykliwy zniknął, aż tu, na pół godziny przed końcem spotkania, do akcji przeciwko nieproszonemu gościowi wkroczył kolejny rozwścieczony mężczyzna i zaczął groźnie krzyczeć: "Ja tego Palikota zapier...".

Nieproszony gość, wrzaskliwy i niebezpieczny, usiadł na środku sali i zaczął przeklinać. Przyjechała policja. Wylegitymowała krzykaczy. Stwierdziła, że jeden z nich był nietrzeźwy. Ale drugi na trzeźwo pokazał swoje uczucia do gościa z Warszawy. Ściślej z Biłgoraja. Czy poseł Palikot wyciągnie z tych wizyt gospodarskich w terenie stosowne wnioski i płynące z nich nauki?

Gdyby nie kopał Kościoła i hierarchów, dali by mu dobre rady boskie i swoje, jakich słuchał jako student lubelskiego KUL. Teraz możemy mu dać rady i nauki płynące z ksiąg ludzi o wielkich umysłach i otwartych sercach. Prymas tysiąclecia, Stefan Wyszyński nauczał: "Polaków nie zdobywa się groźbą, tylko sercem". A poeta, satyryk i aforysta Stanisław Jerzy Lec mawiał: "Pogrożę mu tylko palcem - rzekł, kładąc go na cynglu".

Znajdź nas na Google+

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Wskaźnik Bogactwa Narodów, wiemy gdzie jest Polska

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na naszemiasto.pl Nasze Miasto