Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Sprawa arcybiskupa Wielgusa - szum medialny czy coś więcej?

Alicja Karłowska
Alicja Karłowska
Relacje telewizyjne i doniesienia prasowe ostatnich dni wskazują na powstawanie podziału w polskim Kościele katolickim. Czy to tylko emocje, kolejny "szum medialny"? Chyba jednak coś znacznie więcej...

Po artykule w "Gazecie Polskiej" , traktującym o współpracy ks. arcybiskupa Stanisława Wielgusa z SB, w Polsce rozpoczęła się gorąca dyskusja. Kto, dlaczego, gdzie dowody? Rzecz nie dotyczy wyłącznie środowisk mniej lub bardziej związanych z kościołem katolickim, ale - jak sądzę - bardzo wielu Polaków. Oto bowiem rzucone zostały poważne
oskarżenia. Cień padł na osobę, której przyszło pełnić ważną funkcję w społeczeństwie.

Krzywdy nie wyrządził...

Czy obecny arcybiskup rozmawiał z esbekami? Rozmawiał. Pytanie tylko - jaki charakter miały te rozmowy? Jak wiele istotnych informacji dotyczących abp. Wielgusa zawierają archiwa IPN-u? Prawdopodobnie szybciej dowiemy się tego od dziennikarzy niż stosownej komisji historycznej, działającej w imieniu Episkopatu Polski.

W wywiadzie, którego ksiądz arcybiskup udzielił Gazecie Wyborczej, czytamy: "O nikim w trakcie tych rozmów na SB nie powiedziałem nigdy nic złego. Żebym kogokolwiek skrzywdził? Absolutnie nie". To odpowiedź na pytanie o "przymusowe" rozmowy (np. z racji wyjazdów zagranicznych). Trudno sądzić, by było inaczej, by wtedy jeszcze - stypendysta ks. Stanisław Wielgus - donosił cynicznie na kolegów i przyjaciół np. z uniwersytetu.

Porównywanie
tamtych wydarzeń z teraźniejszością jest niezwykle trudne. Cóż, wtedy wystarczyło powiedzieć, że ktoś jest pobożnym księdzem czy kolegą, że dobrze i skrupulatnie wypełnia wszystkie swoje obowiązki by go pogrążyć. Niewątpliwie teraz nic złego w tych słowach nie ma, ale w przypadku, gdy osoba "Z" znana była jako aktywny działacz, który "nie idzie po linii Polski Ludowej", to wystarczyło. Nie wiemy jak wiele słów zyskało w zapiskach po spotkaniu zupełnie inny charakter niż w intencji mówiącego.

Zbuntowani "synowie kościoła"?

W jednym z ostatnich pytań wywiadu w GW pada pytanie, a raczej postawiona zostaje teza: "Teraz atakują arcybiskupa nawet publicyści deklarujący się jako wierni synowie Kościoła, działający podobno dla dobra Kościoła". Trudno, by nie przyszło czytelnikowi do głowy, że mowa o często wypowiadającym się ostatnio w mediach publicyście, Tomaszu Terlikowskim (mimo, że oczywiście żadne nazwisko
nie padło).

Zastanawia mnie tylko, gdzie znaleziono dowody - w postaci publikacji w gazetach czy wypowiedzi w mediach -
na to, że synowie kościoła (określenie dość mało precyzyjne) atakują arcybiskupa? Co to znaczy atak? Atakiem widać jest sama chęć i wyrażenie tego słowami, by ujawniono społeczeństwu wycinek przeszłości wyjątkowego człowieka, profesora, biskupa, który ma niebawem podjąć bardzo odpowiedzialne funkcje w kościele. Chęć poznania historii nie musi wcale wynikać z - tak często stosowanego określenia - pogoni za sensacją, nagonki i dzikiej lustracji, tylko po prostu w wielu przypadkach ze szczerego pragnienia ukrócenia raz na zawsze krzywdzących spekulacji.

Troska - czy rzeczywiście obłudna?

W "Naszym Dzienniku" (nr 2, 2007 r.) ze zdziwieniem przeczytałam tekst Marii K. Kominek zatytułowany: "Obłudna troska".
Autorka zarzuca T. Terlikowskiemu "perfidną manipulację". Terlikowski, w kontekście ingresu ks. abp. Wielgusa, pisze m.in. "modlitwa o światło mądrości, wiary i odwagi dla tych, którzy taką decyzję podjąć mogą".
M. Kominek twierdzi, że to wezwanie do modlitwy nie jest szczere, zaś autor zarzuca w ten sposób ważnym osobom w Kościele brak mądrości...

Odnosząc się do zarzutów M. Kominek nie mogę się oprzeć pytaniu: czy fakt, że życzę komuś np. zdrowia świadczy o tym, że ten ktoś jest chory? Przecież może się mieć doskonale, a nasze życzenie to tylko wyraz nadziei, że stan ten będzie trwał...

Od jakiegoś czasu obserwuję swoistą grę na dwóch frontach, tyle tylko, że po tej samej stronie barykady. Wszyscy opowiadają się za rozumnymi poszukiwaniami prawdy, ostrożnością w sądach, skrupulatnymi badaniami spraw itp. Tymczasem efekty jakie są, każdy widzi. Miejmy nadzieję, że właściwe osoby w odpowiednim czasie staną na wysokości zadania i zrobią
wszystko, by zamieszanie wokół osoby ks. Wielgusa wyjaśnić i zniwelować, a tym samym zakończą się oskarżenia ludzi Kościoła... przez ludzi Kościoła, bo to niczemu dobremu nie służy.

od 7 lat
Wideo

Jak głosujemy w II turze wyborów samorządowych

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na naszemiasto.pl Nasze Miasto