Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Sprzed komputera za kraty? Historia stara jak...torrenty

Tomasz Bidziński
Tomasz Bidziński
Po raz kolejny producenci filmów próbują "odzyskać" - wg nich - stracone za sprawą internetowych piratów zyski ze sprzedaży filmów. Tym razem jest to inicjatywa US Copyright Group, która złożyła pozwy przeciwko 20 tys. osób.

Firma ta reprezentuje takich "potentatów" jak m.in. Braeburn Entertainment (Call of the Wild 3D), G2 Productions (Uncross the Stars), Cinepro Pictures International (The Steam Experiment), Animationwerks (The Gray Man) czy Brightlight Pictures (Far Cry). Są to głównie produkcje i producenci niezależni. US Copyright Group zapowiada jednocześnie, że 20 tysięcy to dopiero początek bo w planach ma skierowanie kolejnych 30 tys. pozwów do sądu federalnego w Waszyngtonie.

Pozwy dotyczą oczywiście naruszenia praw autorskich, na razie na terenie Stanów Zjednoczonych w związku z zapewne niezbyt wielkim zainteresowaniem owymi filmami poza ich granicami. Kim są pozwani? To użytkownicy programów typu BitTorrent opierających się na architekturze sieci rodzaju peer-to-peer. Dla tych, którzy nie są zaznajomieni z materią wyjaśnię, iż jest to "system" opierający się na tym, że każdy jego uczestnik udostępnia fragment danych znajdujących się na jego dysku twardym bądź właśnie ściąganych jednym z programów typu BitTorrent, pozostałym uczestnikom posiadającym tego typu program. Według oficjalnych informacji potencjalni przestępcy-użytkownicy zostali wyśledzeni dzięki wsparciu technologicznemu firmy Guardaley IT, która zajmuje się m.in. monitorowaniem przepływu danych w sieci.

To kolejna ofensywa producentów w obronie swoich profitów, choć tym razem jest odrobinę inaczej. Jakiś czas temu głośna stała się sprawa szwedzkiego portalu The Pirat Bay. Na jego serwerach znajdowały się pliki torrent, czyli swego rodzaju wtyczki do sieci użytkowników BitTorrent. Nie są to pliki zawierające filmy czy muzykę, ale umożliwiają po ich uruchomieniu w programie dostęp do konkretnego filmu czy utworu muzycznego, który znajduje się na komputerze użytkownika np. w Brazylii. Założyciele firmy usłyszeli w pierwszej instancji wyroki skazujące na ogromną grzywnę i więzienie. Tym razem ostrze sprawiedliwości może się obrócić przeciwko osobom pozostającym na końcu całego łańcucha.

Tutaj właśnie pojawia się pytanie czy użytkownicy tego typu programów w Polsce muszą zacząć się obawiać? Dzisiaj wszyscy, którzy ściągają z sieci filmy czy muzykę powtarzają jak mantrę, że ściąganie nie jest nielegalne. Nielegalne jest udostępnianie. To się z grubsza zgadza ponieważ nasza ustawa o prawie autorskim i prawach pokrewnych w art. 116 ust. 1 stanowi, że "Kto bez uprawnienia albo wbrew jego warunkom rozpowszechnia cudzy utwór w wersji oryginalnej albo w postaci opracowania, artystyczne wykonanie, fonogram, wideogram lub nadanie, podlega grzywnie, karze ograniczenia wolności albo pozbawienia wolności do lat 2." Niestety w przypadku opisanych wyżej programów niemożliwe jest pobieranie bez wysyłania - można jedynie ograniczyć do minimum prędkość wysyłania pobieranego przez nas w danym momencie pliku. I tu dochodzi do przestępstwa.

Nie jestem prawnikiem ani informatykiem, ale opierając się na wiedzy dotyczącej działania torrentów muszę stwierdzić, że właściwie pojawia się jednak pewne pole do teoretyzowania. Mianowicie, jak wspomniałem wcześniej, każdy użytkownik ww. programów udostępniać może np. tylko te pliki (oczywiście cały czas mowa o tych podlegających ochronie praw autorskich), które w danym momencie sam ściąga, ograniczyć prędkość udostępniania do minimalnej możliwej wartości i zaraz po zakończeniu pobierania usunąć sam plik torretn (nie to co dzięki niemu pobrał!), czyli wypiąć wspomnianą wcześniej umowną wtyczkę. Jako że pobieranie za pomocą torrentów polega na tym, że nie wysyłamy całego pliku a tylko jego fragment to przy zastosowaniu powyższych samoograniczeń, można by polemizować czy udostępniamy cudzy "wideogram" czy "fonogram", czy też nie. Oczywiście taki problem teoretyczny mógłby rozwiązać, a tym samym przekuć w praktykę, tylko sąd. Poza tym na uwadze trzeba mieć to, że zawsze pozostaje kwestia ewentualnego usiłowania popełnienia przestępstwa i współudziału. Czasem więc warto pomyśleć co nam się bardziej opłaca.

od 7 lat
Wideo

NORBLIN EVENT HALL

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na naszemiasto.pl Nasze Miasto