Po latach życia w zamkniętym obozie "demoludów", kiedy pojawiła się możliwość wyjazdu w inne rejony, ciekawi świata odkładaliśmy każdy grosz, aby urlopy spędzać za granicą. W 1981 roku, do podróży przygotowywaliśmy się w atmosferze nieokreślonego niepokoju.
Podenerwowani ludzie, tajemnicze szepty, przynoszone przez przyjaciół i znajomych lub znajdowane na ulicy ulotki i gazetki, zapowiadały jakieś wydarzenia. Nie pomni na to, wyjechaliśmy. Jednak podczas pobytu za granicą my i inni polscy turyści, wszystkich dojeżdżających z Polski pytaliśmy o wiadomości z kraju.
Mimo zapewnień o stanie bez zmian, nie wytrwaliśmy do końca planowanego pobytu.
Zdobywane już na granicy gazety krążyły z rąk do rąk. Zmiany w rządzie, nowe twarze, nieznajome nazwiska -nie mówiły zgoła nic. Pełni emocji i rozterek dotarliśmy do domu. Było jak przed wyjazdem. Protesty, strajki okupacyjne, głębokie braki w zaopatrzeniu, zakłócenia w komunikacji; ludzie żyli w poczuciu zagrożenia. A z rządu napływały komunikaty o pogarszającym się stanie gospodarki oraz różne enigmatyczne ostrzeżenia.
W pracy, oprócz częstszych niż zazwyczaj wizyt opiekunów zakładu zawsze pytających o porządek i nastroje wśród pracowników, panował pozorny spokój. Ja go nie podzielałam. Wreszcie, w pierwszych dniach grudnia zapytałam opiekuna wprost; odpowiedział: "nie będziemy mogli życzyć sobie Wesołych Świąt". I rzeczywiście!
Umówiona z siostrą, wczesnym rankiem w niedzielę 13 grudnia, chwilę przed wyjściem z mieszkania,
usłyszałam w tv głos gen. Wojciecha Jaruzelskiego. Ogłaszał wprowadzenie stanu wojennego na terytorium całego kraju. Równocześnie, podał informację o internowaniu działaczy związku "Solidarność" i wspomagających go osób. Wzburzona pobiegłam budzić męża, a następnie do telefonu skontaktować się z siostrą. Niestety, telefon był głuchy.
Na ulicy ujrzałam posterunki wojskowe i formacje milicji. Wszyscy w bojowym rynsztunku i otoczeniu wozów bojowych oraz czołgów. Pełniący w nich służbę żołnierze i milicjanci oraz kilkuosobowe patrole kontrolowały przechodniów i samochody. Wprowadzono godzinę milicyjną, która obowiązywała od 22 do 6 rano. Pracującą w systemie trzyzmianowym moją mamę, dyrekcja zakładu wyposażyła w przepustkę uprawniającą do poruszania się po godzinie 22. Ponieważ mama mieszkała za rogatkami Gdańska a komunikacji po godzinie 22 już nie było, opustoszałymi ulicami wędrowała na nocleg do mnie.
Zakazano zgromadzeń, zawieszono działalność związków i stowarzyszeń. Zmilitaryzowano wiele zakładów pracy, wprowadzono sądy doraźne. Ograniczono nawet wyjazdy służbowe do innych miast. W grudniu1981 roku taki mój wyjazd stał się możliwy dopiero po uzyskaniu zgody zainstalowanego w Urzędzie Wojewódzkim w Gdańsku szefa Sztabu Wojskowego (?), na pisemne uzasadnienie kierownictwa zakładu o bezwzględnej konieczności mojej obecności w Warszawie.
Korespondencja prywatna jaką otrzymywałam, nawet adresowana pismem dziecięcym, poddawana była kontroli, co oznaczano stemplem "ocenzurowano". Kiedy przywrócono łączność telefoniczną, słowa rozmówcy poprzedzał komunikat "rozmowa kontrolowana". W czasie trwania stanu wojennego, wielu Polaków przebywających służbowo lub prywatnie poza Polską, do niej nie wracało. Zdarzały się też przypadki porywania samolotów wraz z pasażerami. Latem 1982 roku, zaproszona przez przyjaciółkę do Lublany na chrzest jej dziecka, z Gdańska do Warszawy leciałam samolotem LOT-u w obstawie uzbrojonych antyterrorystów.
Natomiast powrót do Polski wspominam bardzo miło; był wyjątkowo sympatyczny. W Zagrzebiu ledwie dobudziłam konduktora polskiego wagonu. Otworzył mi nie dowierzając - jawa to czy sen. Od dłuższego bowiem czasu - jak mówił - byłam jego pierwszą pasażerką na tej trasie. Zaopiekował się mną też w sposób wyjątkowy. Przyniósł jugosłowiański koniak Cezar, który degustowany w towarzystwie powiększonym o obsługę czeskiego wagonu, zachęcał do prowadzenia żywej dyskusji o polskich aktualnościach i czeskich wydarzeniach 1968 roku.
Stan wojenny odwołany został dnia 22 lipca 1983 roku.
Precz z Zielonym Ładem! - protest rolników w Warszawie
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?