Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Strażnik Konstytucji prezydent Andrzej Duda

Eugeniusz Możejko
Eugeniusz Możejko
Po roku sprawowania urzędu prezydent Duda miał niejakie trudności z wyliczeniem się z obietnic wyborczych ale nie ma większych kłopotów z wykazaniem, że należycie wywiązuje się z obowiązków głowy państwa.

„ Postępowanie wszczęte wobec prezesa Trybunału Andrzeja Rzeplińskiego wikła prokuraturę w spór, który jest do rozstrzygnięcia wyłącznie w dialogu politycznym. Nie gaśnie we mnie nadzieja, że prezydent podejmie w tej sprawie inicjatywę“ – powiedział niespełna trzy tygodnie temu Kazimierz Michał Ujazdowski. Dziś, po obradach Komitetu Politycznego jego partii, ta nadzieja mogła zgasnąć. Bo też i apel był skierowany pod zły adres.

ŻOŁNIERZ SWOJEJ PARTII

Prezydent Duda, od pierwszych dni sprawowania swego wysokiego urzędu łamie Konstytucję bez żadnych zahamowań. Można domniemywać, że początkowo nie był nawet tego świadom. Upojony niespodziewanym zwycięstwem uznał się raczej za pomazańca ludu niż urzędnika państwowego związanego jakimiś ograniczeniami.
Na długo przed przejęciem obowiązków głowy państwa, jeszcze w trakcie uroczystości wręczania mu aktu wyboru, Andrzej Duda wezwał rząd, by do czasu wyborów parlamentarnych wstrzymał się z podejmowaniem decyzji mogących mieć długofalowe skutki. Apel taki był konstytucyjnie wątpliwy (rząd ma rządzić, nie układać się z prezydentem), zawierał też sugestię, że po wyborach na pewno dojdzie do zmiany koalicji rządzącej, co w tym momencie, w końcu maja 2015 roku, nie było przesądzone. W tej sytuacji postulaty wysuwane pod adresem rządu przez dopiero co wybranego prezydenta równały się zgłoszeniu gotowości do przejęcia pełni władzy w państwie.
Po zaprzysiężeniu 6 sierpnia 2015 roku nowy prezydent dobitnie zamanifestował, że nie rozumie misji swego urzędu (Prezydent to najwyższy przedstawiciel Rzeczpospolitej Polskiej, gwarant ciągłości władzy państwowej, strażnik konstytucji, a także zwierzchnik Sił Zbrojnych – tak zapisano w obowiązującej Konstytucji) i nie zamierza respektować żadnych ograniczeń swojej świeżo zdobytej władzy. Już na wstępie sprzeniewirzył się zasadzie ciągłości władzy, unikając albo wręcz odmawiając jakichkolwiek kontaktów z urzędującą premier Ewą Kpacz. Tym samym z miejsca naruszył dyspozycję art. 126, ust 1. Konstytucji. W ciągu z górą trzech miesięcy kohabitacji z rządem PO-PSL, aż do powołania nowego rządu w listopadzie 2015 roku, bez skrępowania podejmował inicjatywy, tak w polityce zagranicznej, jak i wewnętrznej, daleko wykraczające poza konstytucyjne kompetencje swego urzędu.
Ignorując urzędującą premier, prezydent Duda podejmował też próby przejęcia kierowania rządem. Na początek zaczął wzywać do raportu szefów resortów obrony i spraw zagranicznych, których zadania wprawdzie leżą w sferze jego kompetencji, ale ich szefowie nie pozostają w stosunku bezpośredniej podległości względem głowy państwa. Ich wzajemne stosunki regulują art. 134. ust. 2. Konstytucji („W czasie pokoju Prezydent Rzeczypospolitej sprawuje zwierzchnictwo nad Siłami Zbrojnymi za pośrednictwem Ministra Obrony Narodowej“) i art. 133. ust. 3. („Prezydent Rzeczypospolitej w zakresie polityki zagranicznej współdziała z Prezesem Rady Ministrów i właściwym ministrem“). Dalszym ciągiem podkopywania autorytetu premier Kopacz było „zaproszenie“ do pałacu prezydenckiego minister spraw wewnętrznych Teresy Piotrowskiej, która akurat uczestniczyła w spotkaniu ministrów spraw wewnętrznych krajów unijnych poświęconemu problemowi uchodźców. Szefowa MSW najpierw z „zaproszenia“ nie skorzystała. Ówczesny szef gabinetu Ewy Kopacz, Marcin Kierwiński, proponował prezydentowi spotkanie w tej sprawie z panią premier. Odpowiedzią na to było drugie „zaproszenie“ od prezydenta skierowane do minister Piotrowskiej. Premier Kopacz ponownie zgłosiła gotowość udania się na spotkanie z prezydentem, tym razem w otoczeniu szefów MSW i MSZ (może raczej jako osoba towarzysząca ministrom). Na tę ofertę urzędnicy prezydenta odpowiedzieli, że oczekuje on jedynie na minister Piotrowską. Ta rzeczywiście stawiła się 24 września w pałacu prezydenckim i złożyła informację na temat spotkania szefów MSW krajów UE, na którym zapadły decyzje co do podziału uchodźców między kraje Unii. Jak podano w komunikacie prezydenckiej kancelarii, prezydent zaprosił szefową MSW, by porozmawiać o ustaleniach dotyczących uchodźców. „Zastrzeżenia prezydenta, które złożyły się na negatywną ocenę decyzji, które zapadły w Brukseli, nie zostały w pełni rozwiane. Uwagi, które pan prezydent formułował, mówiące, że tryb decyzyjny spowodował osłabienie siły głosu całego naszego regionu w Unii Europejskiej, pozostały“ – powiedział dziennikarzom minister Krzysztof Szczerski. Prezydencki minister podkreślił, że prezydentowi bardzo zależy, aby dyskusja o polityce wobec uchodźców przebiegała w atmosferze troski o polskie sprawy i polskie bezpieczeństwo i właśnie dlatego pani minister Piotrowska została zaproszona do Pałacu Prezydenckiego. W rzeczywistości sprawa uchodźców stała się potem przedmiotem ostrych kontrowersji i propagandowej rozgrywki między prezydentem a rządem.
Na zmiękczenie oporu rządu Kopacz wobec uzurpacji prezydenta miało wpływ zaskakująco koncyliacyjne, żeby nie powiedzieć dwuznaczne, stanowisko w tym sporze ministra spraw zagranicznych Grzegorza Schetyny. „Jesteśmy zakładnikami braku rzetelnej, normalnej współpracy po wyborach - powiedział w Radiu Zet. - Początek nie był najlepszy, bo nie doszło do spotkania prezydenta z panią premier i rządem. Od tego zaczęła się atmosfera niedopowiedzeń, powoływanie się na konstytucję…“. Mimo tych, zawinionych nie wiadomo przez kogo, nieporozumień, Schetyna wyrażał nadzieję, że uda się złagodzić konflikt do czasu wyjazdu na posiedzenie zgromadzenia ONZ w Nowym Jorku, wyznaczone na koniec września. „Musimy tam współpracować, bo tworzymy jedną delegację“ – powiedział.

Wynik starcia między pałacami w charakterystyczny sposób skwitował Jacek Sasin: Ucieszył się, że ostatecznie do spotkania prezydenta z szefową MSW doszło i "nikomu nic się nie stało“, a cała sprawa była "awanturą nie wiadomo o co", za którą odpowiedzialna jest Ewa Kopacz.

Sposób na Kopacz

Sasin zarzucił szefowej rządu, że "nie potrafi panować nad emocjami" i "jest osobą rozhisteryzowaną". Na

od 7 lat
Wideo

Jak głosujemy w II turze wyborów samorządowych

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na naszemiasto.pl Nasze Miasto