Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Strzelanina w Rybniku. Sprawca przesłuchany w niedzielę?

Małgorzata Sarapkiewicz
Małgorzata Sarapkiewicz
Do akcji musieli wkroczyć antyterroryści
Do akcji musieli wkroczyć antyterroryści materiały Policji
Mężczyzna, który w Rybniku postrzelił siedem osób, zostanie przesłuchany jeszcze w niedzielę wieczorem lub w poniedziałek rano. Prawdopodobnie, głównym zarzutem, jaki usłyszy od prokuratury, będzie usiłowanie zabójstwa.

Prokuratura postawi też zarzut nielegalnego posiadania broni, gdyż w domu 39-latka znaleziono sześć sztuk broni długiej i krótkiej - ostrej i gazowej - a także górnicze zapalniki i niewielkie ilości prochu strzelniczego.

Przypomnijmy:

Trzy godziny trwała strzelanina między policją a 39-latkiem w rybnickiej dzielnicy Boguszowice. Mężczyzna postrzelił żonę, dziecko, szwagra, teścia, teściową i policjanta. Sam został ranny. Troje nastoletnich dzieci uwolnili antyterroryści.

Dramat rozegrał się 28 sierpnia około godz.14.30 na osiedlu domów jednorodzinnych przy ul. Braci Nalazków w dzielnicy Boguszowice. 39-letni górnik pracujący w jednej z okolicznych kopalń pokłócił się z domownikami. Po awanturze mężczyzna zabarykadował się w domu i złapał za broń. Najpierw zaczął strzelać do rodziny. Potem przez okno zabrał się za ostrzeliwanie okolicy. Kiedy na miejscu zjawili się policjanci i karetka pogotowia mężczyzna rozpoczął ostrzał policjantów i ratowników medycznych.

Pomiędzy Grupą Szybkiego Reagowania rybnickiej komendy a desperatem rozpoczęła się wymiana ognia. W jej trakcie ranny został jeden z policjantów. Z domu udało się uciec żonie. Niestety, postrzelonej w głowę kobiety, ani rannego policjanta nie można było przewieźć do szpitala. -Przez kilkadziesiąt minut nie można ich było przewieść do szpitala, bo mężczyzna trafił w opony karetki i przez cały czas ostrzeliwał miejsce gdzie stała karetka - powiedziała nam nadkomisarz Aleksandra Nowara, rzeczniczka rybnickiej policji. Jak dodaje ratownicy nie mogli też udzielić pomocy rannym znajdującym się w środku, bo desperat strzelał do każdego, kto próbował zbliżyć się do domu.

Czytaj też: Ofiary strzelaniny przeżyją

Bezskutecznie usiłowano przekonać go by się poddał. Na miejsce trzeba było wezwać negocjatora. Sytuacja z minuty na minutę robiła się coraz bardziej dramatyczna (w domu znajdowali się zakładnicy, w tym trójka dzieci), na pomoc wezwano więc antyterrorystów z Katowic. Dopiero na widok tych ostatnich mężczyzna postanowił się poddać.

Górnik wyszedł z podniesionymi rękami przed dom. Miał przy sobie pistolet i broń maszynową. Przed sobą prowadził syna. Tu dopadli i obezwładnili go antyterroryści. Do domu mogli wejść ratownicy medyczni. Wyprowadzono też dwoje dzieci.

W sumie w strzelaninie zostało rannych siedem osób. W tym sam strzelec. Szczęśliwie nikt nie zginął. Ten dramat mógł jednak zakończyć się tragicznie. - Mężczyzna miał w domu prawdziwy arsenał broni, na którą nie miał pozwolenia -powiedziała nadkomisarz Nowara. Jeszcze dzisiaj, na wniosek prokuratora, sąd zdecydował o tymczasowym aresztowaniu 39-latka. Na razie zatrzymany górnik trafił do szpitala. Będzie przewieziony na badania do szpitala psychiatrycznego w Rybniku.

Nie są jeszcze znane motywy jakie nim kierowały. - Mężczyzna nigdy wcześniej nie był karany - oznajmiła rzeczniczka rybnickiej policji. Wiadomo natomiast, że 39-latek nadużywał alkoholi (na tym tle dochodziło do kłótni i spięć rodzinnych) oraz miał finansowe problemy. Policja sprawdza w jaki sposób wszedł w posiadanie broni i amunicji.

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Giganci zatruwają świat

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na naszemiasto.pl Nasze Miasto