Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Świat zjaranych, czyli przebieganie przed pędzącym pociągiem

Michał Górawski
Michał Górawski
Coraz więcej młodych ludzi sięga po marihuanę. Chcą się wyluzować i dobrze bawić, ale czy naprawdę jest to takie bezpieczne, jak sami twierdzą? Co widzą w jaraniu i dokąd to może zaprowadzić?

- Wywijasz bletę, młócisz filter, rozrabiasz tyt z grossem, zaj.....ie równo zwijasz, delikatnie ślinisz klej z jednej strony blety, dowijasz to do końca, dobijasz lolka, młócisz końcówkę i jarasz - mówi Piotrek, który pierwszy raz jarał w czwartej klasie podstawówki, kiedy poczęstował go kuzyn.

- Po trawie nie masz takiej bani jak po alkoholu, że jesteś agresywny czy coś, raczej będziesz miał taki humorek, wiesz, że będziesz miał wszystko gdzieś i zapominasz o problemach - w tym momencie zaciąga się papierosem, akurat z czystym tytoniem.

- Największa jazda jest po butli, bierzesz butelkę, na górze zamiast korka sreberko, wpychasz je, żeby było wgłębienie, robisz tam dziurki, ale takie małe, żeby ci grass do środka nie wpadł. Robisz dziurkę na dnie o średnicy mniej więcej fajki, podpalasz i stary, odjazd!

Piotrek ma bardzo dobre oceny w szkole. Na zakończenie gimnazjum miał świadectwo z czerwonym paskiem. Teraz, już w szkole średniej, prawdopodobnie będzie podobnie.

- Kiedyś poszedłem zjarany na sprawdzian z chemii. Po prostu walnąłem lola przed lekcją i człowieniu same mi się wzory w oczach przekształcały. Ale to nie było tak, że ja nie umiałem na ten sprawdzian, po prostu wiesz jak to jest, przychodzisz obkuty na sprawdzian, patrzysz na kartkę i masz pustkę w głowie. Ja byłem zjarany i nagle na dole kartki pokazał mi się taki świetlisty wzór, przepisałem go i dostałem pięć.

- Żaden narkotyk nie pomaga w nauce, oczywiście są środki, które mogą zwiększać zdolność zapamiętywania, ale to jest trochę tak, jak to mawiali studenci swego czasu: zasada trzech zet - zakuć, zdać, zapomnieć. Po prostu ta wiedza się szybko ulatnia - mówi głogowski terapeuta uzależnień Michał Cimek.

Rób ze mną, co chcesz

Piotrek robi chwilową pauzę, obok ławki w parku, w malowniczym jesiennym krajobrazie, przechodzi starsza pani. Kiedy się oddala na kilkanaście metrów znów zaciąga się papierosem i kontynuuje.

- Wiesz, jak dużo spalisz to masz jazdy, na przykład kiedyś przyszedł do nas na imprezę gościu z niedowładem lewej ręki. Jak był zjarany powiedzieliśmy mu, żeby otworzył tą ręką piwo. I człowieniu, dopóki był zjarany, to ta ręka była jak zdrowa.

- Nie bardzo w to wierzę. Po prostu wielu, żeby usprawiedliwić swoje branie i wmówić sobie, że jest bezpieczne, wymyśla różnego rodzaju bzdury - polemizuje terapeuta.

- Innym razem wkręciliśmy kumplowi, że byliśmy na wojnie i on stracił nogi i człowieniu gość przez całą imprezę się czołgał. Kiedyś powiedzieliśmy typowi, że ma nogi z betonu i przez całą imprezę stał w miejscu.

Na twarzy Piotrka pojawia się szyderczy uśmiech.
- Najczęstszą jazdą jest, że wkręcają kolesiowi, że ma na głowie kask, przez który nic nie słychać i naprawdę nie docierają do niego żadne dźwięki.

- Jeden z moich pacjentów, kiedyś jak się nabuzował tymi środkami, to miał taką jazdę, że goniła go jakaś maszkara i on przed nią uciekał - opowiada terapeuta - ale w końcu już ze zmęczenia nie mógł biec i wtedy stanął pod jakimś drzewem i powiedział jej: Rób ze mną, co chcesz. Wówczas ta maszkara mówi: Słuchaj, ja ci nie będę krzywdy robił, ale ty się tu powieś. I on rzeczywiście wziął pasek, zawiązał sobie pętlę na szyi i się powiesił, ale że był nabuzowany, to powiesił się na takiej gałęzi, która zaraz się złamała.

Po chwili dodaje jeszcze: Niebezpieczeństwo tych środków tkwi w tym, że one się odkładają, nie wszystkie są zużywane na tak zwaną jazdę, te substancje zostają w organizmie przez około roku. Wydzielają się przez jakiś czas z potem, moczem itp. Może dojść do tego, że ktoś jest czysty przez pół roku i ma tego świadomość, ale nagle łapie go kolejna jazda tzw. flash back.

Wyobraźmy sobie taką sytuację: Ktoś jest czysty, jedzie sobie samochodem, prowadzi i nagle mu się wydaje, że jedzie w czołgu i myśli, iż ma za zadanie zniszczyć nadjeżdżającą ciężarówkę i on to zrobi. Łatwo przewidzieć, jakie byłyby tego skutki.
Bombowa makumba

- Moim zdaniem największy odjazd jest po wiadrze. Bierzesz wiadro, zapełniasz je wodą do pełna. Do tego wsadzasz butelkę z odciętym dnem, odcinasz korek, w to dajesz sreberko z dziurkami, na to dajesz grass, odpalasz. Odkręcasz korek i zanurzasz butelkę, robi ci się wtedy takie podciśnienie, które wypycha dym do płuc - opowiada Janusz, uczeń szkoły średniej.
- Proste prawa fizyki - dorzuca z zawadiackim uśmieszkiem, widząc moją minę typowego humanisty.

- Jest też wiele innych metod jarania - mówi i wyjmuje z szafy wysokie szklane naczynie. - Tak wygląda bongo, można też jarać przez sziszę lub przez maskę gazową. Po schowaniu tego z powrotem dodaje: Jest też coś takiego jak makumba. Gotujesz mleko z trawą lub dodajesz to do ciasta. W takim wypadku będziesz miał bombę po półtorej godzinie, bo to się musi przetrawić.

- Nie jest prawdą, że jak ktoś pali to znaczy, że zaraz będzie ćpał. Ja w życiu nie widziałem heroiny, chyba że w telewizji, widziałem tablety, ale heroiny nigdy. Nigdy nie miałem takiej sytuacji, że potrzebowałem na coś kasy i wydałem to na trawę. Nie ciągnęło mnie do innych narkotyków. Tytoń i alkohol to w zasadzie też są narkotyki, ale one uzależniają, a trawa nie.

Michał Cimek: Mówią tak, bo to jest obrona tego co robią. Tak samo alkoholik powie, że alkohol jest bezpieczny, że oczywiście każdy może się uzależnić, ale nie ja. Jak ktoś jest starszym człowiekiem, ma uformowany organizm i psychikę, to rzeczywiście trudniej się uzależnić. Zupełnie inaczej jest u ludzi młodych. Około 50 proc. się uzależnia, nie bezpośrednio od trawy, ale te stany, która ona wywołuje przestają wystarczać i w pewnym momencie organizm chce sięgnąć po więcej.

Po chwili dodaje: Fakt, że nie wszyscy tak kończą, wielu raz spróbuje i więcej po to nie sięga. Jakiś czas temu poznałem człowieka, który jara od dłuższego czasu, ale nigdy nie sięgnął po więcej. Dużo zależy od psychiki człowieka, każdy może zareagować na to inaczej.
Zjarać 100 000 jointów?

- Wyobraź sobie mecz, kibice są agresywni, ale są pod wpływem alkoholu, legalnego narkotyku, a nie trawy, bo gdyby sobie wcześniej zajarali, to by do siebie mówili: hej, hej, hej i nie było by żadnej zadymy - Janusz twardo obstaje przy swoim. Jego ton wyraźnie wskazuje, że próbuje wyplewić ze mnie sceptycyzm wobec trawy.

- Pijani kierowcy wywołują wypadki, a zjarani kierowcy nie wywoływaliby wypadków, bo nie da się spowodować wypadku jadąc 5 km/h! W tym momencie postanowiłem się sprzeciwić: No, tak, ale można się uzależnić! - Główny składnik trawy to THC, on nie uzależnia - mój rozmówca nie daje za wygraną. - Nie da się uzależnić od trawy, chyba że sobie sam wmówisz, że jesteś uzależniony, ale niemożliwa jest sytuacja, w której nie będziesz mógł bez tego wytrzymać.

Dla Michała Cimka to bzdura. - Marihuana może rzeczywiście działać uspokajająco, że człowiek będzie wesoły, zero agresji. Jeśli tak to zadziała na kibiców, to oni będą się kochać. Ale wyobraźmy sobie analogiczną sytuację, że ta grupa popadnie w agresję i wtedy będą bić kogo popadnie. A może być tak, że czterech kumpli zapali sobie tę samą ilość i będą cztery różne zachowania.

Janusz: Prawdą jest, że to bardzo zwiększa łaknienie, trawa bardzo też działa na śmiech. W sensie, że jak stanie się coś śmiesznego, to bardzo długo będziesz się śmiał.

Chłopak stara się być przekonujący.
- Podobno śmiertelna dawka THC wynosi ileś tam mililitrów, ale to testowali na małpach dając im dożylnie czyste THC. Żeby tyle spalić to byś musiał zjarać ze 100 000 jointów, a to jest niemożliwe.

Terapeuta: Faktycznie, nie można powiedzieć, że każdy się uzależnia. Około 50 proc. się uzależni. A THC może też wywołać chorobę psychiczną. Zwłaszcza jak ktoś jest w grupie ryzyka, czyli miał w rodzinie osobę chorą. Palenie może też wywoływać tzw. syndrom amotywacyjny. Im dłużej się pali, tym bardziej nie chce się nic robić. W pewnym momencie dochodzi do tego, że człowiek siedzi w fotelu i nawet do toalety nie będzie mu się chciało iść, będzie robił pod siebie.

- Jest co prawda coś takiego jak krak, który jest podobny do trawy, ale uzależnia. Ja nie wiem jak dokładnie to działa, bo nigdy tego nie próbowałem - dodaje Janusz.

Dla pana Michała to oczywiste: Ci ludzie nie wiedzą, co mówią. Krak to jest taka syntetyczna substancja na bazie kokainy. Ją się pali, miesza się to z tytoniem, można też z trawą. W Polsce bardzo rzadko się to spotyka, ponieważ koka jest droga. Częściej ludzie mają z tym do czynienia np. w USA.
Ścigające gobliny

Paweł, mój kolejny rozmówca, nie jest zbyt chętny do wypowiedzi, dopytuje się co by było w przypadku „przypału”. W końcu jednak decyduje się mówić:

- Palę z trzech powodów - zaczyna wyliczać na palcach - bo jest lajcik, bo mi się to podoba, bo to lubię. Jest uczniem szkoły średniej, w przyszłości marzą mu się studia, jara od czterech lat. Ja nie palę, żeby kogoś wkręcać, jaram dla siebie i tylko dla siebie, to jest jak twój dom, jest tylko dla ciebie. To ja właśnie jaram tylko dla siebie.

Próbuję się dopytać jak to jest z tymi jazdami.
- Kiedyś mi powiedzieli, że gonią mnie gobliny i niby wiedziałem, że to nieprawda, ale jak się obracałem za siebie, to widziałem je bardzo realistycznie. Wiesz, szedłem sobie spokojnie, powoli, ale gdzieś w tyle głowy wiedziałem, że te gobliny za mną idą. Potem zamknąłem oczy i widziałem te gobliny bardzo realistycznie.

I znowu pan Michał: To jest tak, że najpierw są takie jazdy, wszystko im się kolorowe wydaje, a potem jest coraz gorzej. Znam przypadek dziewczyny, która brała LSD i też czekała na kolorową jazdę gdzieś tam w obłokach. Siedziała w pokoju i tam stał kaktus i ona widzi, jak on urósł do monstrualnych rozmiarów i zaczyna strzelać do niej igłami. Ona widziała, jak te igły do niej lecą, czuła ból, widziała krew, ale nie mogła nic z tym zrobić.

Albo, albo...

Moi bohaterowie mówią, że palenie trawy nie szkodzi i nie mogą się od niej uzależnić. Dla nich to nieprawda, że mogą źle skończyć. Twierdzą, że nigdy nie sięgną po więcej. Ale czy tak jest rzeczywiście?

- Większość pacjentów poradni psychoterapeutycznych zaczyna od trawki, co ciekawe najczęściej od samosiejki. Z reguły ci, którzy sięgają po heroinę i inne narkotyki, zaczynają od marihuany. Dla ludzi dorosłych, jak zapalą raz w tygodniu, to może być nieszkodliwe, ale na młodych będzie to działać zupełnie inaczej.

Generalnie wychodzi na to, że szansa na uzależnienie jest taka, jak w przypadku przebiegania przed pędzącym pociągiem: Albo lokomotywa w nas uderzy albo nie. Ale czy warto podejmować takie ryzyko?

PS. Imiona moich bohaterów zostały zmienione. Mieszkają też w innym mieście, niż ja.

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Strefa Biznesu: Uwaga na chińskie platformy zakupowe

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na naszemiasto.pl Nasze Miasto