Grażyna Szapołowska zażądała dziś w sądzie od Teatru Narodowego, przywrócenia do pracy i trzymiesięcznej pensji. Aktorkę zwolniono dyscyplinarnie z pracy, gdy 9 kwietnia br. nie stawiła się na spektaklu "Tango", ze względu na występ w "Bitwie na głosy" w telewizji publicznej. Tego dnia dyrektor teatru, Jan Englert, w ostatniej chwili zmuszony był przeprosić widzów i odwołać spektakl.
Aktorka twierdzi, że wielokrotnie rozmawiała z dyrektorem o kolizji terminów i prosiła go, by pomógł w załatwieniu tej sprawy. "Można było zmienić godzinę albo datę spektaklu, czy też ustanowić zastępstwo, były wcześniej takie przypadki" - przekonywała dzisiaj w sądzie artystka.
Sam Englert twierdzi natomiast, że Szapołowska od początku była świadoma konsekwencji swojej decyzji. Nie wystąpiła do niego na piśmie o zgodę na swój udział w muzycznym show, a producent programu zrobił to zbyt późno, bowiem, nie licząc wypadków losowych, na dwa miesiące przed spektaklem nie dokonuje się już żadnych zmian.
"Zastępstwo to rzecz wyjątkowa, teatr decyduje się na to tylko w wypadkach losowych. Nieprzyjście aktora na spektakl to precedens w skali polskiego teatru" - mówił dyrektor Teatru Narodowego w wypowiedzi dla tvn24.pl.
Sąd odroczył proces do 18 stycznia, kiedy mają zeznawać pierwsi świadkowie.
Źródło: tvn24.pl
NORBLIN EVENT HALL
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?