Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Szklana pułapka

Katarzyna Szwed
Katarzyna Szwed
Chore, czasami poranione, w małych pojemnikach, cieszące oczy resztką barw. W tysiącach polskich domów w warunkach, jakie względem innego gatunku byłyby określone jako znęcanie się nad zwierzęciem, wegetują bojowniki wspaniałe.

Doroczną tradycją wśród części pięcioletnich przedszkolaków jest wymiana upominków bożonarodzeniowych. Ma to uczyć dzielenia się, ale także zrozumienia relacji między pieniędzmi a kupowanym za nie przedmiotem. Dziecko wie, ile ma w rodzicielskim "banku", i musi wybrać coś, czego wartość nie przekracza wyznaczonej kwoty.

Marysia wylosowała Tomka. Co za zmartwienie! Tomek chyba wszystko ma - samochody, i klocki, i czapkę z rogami też. Ale zwierzątko? Zwierzątka nie ma! Mamo, kupmy Tomkowi zwierzątko! Mama trochę się waha, faktycznie, dziewczynka wymyśliła świetnie, ale to jednak problem, karmić, pielęgnować... Ale przecież jest zwierzątko, które prawie nie ma wymagań! Bojownik! Akwarium nie potrzebuje, dobrej wody też nie, bo oddycha powietrzem, przestrzeni mu nie trzeba, przecież taka ryba to i tak zaraz zapomni, gdzie była. Kupujemy bojownika!

W sklepie Marysia biegnie do ściany z rybkami. Bojowniki? Są, tutaj, w kubeczkach, jeden obok drugiego. Trochę się denerwują, o, ten tutaj głowę rozbił, bo nie wiedział, że drugi jest za szkłem, a nie obok, one tak mają... Ale to sobie takiego nieuszkodzonego wybierz, nieduża strata. Sprzedawca zachwyconej kolorowymi rybkami dziewczynce pokazuje nowe mieszkanie dla bojownika - o, mamy i kule, właśnie takie, jak w filmach...

Wleje się wody, chlup bojownika, i tylko raz dziennie trochę karmy podsypać, żaden problem, droga pani. Mama Marysi jeszcze trochę się zastanawia, ale akwaria są drogie, a kulę można mieć i za dziesięć złotych. I przecież już się zgodziła... Bojownik zostaje przelany i wyniesiony przez dumną pomysłodawczynię na mróz, pięć stopni poniżej zera. Ale to tylko kilka kroków, do samochodu. Nic mu nie będzie.

W domu kula staje na oknie, bo tam najładniej wygląda. Bojownik osowiały jakby, ale to nic, można dokarmić i będzie w porządku. Zaraz jutro się go zaniesie do przedszkola. Ryba spędza noc w wodzie wychłodzonej od strony okna i rozgrzewanej kaloryferem z dołu, chociaż bardzo zmian temperatury nie lubi, podobnie jak przepływu wody. Ale tak to bywa, gdy się głosu nie ma, że i poskarżyć się nie można...

Poranek. Marysia już ubrana, jej mama też. Kula w ramionach. Idą. Znowu mróz, chybotanie, czasem uderzenie o twardą ściankę kuli. Trochę wody się wychlapało, trzeba będzie w przedszkolu dolać. Skoro bojownik oddycha powietrzem, to i chlor mu nie szkodzi. Świąteczna feta się rozpoczyna, prezenty zostają rozdane - Marysia jest gwiazdą, nikt nie wymyślił takiego fajnego jak ona! Tylko mama Tomka ma jakąś niewyraźną minę. Ale to pewnie dlatego, że w przedszkolu jest głośno. Zresztą, teraz są ciekawsze zajęcia, podobno rybki podpływają do szyby, jak się w nią puka...

Marysia wraca do domu i nie mija dużo czasu, a zapomina o tym, że kupowała prezent i co to było. Dzieci też zapominają, jaki pomysł był świetny. Tomek nudzi się rybką po tygodniu, ona ciągle chowa się za plastikowym wodorostem, albo wisi w wodzie bez ruchu, nawet płetwą nie kiwnie. Ani dodatkowe dokarmianie, ani dolewanie płynów odkażających wodę nie pomaga. Może zmienić wodę? Bojownik odławiany jest do szklanki, akwarium umyte, woda nalana. Chlup, znowu w kuli. Trochę skołowany, ale przynajmniej się poruszał.

Nikt nie jest zdziwiony faktem, że po miesiącu kula traci lokatora. I wędruje tam, gdzie od początku było jej miejsce - na śmietnik.
Gdyby w powyższej historii mowa była o dowolnym innym zwierzęciu - psie, kocie, nawet króliku czy myszy - reakcja emocjonalna osób czułych na prawa zwierząt byłaby ogromna. Przekładając - kupiono szczeniaczka w sklepie, gdzie miał do dyspozycji iście kurzą klatkę, przerzucono do drugiej (niestety nie da się przełożyć na niego odczuć, jakie powoduje zmiana parametrów wody), nieco większej, ale zniekształcającej obraz, tak że oczy bolą już po chwili.

Wyniesiono w przestrzeń, której temperatura była o trzydzieści stopni niższa, niż powinna. Klatkę ze szczeniakiem postawiono na ganku, gdzie raz wiało mu ciepłem z mieszkania, raz mrozem z zewnątrz, kierując na prostą drogę do zapalenia płuc. Szczeniak by piszczał, to nawet człowiek bez wyobraźni zauważy. Ryba nie może.

Po nocy w koszmarnych warunkach znowu na mróz, wciąż w klatce, w której może obrócić się dookoła, nic poza tym. Ogrzać, ochłodzić, ogrzać, ochłodzić... Gdy jest się świetnym prezentem, budzi się zainteresowanie. Szczeniak jest szarpany za uszy, ogon, bo to taka fajna zabawa, jak ucieka. Znów jest przenoszony, i znów na zimno.

W końcu ulokowany w jednym miejscu, ale wcale nie jest mu lepiej. Truje go powietrze (odpowiednik chemicznego oczyszczania wody), którym oddycha, ma za mało przestrzeni, zaczyna spać na produktach przemiany materii. Wokół niego śmierdzi, ale on już jest tak chory, że nie ma siły się ruszać - zmiany temperatury, zapachu powietrza, złe karmienie powodują liczne schorzenia. Cierpi. Nieruchomieje. Czeka. Patrzy. Umiera.

Bardziej poruszające? Tylko zmiana gatunku. Ryba ma układ nerwowy tak samo czuły jak każde inne zwierzę. Jednak przez to, że milczy, jest degradowana do poziomu uczuć swojej kuli. Gdyby opowieść o prezencie gwiazdkowym dotyczyła psa, określenie "znęcanie się nad zwierzętami" byłoby chyba jedynym adekwatnym, do pary z głupotą. Ale... to tylko ryba. Nawet niektórzy wegetarianie nie uważają jej za zwierzę.
Już w sklepie bojownik ma straszne, kubeczkowe warunki. Ryba potrzebuje co najmniej dziesięciu litrów wody, tutaj musi wytrzymać w szklance. Instynktownie chce walczyć z sąsiadem, uderza w szkło, czasami wypada z pojemnika. Nie rozumie dlaczego, podobnie jak nie rozumie odruchu walki. Nie rozumie, dlaczego z kubeczka przechlupywany jest w jakieś inne miejsce, inną wodę. Tak, jakby nas wziąć w garść i z miasta przerzucić na czubek góry. Kulistej. Soczewkującej.

Kula dla bojownika jest równie dobrym miejscem jak klatka dla psa. Możliwe, że przeżyje, ale świadczyć będzie to tylko o wytrzymałości, nie dobrych warunkach. Nie ma w niej kątów, gdzie rybka lubi się chować. Woda szybko się zanieczyszcza, nie ma miejsca do pływania w linii prostej (bojownik to ryba labiryntowa), nie da się zamontować filtra ani ogrzewania, część kul nie ma nawet pokrywy. Rybka jest zmuszona do pływania w kółko, nie ma naturalnych roślin.

Do mycia kuli jest wyjmowana, czego robić się nie powinno. Jeśli ktoś wymyśli, że chemicznie lepiej jest usunąć glony, bojownik jest zatruwany. Woda, do której po ewentualnym czyszczeniu ręcznym jest wrzucany, zawiera duże ilości chloru. Wady kuli połączone z ignorancją posiadacza można wyliczać i wyliczać.

Tradycyjnie reifikujące zwierzęta społeczeństwo dopracowało się systemu praw je chroniących. Przynajmniej na papierze, bo w praktyce sądowej jeszcze rzadko, znęcanie się nad zwierzętami jest karalne. Ci, którzy z bezmyślności lub okrucieństwa dręczą istotę, która nie może się przed nimi bronić, mają teraz świadomość, że za to coś grozi, jakaś nieprzyjemność, szkoda. I czasami się zastanowią, zanim przyczepią psa do budy drutem kolczastym. Niestety, zasada nie dotyczy ryb, z rybą można zrobić wszystko i mało kto się tym przejmie.
Ryba nie zawyje, nie ucieknie. Ryba jest w pełni zdana na tego, kto ją kupuje i jego człowieczeństwo, nie chronią jej żadne prawne groźby. Można powiedzieć, że w traktowaniu zwierzęcia, którego nie chroni absolutnie nic (ustawa tylko na papierze) odbija się to, co w nas najgorsze. Bezmyślność, brak empatii, lenistwo (by dowiedzieć się, co lepsze dla ryby, wystarczy jej nazwą wpisać w Google)...

Dotyczy to zarówno bojowników w kubkach czy kulach, jak i bożonarodzeniowego karpia, przerzucanego na podobieństwo ziemniaków, przenoszonego w torbach bez wody, czasami żywcem odzieranego z łusek. Ale po co się zastanawiać, czy ryba czuje. Lepiej założyć, że nie.

Że zwierzę nie jest z gumy, że czuje zarówno radość, jak i ból, podobno wiemy. Czas najwyższy dowiedzieć się, że ryba jest zwierzęciem. Przelewanie, obijanie o naczynie, zmiana złej wody na złą wodę, pływanie w bagnie, zimno, niewielka przestrzeń to dla Betta splendens - bojownika wspaniałego - powolna męka zakończona śmiercią. A wszystko to dlatego, że nie jest kłopotliwy, ale jaki śliczny...

Kupowanie zwierząt w prezencie jest wystarczająco złym pomysłem. Kupowanie niekłopotliwych zwierząt jeszcze gorszym. Zazwyczaj wiąże się z ogromnym niezadowoleniem - albo właściciela, który wie, że prezent wcale nie jest tak niekłopotliwy, albo samego prezentu. Z tym, że jego niezadowolenie nie trwa długo.

We Włoszech trzymanie ryb w kulach jest zabronione.

od 12 lat
Wideo

Wybory samorządowe 2024 - II tura

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na naszemiasto.pl Nasze Miasto