Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Szlakiem europejskich wygódek przydrożnych

Aleksander Kast
Aleksander Kast
kolaż
kolaż Aleksander Kast
Wakacyjny elementarz przeciętnego urlopowicza wyznacza zwykle iloraz: suma doświadczeń z lat ubiegłych i zasobności portfela oraz oczekiwań.

Jeśli przeprowadzimy korelację, uwzględniając między innymi: wypadki losowe, towarzystwo, własną i cudzą głupotę, rzetelność organizatora, dostępność i wyposażenie szaletów (sławojek, sraczy) otrzymamy wynik większy niż 1, możemy uznać, że będzie pięknie.

Złociste plaże, błękit mórz, śpiew ptaków, granie cykad na wietrze to normalka. W tle palmy, pomarańczowe gaje, piniowe zagajniki, wysokie szklanki z obowiązkową parasolką, czekoladowe (typ "milka") lachony na wysokich stołkach i obcasach w rozmiarze znacznym. Dodać by do tego cuda natury w promieniach (koniecznie) zachodzącego słońca, zwiedzanie galerii, zabytkowych miejsc, muzeów, galerii i zamykamy całość potrójnym okrzykiem yes ! Wspomnieć tu trzeba o takich elementarnych czynnościach, jak uczestnictwo w zabawach, spontanicznych pląsach, peregrynacjach po ciągach sklepowych oraz miejscach służących oddawaniu naturze produktów przemiany materii.

Postanowiłem tym razem odejść od standardowego opisywania tych oczywistości wakacyjnego raju, skupiając się właśnie na tej ostatniej kwestii.

Prawdę mówiąc pretekstem stała się dawna rozmowa z Agnieszką Osiecką. Toczyliśmy ją nad szklaneczką ginu z tonikiem i kuflem piwa. Dyskusja zeszła na „wielkich”: Tuwima, Gałczyńskiego, Różewicza. Włosy się mi jarały, intelekt szczytował. Z lewej dziurki nosa walił dym, a z prawej kurz. Agnieszka zaś, jak to Agnieszka. Siorbnęła z lekka, rzuciła ukosem wewnętrzne oko, pogrzebała w torebce i patrząc w dal zaszemrała. Wiesz - stałam kiedyś w studenckiej stołówce po obiad. Patrzę i oczom nie wierzę, przede mną Gałczyński. Konstanty Ildefons ! Nogi mi się ugięły przed plecami żywego pomnika, a nuż zagada. I nagle pomyślałam, że i Jego Matka Natura też od czasu do czasu wzywa do łazienki. Rozszerzyliśmy więc natychmiast problematykę dialogu o osobiste przeżycia z gatunku "wzięte z życia". Optymalizacja poglądów i dochodzenie do consensusu było długie, lecz zaowocowało listą "trzech". Grand prix dodałem ex cathedra i ku pamięci.

Złoto: Bułgaria, droga do granicy tureckiej, niedaleko Kapitan Andrejevo

Zalety:
a. Wyjątkowa przewiewność i przestronność. Kilka hektarów przecudnej urody krajobrazu.
Okazja do prezentowania wdzięków (dla bezpruderyjnych) i zero opłat dla widzów.
b. Prostota wykonania. Do jednego z boków ławy betonowej stanowiącej bazę przymocowane były trzy deski w kształcie mocno rozciągniętej w poziomie litery N. W założeniu miały stanowić wsparcie pleców oddającego się refleksji nad pięknem krajobrazu. Prostopadłościenna podstawa posiadała stosowny do funkcji otwór, asymetrycznie umieszczony według złotego podziału: c:b=b:(c+b) czyli w proporcji jak 1:161. Klasyka (patrz Lizyp, Poliklet).
c. Dbałość o szczegóły. Odciśnięte w zaprawie podeszwy butów typu roboczego prócz zadań antypoślizgowych finezyjnie reklamowały wytwórcę.
d. Walory edukacyjne. Raj dla entomologów i amatorów poznawania świata przez bezpośredni kontakt z latającymi i pełzającymi okazami fauny. Flora o niespotykanie rdzawej barwie.

Srebro: Rumunia, przejście promowe Vidin–Calafat.

Zalety:
a. Piękna architektura, zabytkowy budynek w kształcie rotundy. Przestronny, około 100 m2. Wewnątrz wyłożony płytkami ceramicznymi pamiętającymi Imperium Otomańskie. Wyjątkowa okazja, coś dla koneserów sztuki.
b. Niekonwencjonalnie rozwiązana część intymna. Promieniście, wzdłuż kolistych ścian obiektu wymurowano podesty z zabytkowymi urządzeniami zachęcającymi do zadumy. Delikatna poświata nadawała im przez omszałe szyby soczystą barwę herbaty pu-erh. Okolone niskimi murkami po bokach, a otwarte na zewnątrz dostarczały niebywałych wzruszeń i przeżyć. Zadbano również o osoby z problemami narządów ruchu. Wszystko posadowione na jednym poziomie, niskie i płaskie. Pełna wygoda.
c. Świetnie zaaranżowana czytelnia. Centralna cześć pomieszczenia wyłożona została stosami prasy lokalnej i zagranicznej. Miłośnicy silnych wrażeń mogli (po zapoznaniu się z treścią) użyć je powtórnie w celach zgodnych z personalnymi preferencjami. Warte podkreślenia: darmowa aromaterapia.

Brąz: Długo zastanawialiśmy się się nad przyznaniem kolejnego miejsca, bo kandydatów było sporo, a pudło zaledwie trzymiejscowe.

Po intensywnych rozważaniach otrzymał je lokal PKP na trasie kolejowej relacji Katowice–Zwardoń.
Do głębi tak zwanego jestestwa poruszyła nas rzeczowa informacja: nieczynne. Z dużym wyczuciem estetyki, wręcz kaligraficznie skreślono poprzedni wpis: klucz u zwiadowcy stacji. Brak zalet, o których pisałem wyżej - sam w sobie okazał się zaletą. Niczym platoński niebyt, zwinięta przestrzeń opisywalna tylko przy pomocy równań tensorowych. Inaczej mówiąc: jest coś, a jakby nie było nic.

Z przyznaniem grand prix nie było natomiast kłopotów

Z konieczności muszę odnieść się tu do informacji medialnych. Proszę o wybaczenie jeśli pominę jakiś istotny szczegół. Utknęła mi bowiem w pamięci tylko nazwa ulicy, przy której mieści się ten znakomity obiekt, chyba Wiejska.

Zafascynowało mnie tak rzadkie dzisiaj, a jakże bezpośrednie i celne nawiązanie do tradycji starożytnego Rzymu. W owym czasie - najczęściej przy termach, wydzielano stosowną salę do prowadzenia rozmów (często wagi państwowej) umożliwiającą jednoczesne folgowanie zawartości jelit. Długie oraz wygodne ławy zachęcały tym samym do nieskrępowanej wymiany poglądów, zaś oczywisty brak prasy kolorowej pozwalał na żywą, otwartą i szczerą dyskusję. Nie obywało się rzecz jasna bez gwałtownych filipik, ale gromadne opuszczanie tej sali refleksji ze zrozumiałych względów nie wchodziło w rachubę. Zresztą fizyczna ulga, którą odczuwali niektórzy gwałtownicy, działała tonizująco na ostrość wypowiedzi. I tak to przyjemne sumowało się z pożytecznym, przynosząc pozytywne efekty.

Szkoda, że uczestnicy posiedzenia na Wiejskiej nie poszli za ciosem. Brakowało tylko oprawionej w ramy sentencji, którą zobaczyłem na jednym z rzymskich nagrobków: „qui hic minxerit aut cacaverit, habeat deos superos et inferos iratos”.

od 12 lat
Wideo

Stellan Skarsgård o filmie Diuna: Część 2

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na naszemiasto.pl Nasze Miasto