Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Sztokholm nadal w ogniu. Zamieszki przenoszą się na inne miasta

Stanisław Cybruch
Stanisław Cybruch
Wikimedia Commons
W szóstą noc zamieszek doszło do podpalenia kilku samochodów na przedmieściach Sztokholmu, zamieszkałych m.in. przez imigrantów. Nocne walki uliczne młodzieży zaczynają rozszerzać się na inne miasta Szwecji.

Po rozmieszczeniu w piątek dodatkowych sił policji z Goeteborga i Malmoe – według mediów – na przedmieściach stolicy Szwecji jest już spokojniej. Incydenty uliczne odnotowano jednak w innych szwedzkich miastach odległych od stolicy. Jak podaje francuska agencja AFP, o czym donosi "Wyborcza", w nocy z piątku na sobotę, doszło do podpaleń w czterech dzielnicach Sztokholmu. "Jest spokojniej, ale są jeszcze pożary" - powiedziała rzeczniczka sztokholmskiej policji.

Zobacz zdjęcia (4) - Zamieszki w Szwecji. Spalone samochody na ulicach Sztokholmu (Fot. Fredrik Sandberg AP) -podpalenia w kolejnych miastach.

Późnym wieczorem z piątku na sobotę, po przedmieściach stolicy krążyło około 200 prawicowych ekstremistów, ale dzięki zwiększeniu sił policji udało się uniknąć poważniejszych wybuchów przemocy. Agencje prasowe informują jednak, że incydenty wydają się rozprzestrzeniać na inne miasta. "W piątek niespokojnie było w Oerebro, 160 km na zachód od stolicy, gdzie ok. 25 zamaskowanych młodych ludzi podpaliło trzy samochody i szkołę. Próbowali też podpalić komisariat. W Sodertalje, ok. godziny jazdy samochodem od Sztokholmu, w płomieniach stanął pusty budynek" – podaje gazeta.pl - Niepokoje społeczne.

Już szóstą noc Sztokholm stoi w ogniu. Trwające od niedzieli, 19 maja rozruchy, rozprzestrzeniają się na kolejne dzielnice stolicy Szwecji, zamieszkałe głównie przez imigrantów. W nocy z czwartku na piątek, w trzech dzielnicach - Rinkeby, Norsborg i Älvsjö - spłonęło 15 samochodów. W dwóch innych: Tensta i Kista - podpalono dwie szkoły. A w dzielnicy Jordbro, ogień z podpalonego samochodu, rozprzestrzenił się na centrum handlowe. Natomiast w leżącym blisko Sztokholmu mieście Södertälje młodzi ludzie zaatakowali policjantów kamieniami.

Zobacz zdjęcie - Płonący samochód na przedmieściach Sztokholmu (Fot. Fredrik Sandberg AP) -młodzi walczą z policją

Nocne rozruchy i bijatyki z policją zaczęły się w niedzielę, 19 maja. w dzielnicy Husby położonej na obrzeżach Sztokholmu, którą w 80 proc. zamieszkują imigranci. Przyczyną społecznego wybuchu głównie migrantów było zastrzelenie przez policjantów 69-letniego mężczyzny, który – jak utrzymują - miał grozić im maczetą. Tylko pierwszej nocy, która była wyjątkowo "ognista", w Husby spłonęło ponad 100 samochodów.

Od tamtej pory zamieszki rozszerzyły się na inne przedmieścia. Ich uczestnicy atakują funkcjonariuszy kamieniami, wybijają okna w sklepach, szkołach i restauracjach, podpalają auta i budynki. "Rozruchy wybuchły w dzielnicach z wysokim bezrobociem", w których młodzi ludzie nie uczą się i nie pracują. Spora ich część jest sfrustrowana, gdyż nie widzi żadnych perspektyw rozwoju i normalnego życia.

Dochodzą do tego jeszcze stałe konflikty z policją, która czasem traktuje młodych bardzo brutalnie, szczególnie jeśli wyglądają na imigrantów - mówi "Gazecie" prof. Ryszard Szulkin, socjolog z Uniwersytetu w Sztokholmie, o czym czytamy w portalu Wyborcza.pl.

Niezdrową atmosferę podgrzały informacje, że niektórzy funkcjonariusze policji obrażali demonstrantów, nazywając ich "małpami" i "czarnuchami". Policja nie przyznaje się do tego i potwierdza tych oskarżeń, ale mimo to wszczęto centralnie postępowanie wyjaśniające. Zamieszki potępili: premier rządu i minister spraw wewnętrznych. Premier Fredrik Reinfeldt stwierdził: "Mamy grupy młodych mężczyzn, którzy myślą, że mogą i powinni zmienić społeczeństwo przemocą. Powiedzmy jasno: to nie jest OK. Przemoc nie może nami rządzić."

W tej trudnej sytuacji minister ds. integracji zaczął dawać sygnały o przygotowaniu nowych programów społecznych dla imigrantów. Wspomniał m.in. o stażach dla osób bez wykształcenia połączonych z nauką języka szwedzkiego. Zaznaczył też, że uczestnicy zamieszek "sami sobie szkodzą", bo pogarszają opinię swoich dzielnic.

Nie wszyscy mieszkańcy dzielnicy Husby, pochwalają zamieszek i wszystkiego tego, co się rozgrywa teraz nocami na ulicach. Jak mówi jedna z młodych mieszkanek reporterowi szwedzkiego "The Local" - "wielka szkoda, że to wszystko się dzieje. I tak mieliśmy już fatalną prasę: "Husby? Uuu, straszno!" "Teraz będzie jeszcze gorzej" - przyznaje 26-letnia Marianne Farede. Niszczenie rzeczy należących do ludzi, którzy tu żyją, jest idiotyczne. Uważam, że to wina wychowania.

Irańska kwiaciarka Shahnaz Darabi, która 19 lat mieszka w Szwecji, wini za obecną sytuację także starszych. Według niej powinni oni bardziej kontrolować dzieci. "To tylko bandy młodych ludzi, którzy nie mają nic do roboty. Problem w tym, że kiedy wprowadza się trochę dyscypliny, dzieci skarżą się w szkole. Wtedy wkraczają służby społeczne, które mogą odebrać dzieci. Rodzice – jak wyjaśnia - bardzo się tego boją."

Zdaniem socjologa, prof. Ryszarda Szulkina, problemy wielu młodych zaczynają się w szkole: "Niepokojące jest, że rośnie odsetek imigrantów, którzy w wieku 16 lat kończą edukację, ale z tak słabymi stopniami, że nie mają większych szans, by uczyć się dalej."
"Jeśli młody człowiek zakończy w tym momencie naukę, jest spore ryzyko, że za parę lat będzie figurował w statystykach kryminalnych, lub na liście bezrobotnych" - mówi profesor. Jak temu przeciwdziałać? Prof. Ryszard Szulkin uważa, że dobrym pomysłem wydają się, np. podwyżki płac dla najlepszych nauczycieli, ale zechcieli przejść do pracy w szkołach na przedmieściach.

Jak mówi profesor - poziom nauki szwedzkich szkół w ogóle jest coraz niższy, a tych na przedmieściach w szczególności. W części z nich w ogóle brakuje dyscypliny, nauczyciele nie wiedzą, jak radzić sobie i pomóc młodzieży.

W dzisiejszej Szwecji liczącej 9 milionów osób, aż 15 proc. ludzi urodziło się poza granicami kraju. To – jak się okazuje - najwyższy wskaźnik w krajach nordyckich. Najwięcej w Szwecji jest Finów, ale tuż za nimi są: Irańczycy, Irakijczycy i przybysze z krajów byłej Jugosławii. Sporo imigrantów przyjechało również z afrykańskiej Somalii oraz z Afganistanu, Turcji i Syrii.

Szwecja słynie z tolerancji religijnej i narodowościowej. Ale ostatnio – jak pokazują wydarzenia z przedmieść stolicy - na tym dobrym dotąd wizerunku coraz częściej pokazują się rysy. W 2010 roku do parlamentu weszła ksenofobiczna partia Szwedzcy Demokraci. Głośnym echem odbiły się w tym roku rozchodzące się wieści o łapankach imigrantów urządzanych przez sztokholmską policję.

Funkcjonariusze mundurowi stali przed bramkami do metra i wypatrywali ludzi o ciemniejszej karnacji. Potem robili identyfikację pochodzenia i prosili o paszport lub inny dokument potwierdzający prawo pobytu w Szwecji. Wszystkich tych, którzy mieszkali w kraju nielegalnie - deportowano. Głośny też był przypadek jednego z kierowców autobusów miejskich w Sztokholmie, który segregował pasażerów, na białych i ciemnoskórych. To wszystko razem zebrało się na temperaturę frustracji i nienawiści do władzy kraju, w którym znaleźli się imigranci.

Stanisław Cybruch

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Jak globalne ocieplenie zmienia wakacyjne trendy?

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na naszemiasto.pl Nasze Miasto