Spektakl "Nietoperz" w reżyserii Kornéla Mundruczó to opera buffo oparta na "Zemście nietoperza" Johanna Straussa. Z operetką łączy go jedynie tytuł, kilka arii oraz nietoperze-rekwizyty. Tak naprawdę to opowieść o eutanazji, moralności i trudnych wyborach.
Sztuka podzielona została na dwie części. W pierwszej na kilka dni przed Nowym Rokiem w prywatnej klinice w Warszawie spotykają się obce sobie osoby, by wspólnie świętować. Czas upływa im przy dźwiękach operetki Straussa. Nie byłoby w tym nic dziwnego, gdyby nie pewien drobny szczegół. Prawdziwym powodem, dla którego ci ludzie znaleźli się w tym miejscu, jest chęć poddania się eutanazji.
Wśród nich jest Gustaw (Sebastian Pawlak), były dyrygent, poruszający się na wózku inwalidzkim, który z powodu postępującej choroby nie chce dłużej żyć. W ostatniej drodze towarzyszą mu żona Iris (Agnieszka Podsiadlik) i córka Jaśmina (Roma Gąsiorowska).
W drugiej części klinika zostaje zamknięta, a sprzęt zlicytowany przez dyrektora (Adam Woronowicz). Na miejscu pozostaje jedynie asystentka Marta (Małgorzata Buczkowska), która musi zmierzyć się wyrzutami sumienia oraz kolejnym pacjentem - sparaliżowanym Łukaszem (Dawid Ogrodnik), dla którego ciało stało się więzieniem.
Reżyser postawił na operę buffo, w której kompozycje Straussa zostały przearanżowane na syntetyzator przez Jánosa Szemenyei. Być może miało to na celu wstrząśnięcie widzem. Mnie nie do końca to przekonało, gdyż niektóre sceny ocierały się o groteskę. Jak choćby śpiewanie nago jednej z arii czy dziwne układy choreograficzne.
Jeśli chodzi o grę aktorską, to na największe brawa zasłużyli Dawid Ogrodnik jako Łukasz, chłopak na wózku z podkurczonymi rękami i nogami oraz Sebastian Pawlak w roli umierającego dyrygenta Gustawa (ucharakteryzowanego na staruszka), który pięknie śpiewa. Obaj robili duże wrażenie na widzach.
Podobali mi się także Roma Gąsiorowska jako Jaśmina, niepokorna córka, spotykająca się z Arabem i próbująca uwieść lekarza Piotra oraz Rafał Maćkowski jako zahukany lekarz Piotr który zmienia się w rockmana oraz Adam Woronowicz jako dyrektor kliniki - cynik i obłudnik, który pod przykrywką pomagania cierpiącym, chce jak najwięcej zarobić.
Warto wspomnieć także o scenografii - sala kliniki z rzędem łóżek, osłoniętych kotarami, szpitalna aparatura oraz kostiumach - zwyczajne ubrania, które mają sprawić, że bohaterowie są nam bliżsi. Za oba te elementy odpowiada Márton Ágh.
Spektakl nie jest łatwy w odbiorze. Zmusza do refleksji na temat prawa decydowania o zakończeniu swojego życia, eutanazji oraz moralności. Na pewno warto się wybrać na tę sztukę i wyrobić sobie o niej własne zdanie.
NORBLIN EVENT HALL
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?