Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Sztuka to ich pomysł na życie

Redakcja
Rozpoczęcie roku akademickiego w klubie Midgard, autor: Grzegorz Piwawarski
Rozpoczęcie roku akademickiego w klubie Midgard, autor: Grzegorz Piwawarski
Do tego, by uprawiać sztukę, być artystą, niekoniecznie potrzebne jest wykształcenie w tym kierunku. Najważniejszy jest talent, wrażliwość, chęć rozwijania się i doskonalenia oraz możliwość pokazanie tego innym.

– Trzeba stwarzać młodym ludziom szansę do pokazywania ich prac, tak jak to jest w Europie Zachodniej, gdzie artyści amatorzy wystawiają swoje obrazy na skwerach. Wtedy są oceniane przez szerszą publiczność. Wielu jest twórców bez szkół plastycznych, którzy choć nie uczestniczyli w profesjonalnych warsztatach, mają intuicję. Zresztą wielu z nich poznaje tajniki sztuki i szuka porad w Internecie. Sami się kształcą. Ubolewam jednak nad tym, że plastyka w szkołach średnich i gimnazjalnych traktowana jest po macoszemu – mówi Adam Pochopień, znany malarz, absolwent krakowskiej ASP.

Danuta Kras, prezes Podgórskiego Stowarzyszenia Przyjaciół Sztuk Wszelkich im. Karola Wojtyły w Krakowie wierzy w talent.
– Nie trzeba mieć plastycznego wykształcenia, by móc się rozwijać. Znam wielu takich artystów, którzy tworzą prace nieraz lepsze i ciekawsze od profesjonalistów. Oczywiście dobrze by było, gdyby doskonalili się w takich szkołach pod okiem znawców, ale z talentem trzeba się urodzić. Bez niego to i szkoły nie pomogą.

Do takich młodych artystów, którzy uprawiają sztukę bez żadnych dyplomów, należą Ewa Tatarczyk i Grzegorz Piwawarski.

Sztuka mnie odpręża

Ewa Tatarczyk studentka filologii rosyjskiej na Uniwersytecie Śląskim w Katowicach maluje, szkicuje i rysuje. To jej pasja od dzieciństwa.
– To hobby, które jest chyba efektem poszukiwań sposobów na oderwanie się od rzeczywistości – mówi z uśmiechem.

Ewa każdą wolną chwilę poświęca na stworzenie nowej pracy albo na poprawienie poprzednich. Za każdym razem spogląda na nie inaczej.
– To mnie raluksuje. Kocham każdą z prac, bo każda wiąże się z innym wydarzeniem, innymi emocjami. Poza tym sztuka uwrażliwia i uszlachetnia. Prace wykonuję w skupieniu, nieraz właśnie wtedy zastanawiam się nad swym życiem i oddaję zadumie – dodaje.

Przedstawiam własne emocje

Ewa czerpie pomysły na szkice z życia codziennego i własnych przeżyć. Czasami pozwala ponieść się wyobraźni i marzeniom, które przenosi na papier.
– Inspiracje są powiązane z moimi zainteresowaniami – stwierdza. – Każdy portret jest wspomnieniem oczu, które mnie zainteresowały, a czasem urzekły lub przeraziły. Stwarzam postać, która pokazuje moje emocje, ale w twarzach nieznanych mi ludzi – dodaje zamyślona.
Jest przekonana, że kiedyś jako ekscentryczna staruszka otworzy swą teczkę z plikiem prac i będzie miała co wspominać.

Szlifuję swe umiejętności

Ewa ma bardzo krytyczny stosunek do swych prac. Nie spoczywa na laurach, chce się rozwijać i przede wszystkim pragnie dobrze opanować technikę, by móc precyzyjniej wyrażać swe uczucia. Zapisała się na korespondencyjny kurs plastyczny i jej prace zostały zauważone. Jak tylko opanuje technikę do perfekcji, na pewno wystawi swoje prace w kilku domach kultury.
– Niewiele potrafię – stwierdza przekornie. – Moje prace krążą w internecie i miło mi, gdy słyszę pozytywne opinie, ale i krytyka jest dla mnie cenna. Jeśli jest choć jedna osoba, której podobają się moje szkice, to rysowanie ma dla mnie sens – dodaje Ewa Tatarczyk.

Zawsze pociągała mnie grafika

Grzegorz Piwowarski, student informatyki na Akademii Górniczo-Hutniczej w Krakowie maluje plakaty dla krakowkskich klubów od ponad dwóch lat. W tworzeniu grafik zawsze był dobry.
– Zaczynał od kreślenia prostych rysunków, by z czasem zacząć tworzyć bardziej wyrafinowane obrazy komputerowe. Zaczynałem od webdesignu a skończyłem na plakatach – wspomina.
Pierwszą grafikę Grzesiek wykonał dla prestiżowego klub "Cień". Spodobała się.
– Namówił mnie do tego kolega, który był w "Cieniu" managerem muzycznym. Potem już poszło z górki – mówi z uśmiechem.
Przyjmował zamówienia od innych krakowskich klubów, jak : "Midgrad", "Ręce i Nogi", "Błędne Koło", "Łóżko", "Cynamon".

To rodzaj nowoczesnej sztuki

Kluby cenią oryginalny styl Grześka, czasem ma po kilka zamówień naraz, ale do każdego podchodzi bardzo indywidualnie i poważnie.
– Staram się, by każdy plakat był wyjątkowy. To pewien rodzaj nowoczesnej sztuki. Wykonuję je bardzo dokładnie. Nawet zrobiłem raz grafikę dla warszawskiej "Piekarni". Najwięcej ich jednak wykonałem dla klubu Midgard. Robię dla nich wszystko: od logotypów poprzez zaproszenia po plakaty i ulotki – podkreśla.

Robię to co kocham

Grzegorz ma głowę pełną pomysłów. Potrafi spędzić nad projektami całą noc i bardzo mu to odpowiada.
– Czasem dostaję wiadomość wieczorem, że plakat ma być gotowy na rano. Zdarzyło mi się, że musiałem w ciągu jeden nocy wykonać ich kilka. Ale to mnie nie przeraża. Pomysły same rodzą się w mojej głowie i dzięki plakatom mogę pokazać swe myśli – stwierdza.
Artysta odwiedza strony najlepszych zagranicznych klubów i śledzi najnowsze światowe trendy.
– Miło jest gdy idziesz przez miasto i widzisz swoje plakaty na słupach, murach w centrum miasta i wielu innych miejscach. Cieszy mnie, że podobają się ludziom – mówi Grzegorz.

od 7 lat
Wideo

Jak czytać kolory szlaków turystycznych?

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na naszemiasto.pl Nasze Miasto