Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Szydło tryumfuje w Brukseli. Za nami murem nacjonaliści

Maria Czerw
Maria Czerw
Twitter
– "W Polsce wolno klaskać na trybunach. Wiele za wolność zapłaciliśmy. Nasze polskie sprawy powinniśmy załatwić w naszym polskim domu" - polska premier w PE mobilizowała "patriotycznie" i demaskowała ignorancję socjalistów i liberałów.

- Szanuję rządy i państwa Europy. Nie wyobrażam sobie, że można powiedzieć szanuję państwo holenderskie, ale nie szanuję holenderskiego rządu – nawiązywała do wypowiedzi zastępcy przewodniczącego Komisji Europejskiej, który zastrzegał szacunek dla polskiej historii, ale negował legitymację polityczną partii rządzącej Polską.

Czytaj więcej: Edward Snowden w otchłani totalitaryzmu. Którego?

Jak broniła Polski Szydło?

Premier wskazała na historyczne prawa Polski do uczestnictwa w projekcie europejskim. - Mieliśmy jedną z pierwszych konstytucji – akcentowała. Ale Polska nie jest krajem równych szans. – Są w Polsce emeryci, którzy oddają połowę swojego uposażenia na leki – tłumaczyła.

- Nadużyciem jest obsada Trybunału ludźmi jednej partii – broniła decyzji PiS pani premier. – Prawo i Sprawiedliwość nigdy nie chciało większości w Trybunale. Zależy nam tylko na równowadze wewnątrz Trybunału. Co do zasad pełny skład i kwalifikowana większość 2/3 głosów obowiązuje w wielu krajach Unii.

Trwająca polemika wokół Trybunału ma charakter polityczny a nie prawny. Trybunał to sąd prawa a nie faktów - tłumaczyła premier.

- Publiczny nadawca będzie bezstronny politycznie - zapewniała. Standardy neutralności wdrażamy poprzez równy dostęp do mediów narodowych.

- Pomóżcie śląskim kopalniom – apelowała Szydło w odpowiedzi na oskarżenie o brak poszanowania dla autonomii Ślązaków.

Czytaj więcej: Leszek Miller za PiS? Czas deplatformizacji rządów

- Milion Ukraińców przyjęliśmy pod nasz dach. To trzeba brać pod uwagę dyskutując o imigracji – w tym fragmencie swoich wyjaśnień dla polityków z Europy premier odniosła się do zarzutu o izolacjonizm i brak solidaryzmu.

Premier przypomniała postać polskiego papieża: "Święty Jan Paweł II powiedział: "Nie lękajcie się". Polska nie zasługuje dzisiaj na to, by być na cenzurowanym. Chcemy mieć równe prawa. Przecież na takich zasadach jak we Włoszech budujemy media w Polsce.

- Mamy problem z tą debatą – przyznała Beata Szydło. Polski rząd w 2014 roku stwierdził że te nowe ramy instytucjonalnie [monitoring praworządności] są dla polskiego rządu nie do przyjęcia.

Jak mówiła, jej celem było podzielenie się informacjami dotyczącymi Trybunału Konstytucyjnego i ustawy medialnej. Przyznała, że liczyła, iż w pytaniach europosłów pojawią się szczegółowe pytania dotyczące tych dwóch kwestii. - Tak naprawdę tych pytań nie było wiele, mogę sądzić, że wynika to z tego powodu, że po prostu nie ma problemu, więc państwo nie macie o co pytać - stwierdziła premier.

Polska premier nie zgadza się na to, by Komisja Europejska zastosowała wobec Polski procedurę badania praworządności, bo "nie są w Polsce łamane ani prawa człowieka, ani zasady demokratycznego państwa prawa". - Wszystkie sprawy w tej chwili w Polsce są realizowane zgodnie z konstytucją i traktatami UE - powtórzyła.

Jej przemówienie przejdzie do historii – pisali o szefowej Rady Ministrów internauci. - Polski rząd nie zrezygnuje z programu obiecanego Polakom - podsumowała swoje rozważania przed PE Beata Szydło.

Czytaj więcej: Media chłoszczą Polaków za Trybunał. Obojętniejemy

Guy Verhofstadt atakuje

W różnych krajach zasady przyjęte przez PiS obowiązują. Problemem jest to, że polski rząd chciał paraliżu Trybunału Konstytucyjnego – usłyszała dziś polska premier. – W Luksemburgu całkiem go zlikwidowano – bronił się PiS. Jego najbardziej zajadły przeciwnik Guy Verhofstadt zaznaczał, że to nie problem, że rząd przyjął zasadę, że ten ma orzekać o sprawach w kolejności ich wpływania, ani to, że ma orzekać większością 2/3, ani to, że sędziów w składzie ma być więcej - w różnych krajach niektóre z tych zasad obowiązują. Problemem jest to, że rząd przyjął wszystkie te przepisy, by Trybunał sparaliżować - odnosił się do "polskiego problemu" były premier Belgii, dziś szef unijnej frakcji liberałów. Nie chodzi wcale o kształtowanie mediów publicznych czy reformy w służbie cywilnej, bo - jak przyznaje polityk - sam robił podobne rzeczy.

Premier Beata Szydło we wtorek rano w Strasburgu, w gmachu Parlamentu Europejskiego, spotkała się z przewodniczącym PE Martinem Schulzem. Tuż przed godziną 17 stanęła przed Parlamentem Europejskim. W debacie trwającej półtorej godziny, na sesji plenarnej brali udział także Bert Koenders, minister spraw zagranicznych Holandii sprawującej prezydencję, oraz Frans Timmermans, wiceprzewodniczący Komisji Europejskiej.

Czytaj więcej: Artyści przeciw KOD. Nowoczesna zabujana w demokracji i bezprawiu

Co mówili inni?

"Jestem Polakiem" niespodziewanie zadeklarowało dwóch europosłów. "Komisja wykorzystuje fałszywe preteksty, żeby zdyskredytować rząd. Jestem całym sercem z Polakami" - gromił eurokratów Aymeric Chauprade. "Mamy do czynienia z sytuacją skandaliczną, gdy UE wszczyna procedurę wobec Polski" – bronił nas Petr Mach. Eurodeputowany z Czech nosił plakietkę z napisem "Jestem Polakiem".

Na brak nierównego traktowania krajów w Europie zwracali uwagę nawet socjaliści. - To obraźliwe dla Polski – komentował kolejny mówca.

Liberałowie zwracali uwagę na możliwość rozmontowania sytemu regulacji. - Zarzucano też Polsce limity imigranckie. – 100 imigrantów to za mało jak na tak duży kraj - krytykowała nasz rząd przedstawicielka "Zielonych".

Mamy złe doświadczenia z ingerencjami obcych polityków w polskie sprawy. Trzeb wypracować nową formułę koegzystencji europejskich państw – bronił polskiego stanowiska Korwin–Mikke.

O zagrożeniu praworządności mówili ludowcy.

Na nierówne traktowanie zwrócił uwagę przedstawiciel EKR. Nadużywanie sądownictwa w Słowenii jest rażące i udokumentowane przez Europejski Trybunał praw Człowieka. Komisja nie reagowała adekwatnie - zarzucał parlamentowi.

Bodaj najmocniejsze wystąpienie należało do Hansa -Olafa Henkela, polityk "Sojuszu dla Postępu i Przełomu" (ALFA), partii wchodzącej w skład frakcji EKR. - Najwięcej naruszeń Traktatu z Maastricht dotyczy państw ze strefy euro - oburzał się polityk. To on porównał Komisję Europejską do inkwizycji. "Mam nadzieję, że pan panie Schulz przeprosi (...) Uważam, że komisja powinna zająć się zamiast Polską przekraczaniem prawa przez instytucje, albo duże kraje" - powiedział Henkel.

Czytaj więcej: Co to jest antysystem?

Czytaj więcej: Konwencja o przemocy. "Lekarstwo groźniejsze niż choroba"?

- Zabieram głos jako członek grupy Europa Narodów i Wolności ale również Polak – mówił Michał Marusik. - Nie martwię się tym, że obca konkurencja nas atakuje. To może oznaczać, że polskie władze podjęły działania zgodne z naszym interesem narodowym. Problemem jest sam fakt, że ta debata tutaj się odbywa. Ta debata to ostentacyjna manifestacja czynników zewnętrznych w wewnętrzne sprawy państw. Ta debata niczego nie mówi.

Jarosław Iwaszkiewicz z frakcji eurosceptycznej protestował: - sprawy polskie powinny być rozwiązywane w Polsce i przez Polaków. Ta debata jest niepotrzebna. Motywy jej zwołania są niejasne, a podstawy prawne wątpliwe. Ale jak pani premier wspomniała, będą korzyści z tej debaty. Wzrastają nastroje eurosceptyczne. My Polacy mamy złe doświadczenia, jeśli chodzi o ingerencję obcych polityków.

"Komisja wykorzystuje fałszywe preteksty, żeby zdyskredytować rząd. Jestem całym sercem z Polakami" - podkreślił Aymeric Chauprade. Europoseł podkreślał, że to nie Polska ma problem z demokracją a instytucje europejskie. - Jesteśmy we władaniu sekt, które kontrolują nas poprzez finanse i media - ostrzegał. - Jestem dzisiaj Polakiem powtórzył za przedmówcą.

Czytaj więcej:Kukiz wymierza cios w Polskapress

Iwaszkiewicz wspominał rozbiory i komunizm: - Teraz z bratnią pomocą występują komisarze europejscy - ubolewał. - "To jest debata o kompetencjach Komisji europejskiej. Nie ma zgody na ingerencję KE w wewnętrzne sprawy suwerennych państw. Gratuluję pani premier przemówienia". Tak komplementował Beatę Szydło.

Ryszard Legutko z satysfakcją odnotował ton i język, jakim rozmawiano, bo do tej pory była dokonywana agresja na rządzie polskim, zanim ten rząd powstał, co jest rekordem świata.

- Skąd Komisja Europejska czerpie informacje o faktach? Kto je przekazuje, kto robi analizy? Informacje przyszły ze strony przedstawicieli polskiego rządu i nie ma po nich śladu. Przyznajcie się, że jesteście z faktami na bakier - filozof krytykował eurokratów.

- Teraz sprawa podwójnych standardów - kontynuował. - Przewodniczący Pitella, pani Harms mówili o demonstracjach, że ich serca są z demonstrantami. Przez ostatnie osiem lat pojawiały się w Polsce liczniejsze demonstracje. Jakoś serca państwa nie krwawiły. Choć ci ludzie też byli przed gmachem Parlamentu. Przez ostatnie osiem lat w Polsce mieliśmy do czynienia z państwem jednopartyjnym. Jedna partia kontrolowała wszystkie instytucje - wskazywał na brak pluralizmu w przeszłości.

Gdyby moja partia wstawiła 14 sędziów do Trybunału, rozpętałoby się piekło. Gdzie byliście państwo, jak masowo wyrzucano dziennikarzy z mediów publicznych, wszystkich z wyjątkiem jednego? - pytał Legutko.

- Ten Trybunał [konstytucyjny] jest lepszy pod względem standardów, bo jest pluralistyczny. Czy mamy jedną narrację czy wiele narracji w mediach obecnie? – znów pytał retorycznie Ryszard Legutko.

Czytaj więcej: Konstytucjonalistka: elekci na sędziów to nie sędziowie

od 7 lat
Wideo

Uwaga na Instagram - nowe oszustwo

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na naszemiasto.pl Nasze Miasto