Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Tadeusz Zuchowski. Polski Kaszub z lilijką w życiorysie

Darek Szczecina
Darek Szczecina
Tadeusz Zehr-Zuchowski
Tadeusz Zehr-Zuchowski Ze zbiorów autora
Tadeusz Zuchowski był Kaszubem z krwi i kości, z paszportem Wolnego Miasta Gdańska, ale z polską duszą. W kampanii wrześniowej 1939 r. walczył w szeregach Marynarki Wojennej RP.

Tadeusz Zuchowski, a właściwie Tadeusz Zehr, dzieciństwo spędził w Sopocie, gdzie mieszkali jego rodzice i dziadkowie. Będąc obywatelem Wolnego Miasta uczył się w powszechnej szkole senackiej w sopockiej dzielnicy Kamienny Potok, w budynku, gdzie dziś mieści się gimnazjum. Następnie nauki pobierał w polskim Gimnazjum Macierzy Szkolnej w Gdańsku, a maturę zdał w gdyńskim liceum w 1938 roku.

Tadeusza Zuchowskiego poznałem na początku lat dziewięćdziesiątych minionego wieku. Nasza znajomość była - jeśli można tak napisać - korespondencyjna, gdyż po wojnie zamieszkał w Kanadzie. Pisywaliśmy do siebie kilka razy w roku. W każdym liście Tadeusz dziękował za wieści z kraju i powód do wspomnień z lat młodzieńczych. Nawet w swym ostatnim liście - pisał go, kiedy był już bardzo chory - wspominał dziecięce przygody: „Boże, jak ten czas leci, tyle swoich lat zostawiłem nad Bałtykiem. Tyle wspomnień z lasów sopocko-oliwskich, za kordonem granicy gdańsko-polskiej. Wielki Kack, Kielno, Kartuzy, Żukowo… w 1937 roku, ze starszą grupą sopockiej drużyny harcerskiej puściliśmy się latem brzegiem do Pucka”.

Wspominał jak w sopockich lasach z kolegami bawił się w kowbojów i traperów. A potem za namową absolwenta Szkoły Morskiej Stasia Battalema razem ze swymi najbliższymi przyjaciółmi Bolkiem Hrehorowiczem i Zdzisiem Piskorem wstąpił do harcerstwa. „Ironią jest - pisał w liście - że bawiliśmy się, obozowaliśmy i harcowaliliśmy na tej samej ziemi, gdzie po kilku latach przyszło nam wojować na serio”.

Tadeusz Zehr należał do VII Drużyny Harcerzy im. płk. Leopolda Lisa-Kuli w Sopocie. Był przybocznym, a następnie przejął obowiązki drużynowego po Karolu Poznańskim. W swoich listach wspominał zbiórki, wyjazdy na kaszubską ziemię, obozy. Pamiętał jak rozgrywali mecze piłkarskie z miejscowymi drużynami, a wieczorami mogli swobodnie śpiewać polskie i harcerskie piosenki przy ognisku.
W 1937 roku podobnie jak wielu harcerzy starszych z Wolnego Miasta został zwerbowany do kierowanych przez Oskara Żawrockiego tajnych Harcerskich Oddziałów Bojowych. Był zastępcą Jana Trojaka, dowódcy plutonu. Harcerze z tych oddziałów bojowych byli przygotowywani do walki na wypadek wojny, a nawet do działań dywersyjnych. Jeździli na szkolenia do Polski, na poligony, oswajali się z bronią.

Po zdaniu matury Tadeusz Zehr poszedł do wojska. Trafił do Marynarki Wojennej. Jako łącznościowiec służył początkowo w Gdyni a następnie w Pucku - w Morskim Dywizjonie Lotniczym. Jednak tuż przed wybuchem II wojny światowej, w sierpniu 1939 roku, dostał przeniesienie do Gdyni, do obsługi łączności w Dowództwie Marynarki Wojennej. Już w trakcie działań wojennych w przerwach między dyżurami kopał okopy, wykonywał umocnienia z worków z piaskiem oraz brał udział w akcjach ratunkowych. M.in. ratował załogi zbombardowanych w porcie okrętów „Nurek” i „Wanda”.

19 września nastąpiła kapitulacja. Tadeusz z innymi marynarzami dostał się do niewoli. Podczas marszu kolumny jenieckiej do Wejherowa bohaterskim obrońcom Ojczyzny przyglądali się mieszkańcy mijanych miejscowości. Jedni płakali, inni dawali chleb i bułki. Ale byli i tacy, co pluli na jeńców lub rzucali w nich kamieniami.
Z Wejherowa pociągiem towarowym zawieziono jeńców do stalagu w Maklemburgii, gdzie pomagali przy pracach polowych. Mijały dni, miesiące i lata. Przypadkiem, w 1944 roku, Tadeusz Zehr z grupą jeńców został skierowany do prac przy naprawie zniszczonych nalotami torów kolejowych. Podczas kolejnego nalotu pracujący jeńcy rozbiegli się, większość nie wróciła. Tadeusz ukrywał się, dzięki znajomości języków dogadał się z Francuzami, a ci zorganizowali mu przerzut do Anglii. Trafił do polskiego Centrum Wyszkolenia Wojsk Czołgowych. Za namową przełożonych zmienił nazwisko na Zuchowski, „dlatego, że nigdy nie byłem zuchem” - pisał niegdyś do mnie. Po przeszkoleniu otrzymał przydział do 2 Warszawskiej Dywizji Pancernej.

Po zakończeniu działań wojennych nie wrócił do Polski. Jak wielu wojskowych pozostał na emigracji. Pozostając w Anglii był tłumaczem. Jeszcze przed demobilizacją brał udział w kursie podharcmistrzowskim prowadzonym przez Kazimierza Sabbata, późniejszego prezydenta RP na uchodźstwie.

Wyjechał do Kanady, ukończył studia, pracował w pomocy społecznej. Był jednym z aktywniejszych działaczy Polonii Kanadyjskiej. Współtworzył Polskie Stowarzyszenie Kombatantów, zasiadał we władzach tej organizacji.

Współredagował także polskojęzyczny tygodnik Polonii Kanadyjskiej „Czas”. Na emigracji poznał śliczną dziewczynę, Helenę. Pobrali się. Niestety, nie mogli mieć dzieci. Gdy żona ciężko zachorowała, traciła wzrok, opiekował się nią troskliwie. Ale nadal pozostawał społecznie aktywny. Z czasem Zuchowscy przenieśli się do domu kombatanta. Tadeusz już sam potrzebował coraz większej pomocy. Nagle stan zdrowia pogorszył się, trafił do szpitala, a po dziesięciu dniach odszedł na wieczną wartę.

Znajdź nas na Google+

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Strefa Biznesu: Uwaga na chińskie platformy zakupowe

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na naszemiasto.pl Nasze Miasto