Masłowice, spacer po lesie, koniec lata. Rok 1988. Pierwsze owocne grzybobranie. Dziesięć lat później podobnie. Słońce doskwiera, zeschnięta ściółka skrzypi pod butami. Pajęczyna oplątuje się wokół głowy, na ramieniu ląduje potężny pająk. Czym prędzej trącam go dłonią. Rok 2008, czyżby deja vu? Ta sama pogoda, upał, pajęczyna i pomnik. W samym środku sosnowego lasu, w niewielkim zagłębieniu, pośród zielonych jagód. Z oddali widać metalowe pręty, już niemal całkowicie zardzewiałe. Także pomnik, chyli się ku upadkowi. Dawniej murowany krzyż królował nad płytą nagrobną. Dziś, nie wytrzymał próby czasu, leży powalony na ziemi. Każdy spacerujący grzybiarz, spogląda i idzie dalej...
Odwiedzam to miejsce kilka razy w ciągu roku, najczęściej latem. Podchodzę, zatrzymuję się na chwilę i idę dalej. Na pomniku zawsze dostrzegam trudny do rozszyfrowania napis. Dobrze widoczny tylko rok – 1913. Powyżej, zapewne imię, nazwisko i jakże wymowne – "Syn, ojcu". Dwa słowa, znaczące tak wiele. Dziesiątki nieznanych historii, wzruszeń, kłótni i sporów. I moje refleksje. Kim był ojciec i jak zginął? Co z pozostałymi członkami rodziny, matką, żoną? Dlaczego takie miejsce pochówku wybrał syn swemu ojcu? Co stało się z synem? Na ile z tych wszystkich pytań poznam odpowiedź? O co będę pytał w roku 2018?
Wątpliwości, niepewność, tajemniczość i lekkie przerażenie, gdy przechodzę obok, towarzyszą od ponad dwudziestu lat. Dziś stawiam świeczkę, zapalam, lecz po chwili gaśnie. Próbuję ponownie, tym razem z powodzeniem. Na twarzy czuję delikatny powiew wiatru, kołyszący dorodne sosny. Gdyby tylko umiały mówić, może uchyliłyby rąbka tajemnicy, opowiedziały prawdziwą historię o ludziach i pomniku, który odszedł w zapomnienie...
NORBLIN EVENT HALL
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?