Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Teatr Polski. Niezła sztuka z tego "Boboka"!

Judyta Więcławska
Judyta Więcławska
Plakat "Bobok"
Plakat "Bobok" materiały prasowe
Kto by pomyślał, że poważny autor "Zbrodni i kary" potrafi być także komiczny. Fiodor Dostojewski, a raczej jego opowiadanie, przełożone na deski Teatru Polskiego w Poznaniu w koncepcji reżysera Grigorija Lifanowa, potrafi zachwycić i to niejednego.

Snop teatralnych świateł spłynął na niezbyt znane opowiadanie wielkiego autora. Na scenie nie roi się od rekwizytów. Są dwa łóżka (wyglądające nieco jak trumny), para krzeseł, portret oraz biurko ze stojącą na nim maszyną do pisania. Całość utrzymana w ciemnej, dość tajemniczej konwencji. Widzowie, którzy zdążyli zająć miejsca, odczuwają podniecenie na myśl o rozpoczynającym się spektaklu.

Ivan Ivanowicz - niespełniony literat, z trudem wystukuje na maszynie kolejne słowa. Alkohol rozjaśnia na chwilę umysł, a może wręcz przeciwnie - przyczynia się do jego destrukcji? W szarej izbie pojawia się Siemion Ardalionowicz, niedługo po nim ożywa portret. Główny bohater traci kontakt z rzeczywistością. Zauważa zachodzące wkoło niego zmiany. "Coś dziwnego się ze mną dzieje. Charakter mi się zmienia i głowa mnie coraz częściej boli. Przychodzą mi do głowy zdumiewające myśli i zaczynam też słyszeć jakieś dziwne dźwięki. Nie żebym słyszał jakieś głosy, lecz odnoszę wrażenie, jakby ktoś obok mnie nieustannie szeptał sylabizując: "Bobok, bobok, bobok". Co to może znaczyć? Co za bobok?"

Pierwsze skrzypce zagrał niewątpliwie Łukasz Chrzuszcz, wcielający się w postać literata. Niezwykle barwna kreacja, podtrzymywana silnymi emocjami, przekazywanymi niemal mimowolnie, podnosi spektakl do najwyższej rangi. Sebastian Cybulski (Ardalionowicz) oraz Jakub Papuga (portret) mimo przekonywującej gry, stanowić mogą jedynie dodatek. Najbardziej zapadają w pamięci choreograficzne synchrony trójki aktorów, których nie powstydziłby się żaden tancerz. Zabawne figury niejednokrotnie wzbudzały na sali salwy śmiechu (ukłon w stronę Marty Szumieł odpowiedzialnej za choreografię).

Niesamowita muzyka zbudowała nastrojowość rodem z "Kołysanki" Juliusza Machulskiego. Momentami dramatyczna i tajemnicza, zmieniała się w rześką i subtelną melodię. To właśnie Iwan Proseckij swymi brzmieniami dopełnił całe przedstawienie. Chciałoby się powiedzieć, że niezła sztuka z tego "Boboka".

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Nie tylko o niedźwiedziach, które mieszkały w minizoo w Lesznie

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na naszemiasto.pl Nasze Miasto