Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Teatralne „kalkulacje” na Scenie Głównej Handlowej

Anna Winczakiewicz
Anna Winczakiewicz
Płeć piękna ze "Sceny Głównej Handlowej". Początkujące aktorki szybko wcieliły się w role celebrities ii z wdziękiem pozowały do zdjęć.
Płeć piękna ze "Sceny Głównej Handlowej". Początkujące aktorki szybko wcieliły się w role celebrities ii z wdziękiem pozowały do zdjęć. Anna Winczakiewicz
Wyobraźcie sobie przeciętnego studenta ekonomii. Jawi się jako sztywniak, nawet na imprezach analizujący konsekwencje „cudu gospodarczego”. A jeśli to wrażliwy artysta, stawiający pierwsze kroki na deskach teatru? Poznaj niezwykłą grupę młodych pasjonatów, którzy podbijają warszawską scenę niezależną.

Wszystko zaczęło się rok temu, kiedy gmach Szkoły Głównej Handlowej w Warszawie pokryły wielobarwne plakaty, a jej korytarzami przechadzały się postacie żywcem wyjęte z poprzedniej epoki - księżniczki, paziowie, rycerze i królowe.

Niby plakaty, niby ulotki, ale to w końcu Esgieh...

Pierwszy raz w stuletniej historii SGH miała powstać grupa teatralna, organizowana przez studentów i koordynowana przez mentorów z Teatru Konsekwentnego. - Niby były plakaty, ulotki, reklamy, ale to w końcu Esgieh... - mówi pomysłodawczyni, Natalia Słoma, obecnie studentka VI roku zarządzania. Wtóruje jej współorganizatorka grupy, Aleksandra Wójcik. - Zarezerwowaliśmy salę na czterdzieści osób. Równo o godz.
17 nieśmiało zajrzały tylko trzy osoby. Ale chwilę później zaczęło się - kolejni studenci przychodzili i przychodzili, a sala pękała w szwach! To było wspaniałe! Próbowaliśmy ich nawet zniechęcić, mówiliśmy, że to nie tylko przyjemności i obowiązki, ale nikogo to nie przeraziło - opowiada Wójcik.

Zapaleńcy z pasją tworzenia

Teatr zawsze pełnił ważną rolę w życiu Natalii Słomy. Szkolne akademie, zajęcia w domu kultury, a nawet poważniejsze warsztaty teatralne jej nie wystarczały. - Nie mogłam znaleźć niczego, co by spełniało moje wymagania. Czemu więc nie założyć takiej organizacji samemu? - mówi Słoma. Chcieć znaczy móc, co potwierdziło się i tym razem. Natalia działając jako wolontariuszka w Teatrze Konsekwentnym obserwowała życie aktorów i specyfikę ich pracy. Z propozycją współpracy wystąpiła do założyciela Konsekwentnego, Adama Sajnuka. Ten docenił jej zaangażowanie i profesjonalizm, dał kredyt zaufania, a za opiekuna grupy - Jerzego Łazewskiego, specjalistę od kultury żywego słowa. Odbył się casting i wyłoniona dwudziestka osób przez cały rok ćwiczyła dykcję, mimikę, wyrażanie emocji, a także... krzyki.

Ich pierwszy występ odbył się z okazji 102-lecia SGH poświęconego twórczości pierwszego rektora SGH, Bolesława Miklaszewskiego. "Scena” przedstawiła wtedy spektakl, który poruszył i spodobał się na tyle, że władze uczelni postanowiły wesprzeć inicjatywę. Wkrótce potem młodzi artyści przyłączyli się do kampanii społecznej "RyzyKochania", traktującej o zagrożeniach związanych z wirusem HIV – organizując happening przy stacji Metro Centrum. Ukoronowaniem ubiegłorocznej działalności był jednak występ na pikniku naukowym organizowanym przez Polskie Radio i Centrum Nauki Kopernik. Zaprezentowali wtedy prawdziwą mozaikę aktorstwa i muzyki w widowisku pt.: "W rytmie SGH".

Z impetem w nowy rok

Z tym hasłem na ustach weszła w nowy rok nasz grupa pasjonatów. Przez wakacje naładowali akumulatory. Dziś stanęli przed wyzwaniem - występem na prawdziwych deskach teatru. Przygotowania zaczęły się już w listopadzie. Opiekun przygotował scenariusz na podstawie dzieła Edgara Lee Mastersa ze zbioru poezji "Umarli ze Spoon River". Drugą część występu stanowią trzy jednoaktówki Samuela Becketta: "Przychodzić i odchodzić", "Akt bez słów 2" i "Komedia".

Jak mówi Natalia w grupie nie było kłótni przy ubieganiu się o role. - Każdy z nas dostał wstępny projekt scenariusza i mieliśmy się w niego zagłębić szukając siebie - mówi Słoma. Specyfika SGH przełożyła się widać również na teat - uczelnia słynie z różnorodności, zarówno kapitału ludzkiego jak i ścieżek rozwoju. - I chyba w tej odmienności jest nasza siła - dodaje Natalia. Przyznaje, że między wstępnym szkicem a finalną wersją jest przepaść: - Próby były mozolne – wzajemne docieranie się aktorów, zmiany tekstów, dobór rekwizytów. To było niesamowicie męczące, ale dawało psychiczny relaks i zadowolenie z tworzenia czegoś razem.

Gdzie w tym wszystkim czas na studia? Styczeń – luty to przecież gorący okres sesji zimowej. Natalia otwarcie mówi, że teatr jest na pierwszym miejscu w jej życiu, potem długo, długo nic. Gosia Urbańska komentuje to tak: - To taki dodatkowy egzamin dla nas. Chyba najważniejszy, bo praca nad przedstawieniem trwała cały semestr.

Jednomyślnie podkreślają wkład Teatru i opiekunów. - Udostępnili nam swoją scenę, a ona zmienia wszystko. To inna rzeczywistość, inna przestrzeń i koncentracja - mówi Natalia. Bez wątpienia dużą rolę w przygotowaniach odgrywał opiekun Łazewski. - To złoty człowiek - wzrusza się Łukasz. - Wspierał nas w każdej chwili i podtrzymywał na duchu, gdy mieliśmy wątpliwości.
I tak oto, nastał dzień 12 stycznia...
Tragikomiczne studenckie pożycie

Pierwszy akt przedstawienia to "Po-życie". Światła gasną. Delikatnie oświetlone 19 osób siedzi po dwóch stronach sceny. Każdy wciela się w mieszkańca niewielkiego amerykańskiego miasteczka z przełomu XIX i XX wieku, a historia przez niego opowiedziana stanowi uniwersalną prawdę o życiowych wyborach. - Nie da się ukryć, że ta część była tworzona pod liczbę osób w naszej grupie - tłumaczy Natalia. Zastosowana forma ma pozwolić na kreację zarówno pojedynczych postaci, jak i korelacji między występującymi. Bohaterów łączy jednak nie tylko miejsce pochodzenia, ale i pośmiertna otchłań, wszyscy bowiem od lat nie żyją. Nie potrafią pogodzić się ze swoim dramatycznym losem, rozpamiętują miłostki, namiętności i porażki z minionego życia.

Druga część składa się z trzech aktów. Oszczędność formy i dialogów, zgodnie z beckettowskim stylem, ma skupić uwagę publiczności na każdym słowie i geście. W "Akcie bez słów 2" nie pada ani jedno słowo. Człowiek przedstawiony jest jako kokon, leżący w pozycji embrionalnej, przykryty czarną folią. Paradoksy dnia codziennego są tu sparodiowane i przedstawione w formie porównania: pobudka studenta-imprezowicza, którego określa niedbałe pomięta marynarka i rezygnacja z mycia zębów by zyskać na czasie, oraz studenta-pracownika korporacji, który miarowo szoruje każdy ząbek, ubrania składa w kostkę i zawsze jest na czas. W ich role wcielili się Kamil Wierus i Krzysztof Siuter.

Najciekawszym, a może najbardziej dopracowanym motywem wydała mi się „Komedia”. Minimalistyczna forma ciągle nam towarzyszy: dwie kobiety, stanowiące swoje przeciwieństwo i mężczyzna między nimi. I czwarty bohater, światło, które nadaje tempa akcji. Mamy tu klasyczny trójkąt – pozorne szczęście małżeńskie zostaje zakłócone przez pojawienie się tej drugiej, ładniejszej, sprytniejszej i bardziej kuszącej. Snop światła wskazuje, czyja teraz kolej na spowiadanie się z grzechów. Łukasz Kucharski wcielił się w rolę niewiernego małżonka, a jego wybranki to Gosia Urbańska i Agnieszka Grodzka.

"Przychodzić i odchodzić" to karykatura kobiecych przyjaźni. Po latach spotykają się Flo - Natalia Słoma, Ru - Milena Dąbrowska i Vi - Aneta Szczepańska. Wielokrotnie wywołują imiona koleżanek, nim upewnią się, że udało się zebrać w tym samym składzie co przed laty. Mimo iż łączy je wiele, nie potrafią mówić o istotnych sprawach. Gdy łapią się za ręce, tak jak kiedyś - jedna z nich zauważa, że czuje na dłoniach przyjaciółek obrączki. Nic już nie jest takie same, jakie było kiedyś.
Jesteśmy wspaniali, dziękuję wam!

To był ich wielki dzień, konfrontacja z publicznością, stresem i własnymi słabościami. Wizja egzaminu z ekonomii jaki ich czekał następnego dnia, nie przyćmiła ich radości. Na początku były nerwy, ale nie takie same jak przed egzaminem z makroekonomii - zapewniają studenci. Podejrzewam, że gdyby nie to, że wszyscy zaproszeni byli poinformowani, iż to premierowe wystąpienie teatru studenckiego, to nikt różnicy by nie zauważył. - Jesteśmy wspaniali, dziękuję wam! - krzyknęła na zakończenie Natalia. Miało być "jesteście", ale liderka może być z siebie dumna.

Teraz czas skupić się na zawiłościach bardziej ścisłych niż humanistycznych – sesja już się zaczęła. Ale grupa nie spoczywa na laurach, działa dalej. "Po-życie" zostanie prawdopodobnie wystawione tuż przed świętami wielkanocnymi, a o kolejnych występach będzie głośno. Aktorzy Sceny Głównej Handlowej są doskonałym przykładem na to, że ogranicza nas tylko własna wyobraźnia, a cała reszta jest w zasięgu ręki.

Skład grupy:
Lena Andrukiewicz, Katarzyna Borzym, Milena Dąbrowska, Małgorzata Dulik, Agnieszka Grodzka, Roman Hoeck, Natalia Kobza, Łukasz Kucharski, Kamila Leszczyńska, Patryk Ostrowski, Zygmunt Pomarański, Mateusz Poreda, Dominika Rydz, Krzysztof Siuter, Natalia Słoma, Aneta Szczepańska, Tomek Sztreker, Małgorzata Urbańska, Kamil Wierus.

od 12 lat
Wideo

Stellan Skarsgård o filmie Diuna: Część 2

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na naszemiasto.pl Nasze Miasto