Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Testament warszawskiego powstańca Stefana Brzozowskiego. Pamiętajcie

Grażyna Wosińska
Grażyna Wosińska
Stefan Brzozowski (pierwszy z prawej) niesie rannego podczas powstania
Stefan Brzozowski (pierwszy z prawej) niesie rannego podczas powstania reprodukcja Grażyna Wosińska
Ostatnią wolą Stefana Brzozowskiego ps. Fiat, powstańca warszawskiego, było, abym na pogrzebie 1 sierpnia przed trzema laty powiedziała kilka słów nad Jego trumną. Co najważniejsze, napisał w testamencie, by następne pokolenia nie zapomniały o nim i o powstaniu.

Stefana Brzozowskiego, powstańca warszawskiego, poznałam podczas spotkania z kombatantami w 1996 roku. Dowiedziałam się, że ten znany w Elblągu ogrodnik był powstańcem warszawskim i żołnierzem Armii Krajowej. Wiele godzin spędziłam na rozmowach z nim o wojennych przeżyciach. Efektem były trzy teksty opublikowane w lokalnych gazetach.
Potem, w 1998 roku, w rocznicę powstania zorganizowałam w Elblągu spotkanie powstańców warszawskich. Przybyło dziewięć osób: lekarka, łączniczka, harcerz Szarych Szeregów i żołnierze. Jeden z nich, Roman Sulima-Gillow, był odznaczony krzyżem Virtuti Militari. Uratował życie swoim kolegom, odrzucając niemiecki granat. Sam zapłacił za to utratą lewej ręki. Był leworęczny.

Bohater skazany na śmierć

Do Elbląga po 1945 roku przybyło wielu powstańców warszawskich. Mieli nadzieję na spokojne życie po wojennej gehennie. Uważali, że Urząd Bezpieczeństwa na Ziemiach Odzyskanych ich nie znajdzie. Jak się okazało, nie mieli racji. Macki UB mogły dopaść każdego. Doświadczył tego Stefan Brzozowski. Od 1946 roku był prześladowany, oskarżony o posiadanie broni palnej oraz o to, że był wrogiem ustroju. - Tylko dlatego, że byłem w AK
opowiadał mi przed laty - jako wróg ustroju zostałem aresztowany. Prawie rok przesiedziałem w więzieniu. Wyszedłem na mocy amnestii z 1952 roku. Dowiedziałem się, że mój dowódca z powstania mjr Bolesław Kontrym ps. Żmudzin, dowódca 4. kompanii zgrupowania Bartkowiaka, został skazany na śmierć. Stało się to po czteroletnim śledztwie i torturach. Wyrok wykonano w styczniu 1953 roku.

Virtuti Militari

Śmierć dowódcy wstrząsnęła Stefanem Brzozowskim. - Byłem bezsilny, nic nie mogłem zrobić
wspominał - postanowiłem, że nigdy o nim nie zapomnę i uczynię wszystko, by świat też nie zapomniał. Słowa dotrzymał. Rozmawiałam z Ireną Makowską, ps. Emilia i Skała, drużynową plutonu wartowniczego w AK. Tak wspominała Stefana Brzozowskiego z czasów PRL. - Na Powązki przynosił transparent z napisem Mjr Bolesław Kontrym, Żmudzin
zamordowany przez UB - mówiła. - Nawet w latach 70. było to aktem odwagi. Można było za to pójść do więzienia.
Wacław Jagiełło, kolega z plutonu Stefana Brzozowskiego dodawał, że fotografię transparentu przechowywał w domu jako cenną pamiątkę. Przypomnę, że mjr Kontrym był odznaczony Krzyżem Srebrnym Virtuti Militari, trzy razy Krzyżem Walecznych i pośmiertnie Krzyżem Komandorskim Orderu Odrodzenia Polski.

Grand Prix w Sopocie

Z majorem Kontrymem łączą Stefana Brzozowskiego walki o PAST-ę, czyli Polską Akcyjną Spółkę Telefoniczną. Mjr dowodził szturmem 4 sierpnia. Został ranny. Był to już drugi raz podczas powstania. Potem, był jeszcze
ranny w walkach o Gimnazjum Mikołaja Reja i podczas bombardowania ulicy Królewieckiej. Stefan Brzozowski był dumny, że miał takiego dowódcę. Doczekał się czasów, że imieniem mjr Kontryma nazwano w 2005 roku skwer przy zbiegu ulic Świętokrzyskiej i Marszałkowskiej w Warszawie. Niestety nie dożył chwili, gdy w tym roku spektakl "Kontrym" otrzymał Grand Prix na Festiwalu Dwa Teatry w Sopocie. Na pewno chciałby go obejrzeć.

Walka z otwartą przyłbicą

Udział w powstaniu był dla Stefana Brzozowskiego najważniejszym wydarzeniu w życiu. Gdy pytałam go czy powstanie było potrzebne, nie miał wątpliwości. Jego słowa powtórzyłam podczas pogrzebu 1 sierpnia 2008 roku. Po pięciu latach okupacji nadeszła wolność, trwała tylko 63 dni - od 1 sierpnia do 2 października 1944 roku. Tej atmosfery euforii i nadziei nigdy nie zapomnę. Wreszcie, po latach upokorzeń, prawdziwa walka z otwartą przyłbicą o niepodległość. Nie żałuję, że dowódcy podjęli decyzję o rozpoczęciu powstania. Czekaliśmy na tę chwilę zbyt długo. Wolności nigdy nie dostaje się bez przelewu krwi i poświęcenia. Pan Stefan już nie zapali zniczy na grobach swoich przyjaciół z powstania na Powązkach. Gdy wiedział, że umiera, w 2008 roku, z wielkim trudem, ciężko chory pisał wspomnienia. Robił to po to, by pamięć o tych chwilach sierpniowych, przetrwała dla następnych pokoleń.

Wiadomości24 to serwis tworzony przez ludzi takich ja Ty. Wiesz więcej? Zarejestruj się i napisz swój materiał, dodaj zdjęcia, link, lub po prostu skomentuj. Tylko tu masz szansę, że przeczyta Cię milion!

od 16 latprzemoc
Wideo

CBŚP na Pomorzu zlikwidowało ogromną fabrykę „kryształu”

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na naszemiasto.pl Nasze Miasto