Karierę The XX bardzo łatwo skrócić, streścić i opisać: nie dość, że jest ich tylko troje, dwóch młodzieńców i dama, to jeszcze swój szybki i oszałamiający sukces odnieśli na przestrzeni 3 ostatnich lat. Zadebiutowali swoim minimalistycznym albumem, pod równie ascetyczną nazwą "The XX", w 2009 roku, i od tej pory popłynęła fala koncertów i płyty zespołu rozchodziły się błyskawicznie. Jak to bywa w przypadku takich zespołów, publiczność nerwowo i niecierpliwie oczekiwała muzycznej kontynuacji - ma się wrażenie, że tym plotkom, zapowiedziom, obietnicom przez ostatnie trzy lata przerwy (które przecież są normą dla wielu współczesnych grup) nie było końca.
Aż wreszcie w atmosferze fety światło dzienne ujrzała kontynuatorka - "Coexist", raczej wiernie korzystająca z wypracowanej już stylistyki i równie dobra, jak pierwsza płyta. Wydaje się jednak, że ich forma koncertowa w tych latach miała szansę nabrać pełniejszej krasy, bo to, co widziałam w 2009 roku, i to, co prezentowali w tym roku na Open'erze chociażby, to inne koncerty. Ciekawsze, pełniejsze, trochę mniej minimalistyczne. Zdecydowanie na korzyść ogólnej artystycznej przyjemności.
W ich wiosennej trasie, którą dzisiaj ogłosili, znalazło się miejsce dla Polski: 14 maja zagrają w Warszawie w Torwarze. A już jutro, od godz. 12, można będzie na ten koncert kupić bilety na stronach Ticketpro i Alterartu.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?