Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Timor Wschodni. Dlaczego nikogo nie obchodzi?

Piotr Drabik
Piotr Drabik
Flaga Timoru Wschodniego (http://commons.wikimedia.org/wiki/File:ETflag-flying.JPG)
Flaga Timoru Wschodniego (http://commons.wikimedia.org/wiki/File:ETflag-flying.JPG)
Niepodległe od dziewięciu lat państwo w południowo-wschodniej Azji jest jednym z najuboższych miejsc na naszej planecie. Mimo to, wielcy tego świata starają się pomijać temat Timoru Wschodniego.

20 maja 2002 r. do 60-tysięcznego Dili - miasta położonego na północnym wybrzeżu wyspy Timor, zjechali się światowi przywódcy m.in. sekretarz generalny ONZ Kofi Annan, były prezydent USA Bill Clinton, prezydent Indonezji Megawati Sukarnoputri, premier Australii John Howard oraz prezydent Portugalii Jorge Sampaio. Wraz z nimi pojawiły się dziesiątki dziennikarzy z najdalszych rejonów globu. Powodem tak sporego zainteresowania indonezyjską wyspą było wielkie święto jego mieszkańców. Po wielu długich latach kolonizacji oraz krwawej indonezyjskiej okupacji, w końcu wschodnia część wyspy uzyskała pełną niezależność. Ceremonia przekazania władzy ówczesnemu lokalnemu rządowi nie miałaby miejsca, gdyby nie referendum niepodległościowe z 1999 r. Jego wynik przesądził o przyszłości Timoru Wschodniego - prawie 80 proc. mieszkańców opowiedziało się za niezależnością, odrzucając tym samym propozycję indonezyjskiego rządu o możliwości przyznania szerokiej autonomii.

Czytaj także: Burundi. Dlaczego nikogo nie obchodzi?

Trudno, aby oferta od władz w Dżakarcie została ciepło przyjęta przez naród, który najwięcej cierpienia doświadczył od swojego najbliższego sąsiada. Od XVI wieku wyspa Timor była portugalską kolonią, która w 1860 r. i 1914 r. została podzielona na dwie części (zachodnia część weszła w posiadanie Holandii). W okresie drugiej wojny światowej wyspa była okupowana przez japońską armię. Po zakończeniu konfliktu, a dokładnie w 1950 r., zachodnia część wyspy została oddana Indonezyjczykom - na podobny krok nie zdecydowała się wówczas Portugalia. Zmiany w tej sprawie nastąpiły dopiero 25 lat później, kiedy Lizbona oddała prawo samostanowienia swoim koloniom. Zwolennicy niezależności wschodniej części wyspy, po dwumiesięcznej wojnie domowej, ogłosili niepodległość Timoru Wschodniego. W odpowiedzi na tę deklarację, indonezyjska armia dokonała aneksji tego terenu. Przez lata długiej okupacji władze robiły wszystko, by tłumić wszelkie przejawy buntu na wyspie - szacuje się, że w walce z okupantem życie straciło ponad 200 tysięcy osób.

Czytaj więcej -->

Od początku mojego pontyfikatu, z głęboką troską śledziłem waszą sytuację. Od dawna pragnąłem wam powiedzieć, że cały Kościół a w szczególności Papież w sposób szczególny darzy was szacunkiem i miłością - uważa się, że te słowa wypowiedziane przez Jana Pawła II podczas mszy św. w Dili w 1989 r. dały mieszkańcom Timoru Wschodniego nową nadzieję na uzyskanie niepodległości (większość mieszkańców tego regionu jest wyznania rzymskokatolickiego). Narastające protesty i przypadki obywatelskiego nieposłuszeństwa były krwawo tłumione przez Indonezyjczyków. Szczególne oburzenie na całym świecie wywołała masakra na cmentarzu Santa Cruz w stolicy regionu, 12 listopada 1991 r. Wówczas armia otworzyła ogień do nieuzbrojonych cywilów, biorących udział w pogrzebie jednej z ofiar niepodległościowych demonstracji - śmierć poniosło 250 osób, a tragiczne wydarzenia zarejestrowali amerykańcy dziennikarze.

Masakra otworzyła oczy światowej opinii publicznej na dramatyczną sytuację we wschodnim Timorze na tyle, że 1996 r. biskup Dili Carlos Felipe Ximenes Belo i José Ramos Horta (liderzy niepodległościowego ruchu) otrzymali pokojową nagrodę nobla. ONZ, który nigdy nie znał aneksji tego rejonu przez Indonezję, jeszcze bardziej angażował się w rozwiązanie konfliktu. Porozumienie udało się uzyskać dopiero w 1999 r., na mocy którego przeprowadzono wcześniej wspominane referendum. Jego wynik na nowo rozpoczął falę represji, którą przerwała dopiero interwencja sił pokojowych INTERFET (International Force for East Timor).

Czytaj także: Erytrea. Dlaczego nikogo nie obchodzi?

Wyjazd światowych przywódców i zagranicznych dziennikarzy po zakończeniu niepodległościowej ceremonii w Dili, wcale nie zamykała tematu spornego terytorium. Pierwszy wielki kryzys nastąpił w 2006 r., kiedy doszło do zamieszek oraz walk pomiędzy pro-rządowymi oddziałami a wciąż ukrywającą się w lasach podzwrotnikowych partyzantką. Słabo wykształcony aparat młodego państwa nie był w stanie samodzielnie przeciwstawić się oporowi świetnie zorganizowanemu ruchowi oporu. Dopiero pokojowa interwencja żołnierzy z Australii, Portugalii, Nowej Zelandii i Malezji ustabilizowała wciąż napiętą sytuację. Dwa lata później w zamachu na swoje życie poważnie ranny został demokratycznie wybrany prezydent kraju, José Ramos-Horta. Sytuacja tak bardzo przeraziła władze w Dili, że wprowadzono 48-godzinny stan wyjątkowy w całym kraju. Na szczęście, świetna opieka medyczna w Darwin (północna Australia) skróciła okres rekonwalescencji prezydenta do niezbędnego minimum.

Czytaj więcej -->
Sytuacja mieszkańców Timoru Wschodniego, mimo obecności żołnierzy misji pokojowej, nadal jest bardzo dramatyczna Jak informuje w swoim dorocznym raporcie Amnesty International, tylko w zeszłym roku potwierdzono kilkadziesiąt przypadków nadużycia uprawnień oraz złego traktowania przez wojsko oraz policję. Nikt również nie został nawet oskarżony o przypadki przemocy podczas stanu wyjątkowego w 2008 r. Przy okazji, praktycznie nie funkcjonuje aparat wewnętrznej kontroli w służbach porządkowych, przez co czują się one całkowicie bezkarne.

Miejscowe kobiety wciąż obawiają się gwałtów oraz innych przejawów przemocy seksualnej (w dalszym ciągu utrzymuje się tutaj wysoki odsetek tego typu przestępstw). Lokalna społeczność, zamiast zachęcać do zgłaszania takich spraw organom wymiaru sprawiedliwości, namawia do rozwiązania ich za pomocą "tradycyjnych mechanizmów". Miejscowy rząd jest również oskarżany o niepodejmowanie dostatecznych działań, by zwalczyć handel ludźmi. Tajemnicą nie jest, że ubóstwo oraz brak perspektyw na przyszłość sprzyjają temu zbrodniczemu procederowi.

Władze w Dili wciąż nie mogą zmierzyć się z demonami przeszłości - mimo funkcjonowania aż dwóch specjalnych komisji ds. zbrodnii okresu indonezyjskiej okupacji, do tej pory skazano tylko jedną osobę. Okazał się nią Martenus Bere, przywódca militarnej milicji oskarżanej o zbrodnie przeciwko ludzkości w 1999 r. Spędził on jednak za kratami zaledwie dwa miesiące, po rządowej interwencji w jego sprawie.

Czytaj więcej -->
Szeroko pojętne media w Timorze Wschodnim, mimo rozwoju, nadal nie mogą być w stu procentach obiektywne. Jak zaznacza organizacja Freedom House, wielu dziennikarzy w tym rejonie świata nadal jest zastraszanych oraz zmuszanych do stosowania autocenzury. Władze również praktycznie nie przekazują do mediów żadnych danych rządowych. Internet (ponad 2 tys. użytkowników sieci na milion mieszkańców) oraz telewizja nie docierają do tak wielu odbiorców, jak radio, które jest najpopularniejszym środkiem masowego przekazu w Timorze Wschodnim.

Rozwój kraju również stoi pod sporym znakiem zapytania, mimo że jego tereny są bardzo bogate w złoża ropy naftowej i gazu ziemnego (ich wartość jest szacowana na 6 miliardów dolarów). Bezrobocie w Timorze Wschodnim dotyka połowę jego mieszkańców, a 40 proc. żyje poniżej granicy ubóstwa. Państwo wciąż okupuje ostatnie miejsca we Wskaźniku Rozwoju Społecznego, pomimo tego, że na jednego mieszkańca przypada tutaj najwięcej pieniędzy z pomocy humanitarnej.

Przyszłość tego azjatyckiego kraju zależy głównie od młodych, którzy stanowią aż 75 proc. jego ludności. Perspektyw niestety brak - analfabetyzm, niestabilna sytuacja w kraju, wysokie bezrobocie - te czynniki na pewno nie ułatwiają startu w dorosłe życie. Ale jest nadzieja na przyszłość - wzrost gospodarczy w zeszłym roku wyniósł 8 proc., podobnie jak w ubiegłym. Również kilka miesięcy temu Gyorgy Kakuk, rzecznik ONZ-owskiej Zintegrowanej Misji w Timorze Wschodnim (UNMIT), określił sytuację w kraju jako stabilną. Miejmy nadzieję, że od tego momentu ze wschodnich rejonów wyspy Timor będą nadchodzić już tylko pozytywne informacje.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wideo
Wróć na naszemiasto.pl Nasze Miasto