Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Timothy Garton Ash o Europie, Polsce i Polakach

Aneta M. Krawczyk
Aneta M. Krawczyk
Timothy Garton Ash
Timothy Garton Ash
Profesor Timothy Garton Ash był gościem specjalnym ostatniego dnia spotkań Forum Dialogu organizowanego w Polskiej Filharmonii Bałtyckiej przez Gdański Areopag, w sercu grodu nad Motławą, na Ołowiance.

Debata z jego udziałem zatytułowana "Od polskiej rewolucji do nowej Europy" zgromadziła intelektualistów Wybrzeża, studentów, duszpasterzy środowisk twórczych, młodzież i starsze pokolenia gdańszczan. Timothy G. Ash, znawca historii Europy po roku 1945, jeden z najbardziej uznanych, nie tylko na Zachodzie, autorytetów w dziedzinie badań nad transformacją państw postkomunistycznych, odpowiadał płynnie po polsku na pytania, które zadawali Piotr Czauderna, chirurg, Aleksandra Dulkiewicz z Europejskiego Centrum Solidarności, Jerzy Limon, prezes Fundacji Teatrum Gedanense, dziennikarze - Barbara Szczepuła i Jacek Pałasiński.

Dwie rundy kurtuazji

W dwóch rundach pytań obie strony: przepytujący i bohater spotkania okazali wiele życzliwości i kurtuazji. Padło sporo mądrych i pragmatycznych wniosków. Posłuchać można było anegdot, ale i gorzkich prawd. Z pokorą musimy przyznać, że wyszły podczas debaty na jaw i nasze, polskie, kompleksy. Ash delikatnie wyprowadzał nas z błędów myślenia, oznajmiając z prostotą cudzoziemca, że to nie jest najważniejsze, kto zburzył mur, kto jest na ustach Europy. Ważne jest, co dalej.

Może przy święcie niepodległości warto zadać to pytanie raz jeszcze? Kim jesteśmy, dokąd prowadzi duma narodowa, czy nie jest czasami kompleksem wyższości. Jak zażartował podczas dyskusji z profesorem Timothy Ashem teatrolog Jerzy Limon, będąc w ojczyźnie szukał zwolenników marksizmu. Tymczasem znalazł ich nie w Polsce, a podczas wizyty w Wielkiej Brytanii, gdzie zdeklarowani marksiści nie ukrywali predylekcji do wstydliwej ideologii. Pozostawmy bez dociekań i te pytania retoryczne, które można było usłyszeć w tle dyskusji: to Anglicy mają większe poczucie wstydu politycznego czy Polacy?

Nie zapomnę

Wieczorem 10 listopada Gdańsk wrócił pamięcią raz jeszcze nie tylko do chwil sprzed kilkudziesięciu godzin, gdy Lech Wałęsa rzucał "kością domina", ale i do czasów, gdy Michaił Gorbaczow był za młody, aby przegrać z historią, a dziennikarz Timothy Ash obserwował strajki polskich robotników i uczył się historii na pamięć.

Z Berlina do Gdańska

Tę drogę w dwudziestą rocznicę upadku komunizmu Ash przebył tym razem już jako słynny brytyjski politolog i publicysta. Podróż w czasie i przestrzeni profesor Oxford University, St. Antony's College i Stanford University odbywał z kilkuset gdańszczanami. Na pytanie Aleksandry Dulkiewicz o emocje związane z wydarzeniami z roku 80 i 89, przypomina scenę jak z filmu:
Przyjechałem do Gdańska z dziennikarzem brazylijskim i austriackim. Wysiadamy przed słynną salą bhp. Po jednej stronie robotnicy. Po drugiej stronie robotnicy. Taki szpaler. Nagle wstrząsnęły mną ich okrzyki: - Brazyliaaa! Angliaaa! Austriaaa! Hurrrrrrra! - To nas podniosło - wspomina.

Europa was potrzebuje

Czy podobnie jak Niemcy powinniśmy byli zburzyć Pałac Kultury i Nauki, aby utrwalić nasz ślad, to, że i my obalaliśmy komunizm? Co dzisiaj zaoferować Europie? - pytała Barbara Szczepuła.

Młodzi Polacy, którzy są już zmęczeni polityką, mają prawo być obojętni, mają prawo uciekać w prywatność, Timothy G. Ash rzucił wyzwanie. Nie pozostawił wątpliwości co do ich roli. Po wystąpieniach Barbary Szczepuły i Piotra Czuderny, którzy poszukiwali polskiej racji bytu w unijnych realiach i motywacji patriotycznych dla najmłodszych pokoleń Polaków, odparł z przekonaniem, kierując apel do młodszej części widowni: - Chodźcie do Europy! - Nawet hasła: Just do it! Yes, we can - brzmiały wiarygodnie w ustach politologa, który docenia rolę wstydu w polityce.
Truizmem wydawać by się mogło powiedzenie, że upadek muru berlińskiego to dopiero początek. Ale przecież: - Europa czeka na pokolenie roku 89. Ono jeszcze się nie pojawiło -
dowodzi Ash. Według niego zaistniało w Europie reprezentatywne pokolenie roku 68. Ale pokolenie przełomu '89 nie doszło do głosu. Jeszcze nie.

Profesor czeka na moment, kiedy jego studenci, świetni studenci z Polski, Węgier, pojawią się w Brukseli. Komisje europejskie, placówki dyplomatyczne, parlament europejski czekają na ludzi, którzy zbudują Europę postkomunistyczną i oprą ją na tym, co wspólne: wyrażając tak różne, a zarazem wspólne wartości, interesy.

Cena aksamitnej rewolucji

Rok '89 pokazał Europie i całemu światu, że symbolem rewolucji nie musi być gilotyna. Pokazał, że nadeszły czasy nowego modelu. Rewolucja francuska uświadomiła Europie, że stary świat odchodzi w przeszłość krwawo, że trzeba marzyć o czymś, czego jeszcze nie było, w imię jakiejś klasy społecznej, wybranej części społeczeństwa.

Europa Środkowo-Wschodnia nagle doszła do innej wiedzy. Okazało się, że można zrobić rewolucję pomarańczową, zieloną, aksamitną. Wcale nie musi to być rewolucja czerwona. I owszem, jest to stricte rewolucja, czyli biorąc źródłosłów: obrót dziejów, powrót do czegoś, co już było. A więc nie tylko kula ziemska obraca się. Robimy przewrót nie dla wybrańców, lecz uniwersalnie, dla wszystkich. Robimy przemiany realne, nie utopijne. Kończymy przy okrągłym stole, nie pod toporem kata.
Profesor Ash nie ukrywa, że za każdą rewolucję trzeba jednak zapłacić. Ceną aksamitu jest niesprawiedliwość.

Kostki zostały rzucone w Berlinie

Za żadne skarby świata nikt nie odda władzy dobrowolnie. Terror rewolucji sprawia, że władzę się odbiera, aby było sprawiedliwie. Aksamitne rewolucje nie mają tego przywileju. Przed sądem stają zbrodniarze wojenni, karane są zbrodnie przeciw ludzkości, ale sprawiedliwość nie rodzi się natychmiast pod gilotyną. To proces. Europa zjednoczona to coś, czego nie doświadczyliśmy jeszcze, gdyż nie zmieniła się świadomość, nie powstała ona w sercach. Przed nami długa droga do sprawiedliwości, zdaje się mówić Ash.

To dlatego ważna jest konfrontacja z prawdą, z historią. Nie chodzi o lustrację, ważna jest publiczna prawda.

Absolwentka prawa Aleksandra Dulkiewicz uderzyła w zgoła nielegislacyjne tony, przekomarzając się w pytaniu, czy politolog ma poglądy polityczne. Dyskretny uśmiech Asha znać w odpowiedziach, w których każde słowo ma znaczenie. - Jestem klasycznym liberałem
powtarza i wymienia swoich poprzedników, zaczynając od Johna Stuarta Milla. - Kim jest na przykład w Kalifornii "liberał"? Jak się go postrzega? To komunista mówi Ash. - Natomiast w Moskwie "liberał" to faszysta! Podobnie gdy Amerykanin powie: That's history, ma na myśli coś, co już nie ma znaczenia. Gdy zaś Polak stwierdzi: "To jest historia", myśli o tym, co dla niego najważniejsze.
Jednoczenie się to nie utopia

Bon moty Asha mają uzasadnienie w dyskusji, nie wypowiada ich dla poklasku. Pokazują różne myślenie, to, co w Europie dzieli i długo jeszcze może oddalać. Według Asha te sprzeczności są wynikiem oczywistych różnic doświadczenia ideologicznego, historycznego. O nich mówiono na Areopagu rzeczowo, spokojnie, ale z naciskiem.

W zamyśle organizatorów spotkania i w lekcji udzielonej przez Timothy Asha pojawia się pragnienie jednoczenia, które nie graniczy z utopią, lecz się w nieunikniony sposób zbliża do myślenia o demokratycznym ideale.

- Nie potrzeba nam w Europie dyktatora - konkluduje profesor. - Za to w Chinach jest teraz "leninowski kapitalizm", atrakcyjny dla mniej rozwiniętych krajów. Istnieją przecież inne mury, które są zadaniem dla pokolenia '89. Jednym z nich jest mur biedy - przypomina, wskazując, że nie wolno lekceważyć tych napięć.

Ludzie, którzy wyszli zza muru

Timothy G. Ash dał w Gdańsku wyraz swoim poglądom. Temu, że Europa powinna się skupić na polityce zewnętrznej. Nie musimy dzisiaj stać za murem takim czy innym, lecz na granicach, to tu rozgrywają się nasze losy. Europa nie jest bowiem utopijną historią, do której prowadziłby ideał komisji europejskiej. To wspólnota różnic mentalnych, te zaś wbrew pozorom nie muszą ograniczać. Tak można w skrócie przedstawić główną tezę, którą czołowy publicysta przedstawił w opowieści o nas, ludziach, którzy wyszli zza muru, o naszym kontynencie. Tylko czy potrafimy niwelować różnice, zachowując własny charakter?

Kolejna odsłona gdańskich debat obywatelskich z cyklu "Złota Brama" na wiosnę przyszłego roku, w tym samym miejscu. Areopag Gdański zaprasza.

Więcej na temat Forum Dialogu Gdański Areopag: www.areopag.pl
(Retransmisja TVN24: środa 11 listopada godz. 18.10, powtórka czwartek 12 listopada godz. 00.05. Radio Gdańsk: środa 11 listopada godz.16.05).

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Wskaźnik Bogactwa Narodów, wiemy gdzie jest Polska

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na naszemiasto.pl Nasze Miasto