Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

To my - Gun Lobby!!

Rafał Kawalec
Rafał Kawalec
Walka z terroryzmem oczami komisarz Bieńkowskiej
Walka z terroryzmem oczami komisarz Bieńkowskiej Paweł Jaroński
Miało być łatwo i przyjemnie. Komisarz Bieńkowska chciała podnieść sobie wskaźniki popularności poprzez szykanowanie grupy, za którą nikt się nie ujmie. Zamiast tego obudziła potwora, pokazała patologie UE i wzmocniła ruchy antyunijne

EDIT: Jak się okazało po czasie, na niektórych urządzeniach w PE strona Firearms United działała, na innych nie. Stąd alarmujące wieści o cenzurze. Jak się okazuje to nie zła wola KE, tylko wina utrzymywanych za nasze podatki informatyków. Dlatego przepraszam i brak cenzury zapisuję KE na PLUS. Teoretycznie brak cenzury powinien być czymś naturalnym, ale na tle ich innych zachowań, to jest plus.
Przepraszam wszystkich, których wprowadziłem w błąd, wadliwe fragmenty zaznaczyłem kursywą.

26 stycznia w Parlamencie Europejskim odbędzie się głosowanie nad zmianą dyrektywy o broni palnej. Głosowanie nietypowe, gdyż do dnia dzisiejszego europosłowie nie wiedzą jaka jest treść dokumentu, nad jakim mają głosować. Być może Komisja Europejska nie chce by zbyt dokładnie wczytywali się w dokument? A może po prostu uznaje, że skoro będą głosować tak, jak nakazują prezesi ich klubów, to czas na zaznajomienie się z dokumentem nie jest im potrzebny? Na wszelki wypadek zadbano, by europosłowie w godzinach pracy nie mogli zapoznać się z argumentami strony przeciwnej. Gdyby któryś z nich zechciał, choćby z ciekawości, wejść na stronę „Firearms United”, dowiedziałby się, że z poziomu Parlamentu Europejskiego wejść się nie da. Zablokowana i tyle. Ostatecznie wolność słowa w PE – niby tak, ale w rozsądnych granicach. Pozostaje jeszcze „Gun Lobby”. Tak, to ja.

To ja jestem Gun Lobby. Ja i wielu mi podobnych ludzi. Ludzi którzy pracują zawodowo, mają rodziny a „gun lobbingiem” zajmują się gdy mają czas. W moim przypadku, od dnia narodzin córki, czas na „gun lobbing” spadł niemal do zera. Jesteśmy ludźmi, którzy w swoich państwach zdobyli swoiste poświadczenia od swoich władz, że można nam dać broń do ręki. Pochodzimy z różnych środowisk, mamy różne poglądy, łączy nas tylko zamiłowanie do broni. I świadomość, że nasze rządy niezbyt nas lubią. Co więcej jesteśmy przyzwyczajeni do nieustannego kłócenia się z własnym państwem.

Komisarz Elżbieta Bieńkowska jest dla nas symbolem zła. Niektórzy moi koledzy uważają, że ona ideologicznie chce rozbroić europejczyków, by UE mogła ich bardziej zniewolić. Nie podzielam tego poglądu. Moim zdaniem pobudki pani Bieńkowskiej są znacznie niższe. Pani komisarz po prostu postanowiła sobie podbić wskaźniki popularności, szykanując grupę, za którą jej zdaniem nikt się nie ujmie. Fakty są takie, że zaraz po atakach na Charlie Hebdo pani Bieńkowska wystąpiła z propozycją zaostrzenia przepisów dotyczących broni palnej dla nas – jej legalnych posiadaczy. Przedstawiła zadziwiającą logikę wg której, jeżeli władza zabierze mi mój samopowtarzalny karabinek z dużym magazynkiem, którego rekreacyjnie używam na strzelnicy, to terroryści w magiczny sposób zrezygnują ze swoich nielegalnych kałasznikowów, które w przeciwieństwie do mojego karabinka potrafią też strzelać ogniem ciągłym. Z resztą wiele z jej propozycji jest jakby żywcem wyjętych ze stanowiska KGP, które prezentowano w czasie prac nad naszą ustawą o broni i amunicji w 2010 roku. Jedno czego pani komisarz nie przewidziała, to determinacja ludzi, których postanowiła zupełnie bez powodu pozbawić ich własności i pasji, tylko dla własnej popularności. Tym bardziej, że po komisarz Cecilii Malmström odziedziczyła ruch „Firearms United” - składający się z takich jak ja aktywistów z całej Europy.

Unia Europejska oficjalnie hołduje takim wartościom jak wolność słowa, przejrzystość legislacji czy równość wobec prawa. Teoretycznie UE powinna pilnować pewnej uczciwości w legislacji. Komisarz Bieńkowska udowodniła nam, że to banialuki. Nie zostaliśmy dopuszczeni do żadnej debaty na poziomie komisji (co nie przeszkodziło ludziom Bieńkowskiej napisać w uzasadnieniu projektu, że był on konsultowany ze środowiskami strzeleckimi, takimi jak Firearms United i uzyskał ich akceptacje), nigdy nie odniesiono się do naszych argumentów - nawet gdy nasi przedstawiciele pojechali do Brukseli, przedstawiciele KE ograniczali się wyłącznie do czytania swojego stanowiska z kartek. Zablokowano stronę Firearms United z poziomu PE, a pani Bieńkowska pozwalała sobie na oczywiste kłamstwa – powiedziała na przykład, że z broni samopowtarzalnej (w domyśle: legalnie posiadanej) zamordowano w ciągu dekady 100 000 ludzi, choć Eurostat twierdzi, że wszystkich morderstw w ciągu dekady było łącznie 66 000. Próbowała nawet przepchnąć swój projekt w trybie pilnym, korzystając z zamachu bombowego w Brukseli, uzasadniając, że jej projekt poprawia bezpieczeństwo (czytaj: jeśli zabierzemy legalnym posiadaczom karabiny samopowtarzalne, terroryści przestaną podkładać bomby). A teraz próbuje poddać pod głosowanie projekt, którego europosłowie jeszcze nie mieli okazji przeczytać. Wszystko po to, by nie stracić twarzy, bo to ważniejsze niż jakaś tam sprawiedliwość wobec obywateli UE (z nieznanych przyczyn tekst jest utrzymywany w tajemnicy). Oto ta unijna uczciwość i przejrzystość.

Gdy na stronach internetowych Rzeczpospolitej pojawił się tekst o „Lex Bieńkowska” (pełen zresztą błędów i przeinaczeń), ze zdumieniem przeczytałem wypowiedź anonimowego urzędnika KE, że takiej skali lobbingu to on jeszcze nie widział. Zdumiało mnie to, bo tak naprawdę to my nie zrobiliśmy nic, czego nie mogą robić inni. Prosiliśmy naszych sympatyków by wysyłali listy i maile do KE i do Europosłów. Nasi koledzy(Polskę rewelacyjnie reprezentował Tomasz Stępień) za własne pieniądze jeździli do Brukseli, by rozmawiać z każdym, kto chciał rozmawiać (KE nie chciała). Dopiero niedawno ogłosiliśmy zbiórkę funduszy na wynajęcie profesjonalnych lobbystów i zwrócenie naszym kolegom kosztów podróży. Jeśli zatem nasze działania są „lobbingiem o skali, jakiej jeszcze nie było”, to znaczy, że jesteśmy pierwszą grupą społeczną, która była tak bezczelna, by bronić swoich praw. Nikogo innego nie interesuje, że w jakiś absurdalnie skomplikowany sposób, jacyś wybrani w niejasnych okolicznościach ludzie tworzą prawo, które potem narzucają całej Europie. Nawet jeśli część z nas była nastawiona proeuropejsko, to dzięki Komisarz Bieńkowskiej to się zmieniło. Środowisko strzeleckie coraz bardziej żegluje w stronę eurosceptyków. Może być z siebie dumna – dzięki jej działaniom w zasadzie każda antyunijna organizacja wzbogaca się o nas – ludzi zaprawionych w kłóceniu się z państwem (pozdrowienia dla pani naczelnik WPA KWP w Katowicach). I być może dzięki pani Bieńkowskiej państwo zabierze mi karabin. Ale też dzięki niej doprowadzimy do upadku tak patologicznego tworu, lub chociaż jego głębokiej reformy. Nie wiem, czy właśnie o to jej chodziło.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wideo
Wróć na naszemiasto.pl Nasze Miasto