Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

"Toast za przodków" - za tych, którym do pięt nie dorastamy

Ewa Żak
Ewa Żak
Okładka
Okładka www.czarne.com.pl
Dla Azerbejdżanina ojczyzną jest rodzina, ród, klan, Gruzin to patriota ziemi, który nie wyobraża sobie życia poza swoją małą ojczyzną, Ormianin zaś, gdziekolwiek rzuci go los, stworzy wokół siebie własną Armenię.

Wydawnictwo Czarne w niezwykle interesującej serii "Reportaż" wydało kolejną wartościową pozycję. "Toast za przodków" autorstwa Wojciecha Góreckiego to opowieść o trzech państwach, Azerbejdżanie, Gruzji i Armenii, które niegdyś wchodziły w skład Związku Radzieckiego, a dziś są niepodległymi tworami. Publikacja jest luźną kontynuacją książki "Planeta Kaukaz" poświeconej Kaukazowi Północnemu.

Nie będzie raczej kokieterią, gdy wyznam, iż Wojciech Górecki swoją najnowszą publikacją ubogacił skrawek mego życia, skądinąd głodnego i ciekawego zakątków odległych. Do świata mojej wyobraźni wniósł bowiem opowieści o krajach i ludach iście egzotycznych, górzystą krainę z innym niebem, rozciągniętą w czasie teraźniejszością, wylęgarnią mitomanów i bajarzy na wzór Szecherezady, zgiełkliwymi ulicami i chaotycznym ruchem tak samochodów, jak i przechodniów, namolnymi sklepikarzami i taksówkarzami, kipiącym bogactwem rzucającym na kolana oraz niezwykle żywą tradycją gościnności, instytucją stołu i toastu. Niezwykle barwnie zobrazował świat usytuowany na styku kultur, religii, cywilizacji i kontynentów. Wydaje się, że Górecki jako wielokrotny bywalec i znawca Kaukazu, dotarł do tajemnicy, jak przełamać barierę obcego, czy innego w oczach tychże ludzi i stać się cząstką - choć na tamten moment - ich prawdziwego życia. Jak sam mówi, wystarczy niespiesznie przejść się po mieście, przystanąć tam i tu, w żadnym razie nie należy spuszczać wzroku, wypada się uśmiechnąć, przysiąść do kogoś na ławce w parku, by potoczyła się opowieść o tym, co ważne - o życiu, dzieciach, historii, religii i o samym kosmosie. I między innymi te właśnie zasłyszane opowieści znalazły miejsce w omawianej książce.

Chyba nie bez znaczenia jest pytanie, czy da się objąć myślą trzy kraje niby tak sobie podobne i bliskie, a w istocie jakże odmienne? Wojciech Górecki podjął wyzwanie, by przybliżyć tę szalenie niedefiniowalną część świata. Już pierwsze stronice książki podejmują zagadnienie specyficznego położenia Kaukazu i pytania ludów tamtejszych o przynależność do "postępowej" Europy tudzież "zacofanej" Azji, do świata Zachodu bądź świata Orientu. W tej kwestii i sama nauka ostatecznie się nie wypowiedziała. Wydaje się, że pozostaje nam zgodzić się z autorem książki, że nie ma jednoznacznej odpowiedzi na pytanie czy Kaukaz to już Europa czy wciąż jeszcze Azja.

Azerbejdżan

Azerbejdżan to kraj, w którym wszystko tłumaczy się mentalnością. Korupcja, nepotyzm, banalne wręcz naciągactwo. Istnieją, a i owszem... Ale czyż to da się jeszcze zmienić? Tacy jesteśmy i już - tak tłumaczą swoje nawyki, zwyczaje, grzechy, ułomności i niedociągnięcia Azerbejdżanie. Rządzą tu dwa prawa: prawo siły i pieniądza. Ten kraj zajmuje wszakże czołowe miejsce na listach najbardziej skorumpowanych państw świata. Korupcja stanowi system, który obejmuje wszystkie dziedziny życia i towarzyszy każdemu od narodzin: "łapówka za wypuszczenie matki i noworodka do domu (...) łapówka za akt zgonu i miejsce na cmentarzu". Można kupić wszystko: egzaminy, łaskawość urzędnika, a nawet stanowisko. Ale, żeby było ciekawiej, sytuacja zazwyczaj zataczała koło, bowiem łapówkobiorca jest najczęściej łapówkodawcą.

Co dziesiąty Azerbejdżanin jest przesiedleńcem. Ogromna ich część osiadła w Baku. Ich życie pachnie tymczasowością i prowizorką, niczym cygański tabor natychmiast gotowy do drogi. Do nich właśnie należą budzące grozę, obskurne bloki w centrum miasta, zawsze obwieszone suszącą się bielizną, rozświetlone w nocy "feerią stuwatówek" - przesiedleńcy wszakże nie płacą za prąd, więc dbanie o nie swoje, nie jest już w ich interesie. Niemniej wydaje się, że prawdę dotyczącą tegoż kraju w dużej mierze oddają poniższe słowa: "Azerbejdżanin tkwi jedną nogą w demokracji, a drugą w dyktaturze, podobnie jak jedną nogą w Europie, drugą w Azji, jedną w islamie, drugą w sowieckiej przeszłości, jedną w świecie realnym, drugą w narodowych mitach". Według opinii wielu podróżnych, Azerbejdżanie uchodzą za gościnnych, rodzinnych, uczynnych, odważnych, serdecznych, ale też służalczych, okrutnych i bezmyślnych
Gruzja

Gruzini to południowcy, zupełnie jak Włosi, Hiszpanie, czy Grecy. Dzielą zatem z nimi kulturę wina, zamiłowanie do ucztowania, słabość do dzieci, mocne więzi rodzinne, umiłowanie futbolu, a także rozmyte poczucie czasu. Dowiedziałam się również, że dla Gruzina wino to zbyt poważna sprawa, by miał ją zostawić w rękach kobiet. Wino wszakże to esencja życia, to ziemia i słońce, i w końcu sama miłość. Właśnie przybyszów wita się winem i chlebem. Połowa gruzińskich przysłów mówi o tym, że gdy jest chleb, wino i drugi człowiek, to Gruzin będzie szczęśliwy. Niezwykłe znaczenie ma w Gruzji stół, który jest niczym życie: "codzienność styka się tu z odświętnością, profanum z sacrum, powaga z żartem, strawa dla ciała z pokarmem duszy". Ale tym, co dla Gruzina jest najważniejsze to wspólne spędzenie czasu, bycie z sobą jest już wartością samą w sobie. Stół uczy jak zwracać się do ludzi, przy stole dowiesz się, co jest w życiu ważne, poznasz prawdziwą historię Gruzji, a także, kto żyje w pamięci narodu. W Gruzji niezwykłe znaczenie ma toast. Jest w tych toastach "kaukaska bufonada, mądrość Orientu i humor szabasowych świec". Znaczące miejsce wpośród nich zajmuje toast za przodków. I wydaje się, że prawdziwie przenośny sens właśnie tego toastu oddają przytoczone słowa: "za tych gigantów, którzy tworzyli naszą wielkość i którym nie dorastamy do pięt. Przodkowie są zawsze od nas lepsi, mądrzejsi, silniejsi. Oglądamy się na nich, by dodać sobie otuchy. Musimy o nich pamiętać, by wiedzieć, kim jesteśmy. Oni są fundamentem naszego domu. Oni nas zobowiązują". O Gruzinach mówi się, że są szczodrzy, przyjacielscy, rycerscy, kulturalni, ale też leniwi, nieodpowiedzialni i pyszałkowaci.
Armenia

W tej części świata ogromne znaczenie stanowi gościnność. Gościa trzeba podjąć czym chata bogata, a jeśli zdarzyłoby się, że chata należy do biednych, to wówczas najczęściej domownicy zapożyczają się u sąsiadów. Autor opowiedział o Hodży Nasreddinie, o którym wiadomo było, że nie tylko nie należał do ludzi majętnych, ale nierzadko jemu samemu i domownikom brakowało na codzienną miskę strawy. Pozdrawiał on każdego podróżnego, który przejeżdżał obok jego domu tymi słowy: "witaj, zacny przybyszu. Zapewne ważne sprawy pchnęły cię w drogę i nie masz czasu, żeby zabawić na dłużej, ale wyglądasz na znużonego. Uczyń mi zaszczyt i bądź moim gościem. Odpoczniesz, podjesz sobie i pojedziesz dalej". Wydaje się, że ów przykład w pełni oddaje znaczenie słowa gościnność w tym miejscu świata. O Ormianach mówi się również, że cenią wykształcenie, są elastyczni, wytrwali, pracowici, oszczędni. Przypisuje się im również chytrość i manipulację. Ogromne znaczenie ma tutaj szacunek dla starszych. Jak pisze autor, w obecności starców się wstaje, uważnie słucha wszystkiego, co mają do powiedzenia i stawia za wzór dzieciom, bo jak mówi kaukaskie przysłowie: "tam, gdzie nie ma mądrych starców, nie ma też mądrej młodzieży".

Lektura niniejszej książki poszerzyła moje horyzonty, odpowiedziała na wiele pytań i przy okazji wniosła nowe, a także przydała mi dużo uśmiechu. Polecam.

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Instahistorie z VIKI GABOR

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na naszemiasto.pl Nasze Miasto