Turowski jest byłym agentem komunistycznych służb, obecnie pełni rolę polskiego ambasadora w Moskwie - w czasie katastrofy smoleńskiej był w Smoleńsku. Jest cennym świadkiem, ponieważ po katastrofie jako jeden z nielicznych dotarł bardzo szybko na miejsce tragicznego zdarzenia (5 minut po katastrofie).
Dla zwolenników teorii zamachu obecność współpracownika komunistycznej bezpieki w tamtym czasie w Smoleńsku jest podejrzana. Dodatkowo smaczku dodaje fakt, że Turowski zabronił nagrywania materiału z miejsca zdarzenia polskiej urzędniczce. "Powstrzymałem panią Jasiuk [jedna z pracownic ambasady] przed wejściem na teren wypadku i dalszym filmowaniem, aby nie utrudniać pracy służbom ratowniczym" - zeznał w prokuraturze.
Według Doroty Kani, wymienione osoby nie otrzymały właściwej pomocy: "Karetki przyjechały po kilkudziesięciu minutach. Nie było w nich lekarzy, a jedynie kierowcy i sanitariusze. Ludzie stojący na płycie lotniska nie rzucili się na pomoc, nie sprawdzili, co się stało z prezydentem Rzeczypospolitej. Urzędniczka z ambasady, która zaczęła filmować miejsce katastrofy, usłyszała polecenie, że ma wyłączyć kamerę." - napisała w swoim komentarzu.
Reklamy "na celebrytę" - Pismak przeciwko oszustom
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?