Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Transwestytyzm w Polsce jest prawdziwą terra incognita

Marcin Rzeczkowski
Marcin Rzeczkowski
Plakat promujący film dokumentalny Rafalali. Na zdjęciu: ona sama.
Plakat promujący film dokumentalny Rafalali. Na zdjęciu: ona sama.
O homoseksualizmie już wiadomo - co to jest, co to nie jest, z czym to się je i kto ma jakie poglądy. Niektórym nawet ten temat zdążył się zwyczajnie znudzić. Tymczasem transwestytyzm w Polsce jest prawdziwą terra incognita.

Wyjście z cienia

Niewiedza społeczeństwa, powielanie licznych mitów i silny przymus kulturowy, aby być "prawdziwym mężczyzną" bardzo szkodzą transwestytom. Ofiarami niewiedzy padają również ich partnerki (gejów jest wśród transwestytów mniej więcej tylu, ilu ogólnie wśród mężczyzn). Jedynym naprawdę obszernym źródłem informacji na ten temat w Polsce jest portal Crossdressing.pl. Jeśli ktoś nie ma dostępu do internetu, żyje ze swoim transwestytyzmem w samotności, niewiedzy i trudnym do wyobrażenia sobie strachu.

Transwestyci boją się ujawnienia znacznie bardziej niż homoseksualiści, ciężej jest im o sobie mówić (czym innym jest powiedzieć: "jestem gejem, lesbijką" a czym innym: "jestem transwestytą; to nie znaczy, że..." - i tu zacząć rozwiewać mity), mają też do tego jako grupa znacznie mniejszą motywację. Udawanie "normalnego" nie kosztuje ich tak wiele jak osobę homoseksualną, a jednocześnie nie potrafią sobie wyobrazić, że tu i teraz faktycznie mogłoby być im łatwiej. Nie chcą ryzykować, zwłaszcza odrzucenia za bycie gejem lub transseksualistą - więc milczą. Żonom również często nic nie mówią, właśnie ze strachu, że nie zrozumieją.

Od ponad roku w grupie aktywnych uczestników Crossdressing.pl pojawiają się coraz liczniejsze głosy, że trzeba skończyć z tym siedzeniem cicho i coś zacząć robić - dla siebie i dla innych, będących w gorszej sytuacji. Świadomość powoli przekształca się w czyn. W lutym tego roku została wydana antologia opowiadań o transpłciowości zatytułowana Namaluj mi wiatr

(28 maja o godzinie 18.00 w budynku Instytutu Filologii Angielskiej we Wrocławiu odbędzie się spotkanie ją promujące), a w kwietniu w warszawskich klubach miał premierę film dokumentalny Rafalali zatytułowany "I Bóg stworzył transwestytę". W Warszawie i Wrocławiu odbyły się też niezależne od siebie spotkania pod hasłem: "co możemy zrobić". W wyniku tego ostatniego 17 maja we Wrocławiu odbyły się warsztaty "Trans dla początkujących", a na 6 czerwca planowany jest happening "Chłopak i dziewczyna - normalna rodzina" z udziałem Antyfaceta, prześmiewczo komentujący znane hasło Młodzieży Wszechpolskiej. Krótko mówiąc: coś się zaczyna dziać.

Ale kim oni właściwie są?

Wydawać by się mogło, że ludzie mający pewne pojęcie o świecie, czytający gazety i sięgający do mądrych źródeł, nie powinni mieć problemu ze zdefiniowaniem terminu transwestyta

- "Facet w sukience" - pomyśli sobie człowiek i właściwie się nie pomyli, co najwyżej - uprości albo dokona niesłusznej oceny.

Spośród znanych ogółowi mniejszości płciowych i seksualnych transwestyci sprawiają najwięcej problemów, myleni są bowiem ze wszystkimi innymi: z homoseksualistami (najczęstsze błędy: "geje to wymalowani zboczeńcy" albo "transwestyta to gej"), transseksualistami ("transseksualista to ten, kto się przebiera" albo: "transwestyta to ten, kto chce zmienić płeć") i drag queen ("drag queen? ach, facet parodiujący kobietę, czyli - transwestyta!"). Co istotniejsze, nawet w opracowaniach naukowych najsławniejszych polskich seksuologów znajdują się informacje niepełne, a przez to - wprowadzające w błąd. O co chodzi? Oczywiście o seks. W źródłach tych można bowiem przeczytać, że transwestyci przebierają się za kobiety, aby osiągnąć podniecenie seksualne. Do drugiego przecinka wszystko się zgadza. Po nim - zależy. Transwestytyzm nie jest w Polsce zjawiskiem dokładnie zbadanym. Z reguły pisze się o nim na marginesie transseksualizmu, traktując jako niezwiązaną z nim, nieszkodliwą parafilię - czyli coś tak nudnego, że nie warto weryfikować danych sprzed dwudziestu lat.

Tymczasem opracowana przez Światową Organizację Zdrowia Klasyfikacja ICD-10 rozróżnia dwa

typy transwestytyzmu: jeden będący odmianą fetyszyzmu i faktycznie związany z podnieceniem seksualnym, drugi - jako zaburzenie identyfikacji płciowej - mający zdecydowanie więcej wspólnego z transseksualizmem.

Transwestytyzm drugiego rodzaju, czyli o typie podwójnej roli, jest zjawiskiem bardzo ciekawym: w odróżnieniu od zwykłych ludzi i transseksualistów, którzy postrzegają siebie albo jako kobiety, albo jako mężczyzn, transwestyci należą do tej grupy osób, które płynnie przechodzą pomiędzy płciami. Co więcej, nie jest to związane wyłącznie z ubiorem, ale także przekłada się w pewnym stopniu na odgrywanie ról przypisanych danym płciom.

Oczywistość dychotomii płci

W kulturze europejskiej wydaje się całkowicie oczywiste, że człowiek raz na zawsze przynależy do jednej z dwóch płci. Jesteśmy tego uczeni od najwcześniejszych lat, kiedy dostajemy śpioszki w różnych kolorach i odmienne zabawki, a dorośli wymagają od nas różnego zachowania. Gdy dorastamy, różnic i oczekiwań tylko przybywa. "Albo-albo" dotyczy całokształtu naszego istnienia w społeczeństwie.

Jak w przypadku spraw oczywistych zwykle bywa, jakiekolwiek zaburzenie ładu, do jakiego przez wiele lat swojego życia przywykliśmy, wzbudza w nas silne odczucia. Dobrym przykładem będzie tu często spotykane agresywne wręcz nastawienie do homoseksualistów jako burzycieli porządku społecznego. Podobne emocje wzbudza transwestytyzm - a raczej wzbudzałby, gdyby było o nim równie głośno w mediach.

Paradoksalnie ludziom łatwiej jest zaakceptować transseksualizm. Transseksualista przeskakuje bowiem z szufladki do szufladki, nie zmuszając ludzi do aż takiego przewartościowania pojęć "kobieta" i "mężczyzna". Wszystko jest jasne, proste, nie wymaga skomplikowanych operacji myślowych - zamiast "Marek poszedł" zaczynamy mówić: "Ania poszła" i tyle. Ania może nosić sukienki i biżuterię, malować oczy, poślubić mężczyznę... jest zwyczajna.

Ale co, jeśli Marek bywa

Anią; jeśli od czasu do czasu

zakłada sukienkę i klipsy, maluje oczy i mówi wówczas o sobie w rodzaju żeńskim, a na co dzień nadal jest Markiem, człowiekiem żonatym? Taka sytuacja jest niejasna, niezrozumiała i trudna do jednoznacznego określenia, budzi też masę pytań: Czy Marek jest mężczyzną czy kob

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

MECZ Z PERSPEKTYWY PSA. Wizyta psów z Fundacji Labrador

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na naszemiasto.pl Nasze Miasto