Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Trudny temat: Adopcja

Ewa Żuchowska
Ewa Żuchowska
dziecko
dziecko http://www.sxc.hu/
Obecnie, średnio co piąta para w Polsce ma kłopot z płodnością i wiele z nich do dziś nie ma potomstwa. Na pewnym etapie walki przychodzi jednak zwątpienie i niechęć do dalszych prób, a wtedy zaczynają się rozmowy o adopcji.

Procedura adopcyjna jest dość skomplikowana i długotrwała. Załatwianie dokumentacji to nie tylko czas, ale również stres. Wielu potencjalnych rodziców adopcyjnych nie przechodzi rozmów kwalifikacyjnych i testów, mimo że chęć posiadania potomstwa jest ogromna, a serca gotowe na przyjęcie nowego domownika. Tak naprawdę, to ich los leży w rękach sędziów, pracowników ośrodka i psychologa, bo to oni decydują o kwalifikacji. O ile się uda, na zabranie malca do domu mogą liczyć dopiero po blisko roku. Tyle bowiem trwa załatwianie formalności.

Co ośrodek, to też i inne zasady. W Katolickich Ośrodkach Adopcyjnych pierwszym pytaniem, które pada jest to o wiarę. Szans nie mają niewierzący, lub wierzący inaczej. Zostają wtedy zmuszeni do poszukania innego ośrodka adopcyjnego. Prawa do adopcji odmawia się także tym parom, które nie posiadają należytych warunków finansowych i mieszkaniowych, albo ich związek uznaje się za niestabilny.

Zatrważające jest to, że nikt nigdy nie zapytał jak trudna może być podjęcie samej decyzji o adopcji i odpowiedź na pytanie: czemu się na nią zdecydowaliście? Przecież to logiczne - chcą w końcu cieszyć się potomstwem. Parom, które mają za sobą wiele lat starań o dziecko, nieustanne badania i wizyty u lekarzy, albo gorsza stratę dzieci, jest bardzo trudno o tym mówić. A gdy rozkleją się przed pracownikiem adopcyjnym, są często uznawani za niezdolnych do wychowania malucha i skreśleni już na samym starcie.

Wymęczeni testami, głupimi pytaniami i wieloma rozmowami, równie często wybuchają, co też jest źle widziane podczas całej procedury. Ich związek uznaje się wtedy za niestabilny, bo pracownikom wydaje się, że różnica zdań czyni ich egoistami, którzy po prostu "chcą" mieć dziecko dla samej zasady, a nie pragnienia płynącego prosto z serca. W ten sposób wielu odmawia się kwalifikacji, jako powód podając "nieprzygotowanie do bycia rodzicem". Para musi czekać kolejny rok na następną szansę. Takie jest nasze prawo.

Czy test daje gwarancję na to, że dziecko trafi do dobrej rodziny? Dla niektórych tak, dla niektórych nie, bo czy jedna usypana pytaniami kartka może decydować o czyimś losie? Tutaj decyduje, dlatego często kłamie się, żeby uzyskać pozytywny wynik. Słuszne, lub nie to często jedyna droga do szczęśliwego zakończenia całego procesu.

Interesując się samą adopcją i całą procedurą, trafiłam na książkę Katarzyny Kotowskiej pt. "Wieża z klocków". Opisuje w niej szczerze, jak trudną drogę przechodzą rodzice adopcyjni, zanim w progu domu pojawi się długo wyczekiwane przez nich dziecko. Zafascynowała mnie, ale i wzruszyła. Nie wiedziałam, że samo pragnienie bycia matką, czy ojcem to nie wszystko, bo na tej trudnej drodze pozostaną jedynie najwytrwalsi i niewzruszeni zjadliwymi pytaniami małżonkowie. Autorka nie przebierała też w słowach, otwarcie krytykując prawo adopcyjne, mimo że sama jest mamą wspaniałego dwulatka. Lektura tylko dla odpornych.

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Polski smog najbardziej szkodzi kobietom!

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na naszemiasto.pl Nasze Miasto