Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Trzeci Rzym

Włodzimierz Dajcz
Włodzimierz Dajcz
Kremlin.ru [CC-BY-3.0 (http://creativecommons.org/licenses/by/3.0)], via Wikimedia Commons
Sny Putina o potędze mają się zmaterializować w wyniesieniu Moskwy do rangi Trzeciego Rzymu, który według prawosławnej mitologii stanie się po Rzymie antycznym i Bizancjum nowym centrum świata.

Moskwa. Reprezentacyjna sala na Kremlu wypełniona setkami bojarów współczesnej Rosji. Otwierają się złocone odrzwia, a butnie brzmiący głos zapowiada wejście następcy wszechwładnych carów i groźnych, sowieckich sekretarzy. – Władimir Władymirowicz Putin. Witany salutem paradnie ubranej straży wchodzi niewysoki, wybotoksowany na gładko, współczesny car budzącego się z postsowieckiego letargu Imperium, z konsekwencją i pietyzmem budowanego na ruinie upadłego onegdaj Związku Radzieckiego. Wita go aplauz wstającej z miejsc, wystrojonej, nowobogackiej elity, uwłaszczonej na bezmiernych bogactwach, eksploatowanych na ogromnej przestrzeni, tego największego na naszej planecie państwa. Cała ta dęta feta to nic innego jak namiastka triumfalnego wjazdu Cezara do Rzymu. Suweren wygłasza orędzie, którego ukryte w podtekście przesłanie brzmi: - Veni, Vidi, Vici. Przynoszę Rosji nowe terytorium. Odzyskałem Krym, który był zawsze w naszym sercu.

Jeszcze niedawno taki obrazek mógłby być tylko produktem Hollywoodu. Teraz jednak stał się rzeczywistością więcej niż ponurą. Władimir Putin, ów pieszczoch zachodnich mediów i ulubieniec właścicieli unijnego, energetycznego biznesu zaczął wcielać w czym swoje marzenia o odbudowie rosyjskiego supermocarstwa. Eksperymenty z demokracją za prezydentury Jelcyna spaliły w Rosji na panewce. Jego następca musiał zmagać się z separatyzmami i tendencjami odśrodkowymi rozsadzającymi tę niby federację. Utrzymanie tak niesłychanie rozległego terytorium, zamieszkałego przez kilkadziesiąt narodowości było możliwe tylko brutalną siłą, a potęgę militarną odziedziczoną po upadłym „Kraju Rad” zżerało pijaństwo i rdza. Żeby odbudować morale armii, wyposażyć ją w nowoczesną broń i sprawne systemy dowodzenia potrzeba było – jak w starej anegdocie – pieniędzy, pieniędzy i jeszcze raz pieniędzy.

Szczęśliwie dla super ambitnego, byłego sowieckiego szpiega, środków finansowych w bajecznej ilości dostarczyli mu zachodni finansiści spekulujący – żeby nie powiedzieć żerujący na handlu surowcami, a szczególnie ropą naftową i jej pochodnymi. Niezliczone brygady pośredników handlujących najważniejszym surowcem naszych czasów wywindowały ceny produktów naftowych, do poziomu kilkakrotnie przewyższającego społecznie niezbędne koszty jej pozyskania, transportu i obrotu i tak przecież obłożone wysokim zyskiem. W ten sposób, gotując obiad na gazie, lub kupując podkoszulek fundujemy nie tylko bajecznie słodkie życie próżniaczej klasie arabskich szejków, ale składamy się również na samoloty i rakiety dla ulubieńców Wowy Putina. Nie trzeba być politologiem, żeby spostrzec przenikliwość przywódcy rosyjskich bolszewików Lenina, który głosił,” że zachodni kapitalista sam wyprodukuje sznurek, na którym my rewolucjoniści go powiesimy”. Sto lat po rosyjskiej rewolucji okazuje się, że były to słowa prorocze. Zachodnie koncerny w zamian za rosyjski gaz dostarczają Rosji wszystkiego czego wódz zapragnie, w tym najnowocześniejszej technologii, niezbędnej do modernizacji gospodarki i gotowego uzbrojenia także.

Trudno się dziwić dobrze odkarmionemu wilkowi, że szczerzy zęby i zaczyna mieć ochotę na kąsanie dobroczynnej ręki. Ta analogia zdaje się najlepiej obrazować stan dzisiejszej Rosji i mentalność jej władcy, któremu udało się w ostatnich kilku laty zwielokrotnić nakłady na zbrojenia i szkolenie armii. Zawładnęła nim nieokiełznana chęć do zademonstrowania brutalnej siły dla wymuszenia szacunku od świata dla wielkości Rosji, a w domyśle dla niego, władcy stojącego na czele supermocarstwa, następcy Piotra Wielkiego i Katarzyny II. Ten szacunek miał mieć źródło w strachu, który rodzi się z przeświadczenia, że słabych biją i robią to bezkarnie, więc jeśli jest możliwość wyboru, lepiej być bijącym niż bitym. Putinowi sprzyja głęboko zakorzeniona w rosyjskiej mentalności akceptacja dla rządów silnej ręki i pogarda dla demokracji. Rosjanom imponuje szybkość podejmowania decyzji przez ich „naczalstwo” w zestawieniu z długim i trudnym procedowaniem pomiędzy amerykańskim Kongresem, a prezydentem USA. Nie mówiąc już o nieustających i przewlekłych oraz często bezowocnych obradach przywódców państw należących do Unii Europejskiej.

Mimo oczywistych objawów atencji do rosyjskiego samodzierżawia i pielęgnacji tradycji rządów autorytarnych Putin wstydzi się jednak wizytówki dyktatora i nie chce uchodzić w wolnym świecie za dzierżymordę, choć takim jest naprawdę. Precyzyjnie wykonana atrapa demokratycznego systemu sprawowania władzy i zmasowana propaganda potężnych, bezwzględnie posłusznych reżimowi mediów, ma zapewnić mu wizerunek oświeconego demokraty. Rosja posiada wszystkie atrybuty demokratycznego państwa. Jednak ciała przedstawicielskie wszystkich szczebli tym się różnią od swoich zachodnich odpowiedników, że ich rola ogranicza się do potwierdzania decyzji władzy rzeczywistej, czyli woli suwerena i w pełni posłusznego mu dworu. Bolszewicy dokonali październikowego przewrotu pod hasłem – cała władza w ręce rad – Nazwali, więc swoje państwo Związkiem Radzieckim. Wkrótce okazało się, że to fikcja, a dysydenci szeptem rozpowszechniali inną jego wersję.
- Cała rada w ręce władz – mówiło się z sarkastycznym uśmiechem i to była jedna z najbardziej charakterystycznych cech komunistycznego ustroju. Dziś cała ta spreparowana, postradziecka demokracja znajduje się w rękach i kieszeni Putina. Brakuje tylko Związku Radzieckiego. No właśnie.

Prezydent Rosji od początku swego panowania nie pozostawiał złudzeń zachodnim analitykom, głosząc, że likwidacja Związku Radzieckiego było największym błędem XX wieku. Postawił sobie niezwykle ambitne zadanie odbudowania, umocnienia, a może nawet powiększenia owego „Imperium zła” – według określenia prezydenta USA Ronalda Reagana. Marzenie ambitnego niegdysiejszego szpiega miało to się ziścić kosztem pomniejszenia potęgi i strefy wpływów państw z zachodniego kręgu cywilizacyjnego i tak się stało. Po stłamszeniu dążeń niepodległościowych islamskich narodów Kaukazu przyszedł czas na

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Dziennik Zachodni / Wybory Losowanie kandydatów

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na naszemiasto.pl Nasze Miasto