Arabski handel nie ma reguł. Na bazarach żaden produkt nie ma ceny. Zakupy u Tunezyjczyka to prawdziwa walka - kto ulegnie za mniejszą sumę Dinarów? Chodząc po uliczkach Mediny w Tunisie prawie wszędzie słychać było polskie zabawne zwroty zapraszające do targowania. Niektórzy potrafili normalnie rozmawiać po polsku i rozumieli wszystkie powiedzonka.
Dobry handlowiec w Medinie to poliglota na zawołanie. To także znawca narodowości po spojrzeniu. Widząc plecak zawieszony na przodzie i marsz na rympał w tłum Tunisu, wiedział że idzie Polonia. Tunezyjscy handlarze także wiedzą, że to Polak po niecałych 5 min targowania się. Berberyjskie srebro z 60 dinarów można zakupić za ok. 10. I to właśnie wtedy handlarze nas rozpoznają. Wiedzą że to my. Polska bandita! Za darmo umarło! Te zwroty prawdziwy tunezyjski handlarz musi znać. Musi też znać się na monetach euro.
W Sousse młody Arab poprosił mnie czy mogę zamienić 2 euro, które znalazł na 2 dinary. Po obejrzeniu tej monety bliżej, chciał już tylko dinara. Wiadomo, że wszędzie trzeba uważać na handlarzy, szczególnie w krajach gdzie podróbka to biznes. W Tunezji jest to widocznie zabawne. Podobnie jak napis na tych 2 euro: "Republiqe de Osterreich". Beslema!
Pomeczowe wypowiedzi po meczu Włókniarz - Sparta
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?