Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Tusk, Wałęsa, poprawność polityczna

Marcin Stanowiec
Marcin Stanowiec
A. Lewis
Poprawność polityczna wyuczyła nas, żeby co innego myśleć na swój i bliskiego otoczenia rachunek, i co innego opowiadać publicznie. Tę unikalną historycznie hipokryzję obalił kilka dni temu Wałęsa a dzisiaj wystrychnął na dudka Donald Tusk.

Granicą dzielącą opinie publiczne od prywatnych jest anonimowość. Znajomi dopytujący dyskretnie znajomych o stosunek do postępu społecznego zalecanego przez Annę Grodzkią oraz internauci rzygający Biedroniem i nową klasą polityczną odmieniającą przez wszystkie przypadki najbardziej bałamutne słowo 21 wieku "tolerancja" mają do powiedzenia więcej niż funkcjonariusze publiczni z głównych stron gazet, których poprawność polityczna na pewno nie jest spontaniczna - chórek celebrytów grzmi, wyklucza i dyscyplinuje jak dyrygowany.

Zbyt stary i zakonserwowany w wizerunku bohatera narodowego Wałęsa nic sobie nie robi z olimpijskich pieronów. Powtarza reformatorom rodziny - nie za bardzo matriarchalnej i nie za bardzo patriarchalnej, po prostu komplementarnej - że on zdania nie zmieni, choć - jak wiemy - w przeszłości zdanie wiele razy z powodzeniem zmieniał.

Opinia noblisty jest dosadna: Biedroń i roszczeniowi homoseksualiści muszą odejść. Większość nie życzy sobie traktowania gejów jak grupy uprzywilejowanej.

Koziołek Matołek Wałęsa dodał otuchy milczącej większości tresowanej przez armię gwiazd prowadzonych na smyczy właścicieli koncernów i obsługiwanych przez sfeminizowanych kamerzystów oraz agentów. Armia ta bardziej przypomina tłum żywych trupów, niż rewolucjonistów gotowych terrorem obalić stary ład. Może dlatego, że dość mamy tyleż błyskotliwego, co wyzutego z głębszych treści osaczania polskich przekonań i sumień, posłuchaliśmy z większą przyjemnością topornego Lecha Wałęsę - który krótko i prostacko powiedział, co myśli - niż - nienagannie skrojonych przez wizażystów - Lisa i Olejnik .

O tym, że związki gejowskie i ekspozycja homoseksualizmu niszczy w nas coś, mówią prawnicy (ostatnie opinie SN i prokuratorii Generalnej), badania psychologiczne, socjologiczne, etyka i teologia. Na co media raczą nas łzawymi historiami unikając jak ognia dyskusji eksperckiej.

Nie chce się już słuchać, jak lesbijka nie mogła pochować lesbijki, albo odwiedzić jej w szpitalu. Lesbijka jest lepsza - przez fakt pożycia seksualnego - od opiekunki z 30 letnim stażem, więc jest to dramat narodowy. Przeciętny związek lesbijski trwa 3 lata (za statystyką norweską), dużo krócej niż opieka nad chorym bratem.

Ponieważ oburzenie elit nie jest szczere ani spontaniczne, a nasila się wtedy, gdy trzeba ujarzmić społeczeństwo albo wprowadzić nowe prawo, jest zatem stricte utylitarne, to Wałęsa może spać spokojnie, zwłaszcza że mediofinanse mają inne kłopoty na głowie. Premier Tusk przyszedł nobliście w sukurs głośno oznajmiając, że polska Konstytucja jest równie konserwatywna i niereformowalna co Polacy. Homoseksualiści pokroju Biedronia nie mają raczej środków na utarzanie przywódcy solidarności w smole i piórach. Bez siły mediów nic nie znaczą.

Co zostanie po wypowiedzi Wałęsy? My skromna większość, pozbawiana głosu i zastępowana przez manipulowane pytaniami sondaże poczuliśmy dumę z stygmatyzowanych 24 godziny na dobę zdroworozsądkowych poglądów. Z nich właśnie zbudujemy bariery chroniące resztki kruchych więzi, ulegających powolnej erozji. Bogaci ludzie udzielający pożyczek rządom pozbawiają ludzkie masy nadziei lansując tezę, że utrata tych więzi jest kwestią czasu, że nic nie da się zrobić dla ich ratowania i że trzeba się z tym pogodzić wydzierając państwu i społeczeństwo instrumenty od wieków skutecznie torujące pozytywne zmiany w polityce rodzinnej.

*

Inaczej swoją bezradność modernizacyjną (przypomnienie: modernizacja - słowo wytrych nadużywane przez Krytykę Polityczną, która w modernizowaniu nigdy nie dogoni ojca Rydzyka więc wymyśla modernizację zastępczą) uzasadnia Donald Tusk. Według niego Cameron i Holland jak po maśle przeprowadzili legalizację związków gejowskich, bo społeczeństwa tamtejsze są otwarte. W tej wypowiedzi rejestruje się całe zło, któremu uległ przywódca PO.

Wiemy jak otwarte są Francja i Wielka Brytania. Tamtejsze społeczeństwa mają po prostu coraz mniej do powiedzenia i to chciał zakomunikować między wierszami w TOK FM Donald Tusk. Politykom zadania wyznaczają bankierzy: zadłużać, dyscyplinować budżet i tresować obywateli między innymi przez zwrot w stronę radykalniejszego indywidualizmu, który z centrum wypiera rodzinę postrzeganą jako ognisko oporu. Sondaże na zamówienia rządowe wykazywały poparcie dla zmian, ale gdy zamawiał je kto inny niż rząd i wprost pytano ludzi czy chcą zmiany definicji małżeństwa okazywało się, że większość jest przeciwna. Opór widać na ulicach, które w Paryżu gościły setki tysięcy manifestantów, najwięcej od 20 lat, bo zmobilizowała ich planowana reforma małżeństwa. W Wielkiej Brytanii wyborcy zaszantażowali torysów, tak że ich większość zagłosowała wbrew sugestiom Camerona.

Nasz premier jest oczywiście o wiele przyzwoitszy niż premier francuski czy angielski. Mianował konserwatystę na ministra sprawiedliwości i nie odwołał go, a teraz mówi bankierom, że społeczeństwo polskie nie jest gotowe na zmiany. Nie łączy go z Wałęsą prostolinijność, ale ten polsko-żydowski spryt, którego urok obezwładnia Wallstreeet.

Nad straconymi szansami modernizacji (seksualnej, bo nie o budowę geotermii Krytyce Politycznej chodzi) zapłacze tylko Cezary Michalski i może parę innych autorytetów. Ale nie Baumann, bo jest za mądry, żeby modernizację łączyć z obyczajem i jeszcze odrywać ją od wysiłków przedsiębiorczych ojca Rydzyka.

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Strefa Biznesu: Dlaczego chleb podrożał? Ile zapłacimy za bochenek?

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na naszemiasto.pl Nasze Miasto