Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Ucz się dziecko, ucz...

Jadwiga Hejdysz
Jadwiga Hejdysz
...bo nauka to potęgi klucz. To stare porzekadło od dawien dawna miało zachęcać młodych ludzi do pilnego pochłaniania wszystkiego, co oferowała szkoła, a nauczyciele zdołali przekazać.

Zapewne jest tak samo i obecnie, ale upływ czasu, geometryczny postęp w nagromadzeniu wiedzy i konieczność nadążania za najnowszymi jej zdobyczami, zmieniają diametralnie warunki nauki. Gdyby młodzież miała opanować to, co my, wojenne pokolenie, plus to wszystko, co potem zostało odkryte, opisane i wprowadzone w życie, nauka młodego człowieka musiałaby trwać o kilka lat dłużej. Ponieważ jednak jest to niemożliwe, władze oświatowe dokonują zmian programowych.

Nie jestem fachowcem, wypowiadać się o istocie tych reform nie będę; mogę tylko wywnioskować ze skutków pośrednich, że coraz cięższy jest los zarówno nauczyciela jak i młodego człowieka. Tegoroczne testy, jak donosi prasa od początku egzaminów maturalnych, pełne są błędów. Tak licznych, że pan Legutko podał się do dymisji, co w Polsce jest zjawiskiem niezwykle rzadkim. (Jest coś na rzeczy, że w kraju, gdzie werbalizuje się szaloną troskę o dzieci, akurat ludzie powołani do opieki i kształcenia ustępują ze stanowisk z powodu swej indolencji, głupoty, czy śmieszności).

Kiedy moja przyjaciółka, emerytowana nauczycielka fizyki wyrywa sobie resztki włosów z głowy, opowiadając o brakach programowych i błędach w zadaniach nawet ja, noga stołowa w fizyce, doceniam grozę faktów. A mówi rzeczy straszne. Udzielając "potrzebującym fizyki" korepetycji, czy przygotowując ich do egzaminów wstępnych na uczelnię musi najpierw:
1. ogarnąć braki ucznia, czyli wykryć białe plamy w mózgownicy;
2. popadając w trans jak Pytia, odgadnąć, co też temu człowiekowi może być potrzebne na egzaminach;
3. wykryć błędy w zbiorze zadań, jakim się delikwent posługiwał w szkole;
4. ułożyć własny program lekcji na podstawie wypróbowanych, starych podręczników;
5. uzupełnić braki w wiedzy w ciągu tylu lekcji, na ile stać rodziców.
To tak z grubsza rzecz ujmując.

Ponieważ od wielu już lat moja przyjaciółka nie miała przypadku, aby jej podopieczny nie zdał matury z fizyki lub na wybraną uczelnię, ma kobieta, jak się to mówi, łeb nie od parady i "nosa", co w praktyce przekłada się na wyjątkowej klasy fachowość.

Tu nawiązać wypada znowu do dymisji pana Legutki, który bierze na siebie odpowiedzialność za około maturalne skandale. Rodzi się pytanie - jaką odpowiedzialność i czy w ogóle - poniosą ludzie układający testy, piszący podręczniki mające być podstawą wiedzy naszej młodzieży, układający zadania z błędami, układający programy nauczania na zasadzie skoków pijanego konika szachowego? Czy za to narastające od lat zjawisko odpowiada sam pan Legutko? Na pewno nie.

Gdzieś na wyżynach władzy decydującej o wykształceniu młodzieży doszło powoli do degrengolady i kompletnego braku kontroli nad tym, co się wrzuca do programów szkolnych i na rynek podręczników. Czy ktokolwiek nad tym panuje? Kto pisze podręczniki, układa testy, kto to weryfikuje? Czy pisanie podręczników i układanie testów nie stało się przypadkiem wyłącznie sposobem na zarabianie pieniędzy przez znajomych królika? To są niefachowe pytania do fachowców, a ja nie pierwszy raz wyrażam zadowolenie, że nie jestem już rodzinnie zaangażowana w sprawy szkolne; oraz serdeczne wyrazy współczucia dla rodziców, którzy w tej surrealistycznej rzeczywistości muszą swoim dzieciom budować przyszłość.

od 7 lat
Wideo

Reklamy "na celebrytę" - Pismak przeciwko oszustom

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na naszemiasto.pl Nasze Miasto