Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Ukraińskie zgryzoty

Eugeniusz Możejko
Eugeniusz Możejko
Po upływie dziesięciu miesięcy od politycznego festynu na kijowskim Majdanie, który miał zainaugurować pokojowy, demokratyczny przewrót, otwierający Ukrainie drogę do Unii Europejskiej nadal tli się tam dziwna wojna…

Ukraińskie zgryzoty

Prezydent Ukrainy Petro Poroszenko walczy o pokojowe uregulowanie konfliktu na wschodzie kraju. Tymczasem, mimo zawarcia formalnego rozejmu, nadal tli się tam dziwna wojna. Taką sytuację mamy dzisiaj po upływie dziesięciu miesięcy od politycznego festynu na kijowskim Majdanie, który miał zainaugurować pokojowy, demokratyczny przewrót, otwierający Ukrainie drogę do Unii Europejskiej. Aliści wydarzenia zaczęły się toczyć dramatycznie odmiennym, rewolucyjnym torem, w wyniku czego prezydent Janukowycz stracił władzę, Ukraina Krym, a południowo-wschodnie rejony kraju ogarnęła wojna.

Nie jest tak, jest wprost przeciwnie

W opinii rządów zachodnich winna rozpętania tej wojny jest Rosja, która pod rządami prezydenta Putina dąży do odbudowania postradzieckiego imperium. Tezę tę z wielkim przekonaniem głoszą i barwnie rozwijają zwłaszcza politycy i komentatorzy polityczni w Warszawie. Rzecznicy polskiej prawicy chętnie przy tym cytują „prorocze“ słowa prezydenta Lecha Kaczyńskiego, wygłoszone w sierpniu 2008 roku w Tbilisi: "Najpierw Gruzja, potem Ukraina, kraje przybałtyckie, a potem Polska".
Faktem jest, że dotąd nie wiemy, jaki konkretnie plan w stosunku do Ukrainy realizuje prezydent Putin. Aneksja Krymu wzbudziła obawy, że metodą „hybrydowej wojny“ zamierza on także do opanowania, a może inkorporacji Donbasu, albo i całej Ukrainy. Chodziłoby więc o odzyskanie tego od niedawna niepodległego kraju i zagarnięcie pod skrzydła imperium.
Na poczynania Rosji pod rządami Putina można jednak spojrzeć z drugiej strony, a obraz wydarzeń przedstawi się zgoła inaczej. Nie mamy do czynienia z niepohamowanym parciem imperialnej Rosji na zachód, jak przepowiadał tragicznie zmarły prezydent Polski, ani groźbą agresji na jakikolwiek kraj NATO. Pakt pomyślnie przetrwał zagrożenia zimnej wojny, kiedy wybuch wojny gorącej był nieporównanie większy. Myśl że współczesna Rosja mogłaby się poważyć na zbroją konfrontację z krajami NATO jest demonizowaniem jej celów i możliwości, szykowanie się do wielkiej wojny grubą przesadą, a sianie atmosfery zagrożenia wojennego – lekkomyślnością. Ataku na NATO nie będzie. Dzisiejszej Rosji ciągle jeszcze daleko do potęgi imperium Stalina.

Przypomnijmy, że po rozpadzie ZSRR Rosja pod rządami Borysa Jelcyna przeżyła okres chaosu grożącego wręcz rozpadem państwa. Na tym tle Władimirowi Putinowi przypadła rola męża opatrznościowego, który zdołał ten proces powstrzymać. Jednak już planu skupienia pod skrzydłami resztówki imperium krajów będących produktem tego rozpadu w łonie dziwacznie brzmiącej struktury pod nazwą Wspólnota Niepodległych Państw, nie udało się w pełni zrealizować. Zaś kluczowe znaczenie dla pełnego urzeczywistnienia tego projektu miało pozyskanie dla niego Ukrainy, która jednak - nawet pod rządami prorosyjskiego prezydenta Janukowycza -wolała balansować między utrzymywaniem bliskich więzi z Rosją a deklaratywnym dążeniem do zbliżenia z Unią Europejską. Demonstracje na Majdanie, ucieczka Janukowycza, powołanie nowego rządu i wybór nowego prezydenta jednoznacznie opowiadających się za współpracą z Zachodem zapowiadały nie tylko ostateczne pogrzebanie planów jakiegokolwiek zagospodarowania przez Rosję reszty przestrzeni postradzieckiej pozostałej po oderwaniu od ZSRR Polski i krajów bałtyckich, ale stopniowe zrywanie historycznych, wielowiekowych więzi łączących oba kraje i narody, zaś propozycje trwałego związania z Zachodem, wysuwane pod adresem Ukrainy od ogłoszenia jej niepodległości, z perspektywy Moskwy nie mogły być postrzegane inaczej niż próba dalszego przesuwania granicy stref wpływów na wschód, a więc dalszy ciąg procesu zapoczątkowanego rozpadem ZSRR. Dopóki zamysły włączenia Ukrainy w orbitę wpływów Zachodu były mglistą wizją, snutą przede wszystkim w Warszawie i - bez większego przekonania – w niektórych innych stolicach zachodnioeuropejskich, Rosja mogła spokojnie ignorować te zamysły, kiedy jednak dojrzały one w postaci gotowego do podpisu układu stowarzyszeniowego z Unią Europejską, uznała, że najwyższa pora przeciwdziałać erozji własnej strefy wpływów. Rosja nie wkroczyła na Ukrainę dopiero z pojawieniem się jej zbrojnych, tajnych i jawnych, oddziałów – ona tam była.

Jaka Ukraina?

Stawianie Ukrainy czy Białorusi, na równi z Gruzją, a nawet Polską, jak to czynił Lech Kaczyński i jego dzisiejsi wielbiciele, nie ma sensu. Gruzja znalazła się w składzie rosyjskiego imperium w wyniku inkorporacji siłą. Teraz, starając się utrzymać świeżo uzyskaną niepodległość może nawiązywać do dawniejszej tradycji odrębnej państwowości; oba kraje słowiańskie przez wieki żyły w ścisłej symbiozie ze „starszym bratem“, zaś zamieszkująca je ludność dość późno zaczęła formować się jako odrębne narody. Zresztą proces ten, zwłaszcza na Białorusi, trudno uznać za zakończony. Tworami jeszcze świeższej daty są państwa tych narodów, które pojawiły się na mapach świata po rozpadzie ZSRR. Mimo formalnego zaniku zwierzchnictwa Moskwy ich niezależny byt i rozwój jest nadal problematyczny. Z rosyjską „metropolią“ łączyły je i nadal łączą liczne powiązania, poczynając od więzi emocjonalnych wynikających z etnicznego pokrewieństwa mieszkańców po jednej i drugiej stronie granic, po związki gospodarcze ukształtowane w czasach radzieckich, kiedy podziały graniczne między republikami nie miały znaczenia, a kończąc na fizycznej obecności Rosjan, tym razem w roli mniejszości narodowej, do której chyba nie czują się przygotowani. Ukraina, naród ukraiński, istniejące w świadomości zachodnich Europejczyków jako w pełni ukształtowane byty polityczne, nie odpowiadają skomplikowanej rzeczywistości tego kraju. Ukraina jako państwo pojawiła się, epizodycznie, dopiero w 1918 roku jako marionetkowa Ukraińska Republika Ludowa pod protektoratem Niemiec i Austro-Węgier i zniknęła wraz z przegraną przez protektorów wojną. Po raz drugi zaistniała w ramach Związku Radzieckiego jako jedna z republik związkowych, do której włączono rozległe obszary na wschodzie z duż

od 7 lat
Wideo

Jak głosujemy w II turze wyborów samorządowych

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na naszemiasto.pl Nasze Miasto