Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Unicestwili "Dąb Napoleona", wandali jednak nie ujęto

Zbigniew Jelinek
Zbigniew Jelinek
Dąb "Napoleon", gdy jeszcze stał...
Dąb "Napoleon", gdy jeszcze stał... Mohylek, Wikipedia na licencji free GNU
Lubuskie. Przypuszczenia przyrodników okazały się trafne: to było celowe podpalenie. Liczący ponad 600-700 lat najgrubszy dąb szypułkowy w Polsce już nie istnieje. Policja dotąd nie ustaliła sprawców. Śledztwo więc umorzono.

Informacja o spaleniu dębu była wstrząsem zarówno dla leśników, przyrodników, jak i samych okolicznych mieszkańców. Wszyscy mówili jednym tonem: to bezprzykładne barbarzyństwo, niepowetowana strata dla pomników przyrody w Europie.

Wiadomość o podpaleniu dębu także była szokiem dla innych. Przyjmowano ją z niedowierzaniem. O tym informowały Wiadomości24.pl.

Drzewo było jednym z nielicznych szypułkowych dębów w naszym kraju, jednak było z nich najgrubsze i najstarsze. Obwód dębu, mierzonego na wysokości 1,3 metra wynosił 10.43 m, wysoki był z kolei na 22 metry. Jego wiek szacowało się na ponad 600 lat, a nawet na 700, najprawdopodobniej w okolicach roku 1350 był dopiero żołędziem.

Rósł na skarpie pradoliny Odry w odległości trzech kilometrów od miejscowości Zabór w powiecie zielonogórskim. Stał się wielką atrakcją turystyczną w Nadleśnictwie Przytok. - Skarb klasy europejskiej - powtarzano często. Okazało się teraz, że ów skarb nie był tak pieczołowicie chroniony. Mówi się o niefrasobliwości zarówno leśników, jak i przyrodników.

Przestał istnieć 15 listopada ubiegłego roku, z niedzieli na poniedziałek. Przewrócił się i rozpadł na drobne kawałki po tym, jak podłożony przez wandali ogień strawił jego wnętrze.

- Wielokrotnie przebywałem tutaj, przyprowadzałem członków swojej rodziny i znajomych z kraju, robiliśmy zdjęcia, cieszyliśmy się, że w okolicy mamy taką atrakcję - mówił tuż po bezpowrotnym zniszczeniu drzewa dla W24, mieszkaniec Zaboru, Roman Danilkiewicz. - Tych podpalaczy z miejsca wsadziłbym do więzienia! Brak słów! Trzeba bić na alarm!

Zielonogórska policja w szybkim tempie zaczęła szukać sprawców podpalenia. Już po kilku dniach, jak poinformowała W24, rzecznik prasowy miejskiej komendy, komisarz Małgorzata Stanisławska, policja wytypowała osoby, mogące mieć związek z tym barbarzyńskim aktem.

Następnego dnia, kom. Stanisławska powiedziała W24: - Wczoraj zatrzymano nieletnią osobę do sprawy prowadzonego śledztwa. Ale nie oznacza to, że to jeden ze sprawców.

Kilka godzin później rewelacyjnych wieści także nie miała. - Proszę mi wierzyć - powiedziała - Policjanci pracują intensywnie, wszystkim nam zależy na jak najszybszym wykryciu sprawców.

Wszyscy niespokojnie więc czekali.

Szokująco długo. Po minięciu dwu tygodni W24 skontaktowały się z kom. Stanisławską.

- Ciągle trwaj czynności operacyjne. Ale zawęża się krąg podejrzanych - oznajmiła.

Tymczasem zwolniono zatrzymanego nastolatka. - Czy ciągle jest brany pod uwagę jako jeden ze sprawców? - pytamy. W odpowiedzi słyszymy, ze to tajemnica służbowa.

Sprawców podpalenia nadal więc poszukiwano. - To jest trudne - stwierdził jeden z mieszkańców Zaboru, proszący o zachowanie anonimowości. - Bo ci chłystki są tutejsi, trzymają teraz ze strachu sztamę przed konsekwencjami swojego wybryku. Pary z gęby nie puszczą tak łatwo. Ale prędzej czy później musi pojawić się jakiś przeciek.

Lecz teraz prokuratura umorzyła śledztwo, zaś Sąd Okręgowy w Zielonej Górze decyzję zaakceptował. - Nie było możliwości ustalenia sprawców - komunikuje mł inspektor Lidia Kowalska z miejskiej policji. Dodaje natychmiast: - Nie oznacza to, że wszelkie procedury zostały zaniechane...
Nikt tu przecież nie wierzy, że ogień pod historyczny dąb podłożony został przez osoby zamiejscowe, a może nawet przez nasłanych terrorystów...

"Napoleon" miał w środku olbrzymią dziuplę, do której jednocześnie mogło z powodzeniem wejść kilkanaście osób. To pamiątka pierwszego, celowego podpalenia drzewa w 1925 roku, a być może w 1927 (jest kilka źródeł przekazu). Sprawcę wówczas ujęto. Prawdopodobnie wtedy wypełniono ją cementową plombą. Po około 40 latach wyjęto ją, ale dąb zaimpregnowano od środka.

Niestety, w czasach nam współczesnych, stał się magnesem dla wandali. Urządzali w środku dziupli przeróżne hulanki i wybryki. Czuli się bezkarni.

Ale, co jest szczęściem, "Dąb Napoleon" ( swoją współczesną nazwę zawdzięcza legendzie, głoszącej, iż podczas wojny 1812 roku, pod jego konarami odpoczywał sam Napoleon Bonaparte, w marszu na Rosję), bezpowrotnie nie zginął. W galerii dębów w Jeziorach Wysokich (w powiecie żarskim) rośnie w starym parku spacerowym, należącym do byłego majątku rodziny Breulów - jeden potomek. Natomiast w podzielonogórskiej szkółce w Ochli są dwie 6-letnie sadzonki, także jedna w nadleśnictwie Brzózka.

- W aktualnej sytuacji nabrały one wielkiej wartości - zauważa rzecznik prasowy Regionalnej Dyrekcji Lasów Państwowych w Zielonej Górze, Janusz Zawada.

Leśnicy, jak dowiedziały się W24, fragment pnia Napoleona przekażą do muzeum leśnictwa w Gołuchowie k. Kielc. - Może z resztek dębu wyprodukujemy jakieś gadżety - zastanawia się jeszcze rzecznik Lasów.
- Napoleona zgubiła sława - twierdzą okoliczni mieszkańcy.

Leśnicy jednak dotąd nie spotkali się z takim barbarzyństwem. Owszem, niszczono leśne parkingi, wyposażenie ścieżek przyrodniczych, czy w końcu na pomnikach przyrody, zwłaszcza na drzewach, wycinano napisy. - Teraz okazuje się, że najlepiej jest "ukrywać" dla osób postronnych wszelkie przyrodnicze okazy i atrakcje – mówi jeden z podenerwowanych przyrodników.

Drzewo było objęte ochroną już przed II wojną światową. Jako pomnik przyrody powiatu zielonogórskiego, wpisany został do urzędowego rejestru. Dąb wówczas nosił nazwę profesora Theodora Schubego, bowiem w 1920 roku, władająca tutejszą okolicą księżna Hermina von Schonaich-Carolath (po śmierci swojego męża, późniejsza żona cesarza Wilhelma II), nadała mu imię niemieckiego botanika i pasjonata ochrony przyrody.

Współcześni leśnicy w oddali od dębu zrobili specjalne palenisko na ognisko, poustawiali stoły i ławy. Wszystko to dla turystów...

- Okazało się, że zabrakło szansy dla Napoleona, aby mógł jeszcze tutaj sobie swobodnie żyć - stwierdza wspomniany przyrodnik.

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

9 ulubionych miejsc kleszczy w ciele

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na naszemiasto.pl Nasze Miasto