Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Vancouver 2010: Podsumowanie dnia dwunastego

baranowskiadam@o2.pl
[email protected]
Dzisiaj kibice emocjonowali się głównie zmaganiami ćwierćfinałowymi hokeistów. Oczy wszystkich były zwrócone na Sidney'a Crosby i jego kolegów. Jak im poszło i o innych półfinałach i wydarzeniach dnia dwunastego, poniżej.

Wydarzenie dnia: USA, Kanada, Finlandia i Słowacja w półfinale hokeja na lodzie mężczyzn!

Wydarzeniem dnia w Kanadzie był przedwczesny finał zmagań hokeistów. Na lodowisku spotkały się ekipy "Klonowego Liścia" i "Sbornej". Gospodarze chcieli się swoim rywalom zrewanżować za porażkę w ćwierćfinale w Turynie. I im się udało. Już po 13 minutach było 3:0. Gole strzelali Getzlaf, Boyle i Nash. W pierwszej tercji obie drużyny jeszcze strzeliły po golu. Po czterech minutach drugiej tercji mecz był w zasadzie rozstrzygnięty. Kanadyjczycy strzelili kolejne dwa gole i na tablicy wyników widoczny był wyni 6:1. Po czterdziestu minutach było 7:3 dla gospodarzy. Ostatnia tercja nic nie zmieniła. Po świetnym spotkaniu swojego zespołu kibice kanadyjscy mogli się cieszyć. Ich drużyna jest już w półfinale i pokonała aż 7:3 swojego największego rywala. Martwić może tylko słabsza postawa Sidney'a Crosby, który nie zachwycił. W ekipie rosyjskiej zawiódł Aleksander Owieczkin.

W pierwszym ćwierćfinale Amerykanie długo męczyli się ze Szwajcarią. Po dwóch kwartach było 0:0, a na bohatera meczu wyrastał bramkarz "Helwetów" - Jonas Hiller. Strzelecką niemoc przełamał dopiero w 43. minucie Zach Parise. Przy golu zawodnika New Jersey Devils asystę zapisali na swoim koncie Brian Rafalski i Paul Stastny. Szwajcarzy dzielnie walczyli i gdy długo utrzymywało się jednobramkowe prowadzenie faworytów, to wycofali bramkarza. Wykorzystał to ponownie Parise, który na 12 sekund przed końcem zapewnił zwycięstwo USA. Czyste konto zachował zawodnik Buffalo Sabres - Ryan Miller.

Przeciwnikiem Stanów Zjednoczonych w półfinale będzie Finlandia, która z walki o medale wyeliminowała Czechów. Mecz miał bardzo podobny przebieg do spotkania USA ze Szwajcarią. Po czterdziestu minutach na tablicy wyników widniał bezbramkowy remis. Dopiero w 54. minucie wynik otworzył strzałem z dystansu Niklas Hagman. Mecz rozstrzygnął zawodnik Detroit Red Wings - Valtteri Filppula.

Niezwykle dramatyczny przebieg miał ostatni z ćwierćfinału. Na tafli spotkały się ekipy Szwecji, czyli obrońcy tytułu z Turynu i Słowacy. Pierwsza tercja zakończyła się bezbramkowym remisem, ale w drugiej padło aż pięć bramek. Najpierw w ciągu 37 sekund dwie bramki zdobyli Słowacy (Sekera i Gaborik). Reprezentanci "Trzech Koron" jednak po paru minutach dokładnie w takim samym odstępie czasu doprowadzili do remisu (Hornqvist i Zetterberg). Jednak na 48 sekund przed zakończeniem tej części gry na 3:2 podwyższył Pavel Demitra.

W ostatniej tercji toczyła się zacięta walka. Słowacy wyszli na dwubramkowe prowadzenie w 50. minucie. Po 38 sekundach Szwedzi odpowiedzieli golem. Do końca spotkania obrońcy tytułu walczyli o doprowadzenie do remisu i awans do strefy medalowej, ale im się to nie udało. Słowacy po zwycięstwie 4:3 ze Szwecją zagrają o finał z Kanadą.

Niespodzianka dnia: Zwycięstwo Szwedów w sztafecie 4x10 km

Sztafeta mężczyzn na dystansie 4x10 km przyniosła dość zaskakujące rozstrzygnięcia. Zwycięstwo odnieśli Szwedzi (Daniel Rickardsson, Johan Olsson, Anders Soedergren, Marcus Hellner) przed Norwegami i Czechami. Faworytami byli "Wikingowie". Jeszcze przed ostatnią zmianą byli jednak dopiero na 6. miejscu. Dopiero fantastyczny występ Pettera Northuga wyprowadził ich na podium. Reprezentanci "Trzech Koron" od początku rywalizacji byli w czołówce. Biegnący stylem klasycznym Richardsson i Olsson uzyskali pięć sekund przewagi nad kolejną ekipą. Soedergren utrzymał prowadzenie, a Hellner nie dał szans rywalom i uzyskał aż 15 sekund przewagi.

Northug do Szweda odrobił ponad 20 sekund, ale mimo wszystko starczyło to jedynie do srebrnego medalu. Lider PŚ do końca zresztą musiał walczyć o drugie miejsce. Na finiszu okazał się minimalnie lepszy od reprezentanta Czech - Martina Koukala.

Rozczarowanie dnia: Dramat Amerykanek w slalomie gigancie

Mistrzyni świata z Val d'Isère, najlepsza zawodniczka sezonu, która miała zdobyć w Vancouver pięć złotych medali wypadła z trasy slalomu giganta. Mowa oczywiście o Amerykance Lindsay Vonn. Jej rodaczka, obrończyni tytułu z Turynu - Julia Mancuso po pierwszym przejeździe zajmuje dopiero 18. miejsce. Obie miały dla USA wywalczyć dublet i nie pozostawić złudzeń rywalkom.

Po pierwszym przjeździe na prowadzeniu jest Elisabeth Goergl, która minimalnie wyprzedza Taine Barioz i Kathrin Zettel. Wicemistrzyni z Turynu, Tanja Poutiainen, również zawiodła i zajmuje dopiero 13. miejsce.
Nasza jedynaczka, Agnieszka Gąsienica Daniel, podzieliła los Vonn i zakończyła swoją przygodę z olimpijskim slalomem gigantem na pierwszym przejeździe. Gęsta mgła nie pozwoliła jednak na rozstrzygnięcie rywalizacji i drugi przejazd został przesunięty na czwartek.

Z innych aren: Drugie złotoSablikovej, rekord świata Chinek!

Bieg na 5000 metrów zakończył się podobnie jak dystans nieco krótszy (3000 m). Swój drugi złoty medal w Vancouver zdobyła 22-letnia Martina Sablikova. Srebro (po raz drugi) przypadło rok młodszej Stephanie Beckert. Brąz ponownie przypadł zawodniczce gospodarzy. Tylko, że na podium zamiast Kristiny Groves na podium stanęła obrończyni tytułu z Turynu - Clara Hughes.

Dubletem gospodarzy zakończyły się zmagania kobiecych dwójek bobslejowych. Dość nieoczekiwanie zwyciężyły Kaillie Humpries i Heather Moyse, które w Vancouver osiągnęły swój życiowy sukces. Na drugim miejscu z niemal sekundową stratą finiszowały Helen Upperton i Shelley-Ann Brown. Brązowy medal zdobyły Amerykanki - Erin Pac i Elana Meyers.

W rywalizacji sztafetowej kobiet w short tracku na 3000 metrów najlepsze okazały się Chinki, które pobiły rekord świata. Na mecie jako pierwsze zameldowały się Koreanki, których radość powstrzymali sędziowie dyskwalifikując je. Dzięki temu medale przypadły Kanadzie (srebro) i USA (brąz). Zwyciężczynie biegły w składzie Sun Linlin, Wang Meng, Zhang Hui, Zhou Yang i ich czas to 4.06,610.

Lydia Lassila okazała się najlepsza w skokach akrobatycznych. Australijka po pierwszym skoku była na 2. miejscu, ale w finałowej rozgrywce presji nie wytrzymała Xu Mengtao. Mimo jej niepowodzenia podium uzupełniły Chinki. Druga była MŚ z Inawashiro i srebrna medalistka z Turynu - Nina Li. Trzecie miejsce zajęła 6. na poprzednich IO Xinxin Guo.

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Wywiad z prezesem Jagiellonii Białystok Wojciechem Pertkiewiczem

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na naszemiasto.pl Nasze Miasto