Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

"W dolinie smutku rozpostrzyj skrzydła"

Judyta Więcławska
Judyta Więcławska
"W morzu śmierci. Wspomnienie syna"
"W morzu śmierci. Wspomnienie syna" materiały prasowe
David Rieff to amerykański dziennikarz i komentator polityczny, który w 2004 roku stracił chorą na raka matkę - Susan Sontag, wspaniałą eseistkę, pisarkę, krytyczkę społeczną i aktywistkę praw człowieka. Książka "W morzu śmierci. Wspomnienie syna" to osobista próba pogodzenia się z odejściem ukochanej osoby.

Ten prywatny dziennik zabiera nas do "krainy raka". Pozwala choć po części zrozumieć stan emocjonalny osób cierpiących na nieuleczalne choroby i ich najbliższych, którzy co dnia starają się im pomóc. David Rieff, jak sam zapisuje na kartach swego pamiętnika, miał "specyficzne relacje z matką". W ostatniej dekadzie jej życia ich stosunki były często napięte i bardzo trudne. Mimo tego śmierć, a w szczególności patrzenie jak bliska osoba odchodzi, naznacza w jego duszy piętno.

W jego zapisanych myślach pojawia się wiele sprzeczności: "(...) nie wiem, czy postępowałem dobrze, czy źle, a przede wszystkim czy zdołałem jej pomóc". Susan Sontag z chorobą walczyła bardzo długo. W 1975 roku stwierdzono u niej zaawansowanego raka piersi, od tego momentu "żyła z wiszącym nad głową mieczem Damoklesa, z nieustanną groźbą nawrotu". Nigdy nie odzyskała w pełni zdrowia, wciąż borykała się z nowotworami, które w końcu ją zabiły. Tym ostatnim była białaczka. Susan Sontag była niezwykle silną kobietą starającą się kurczowo trzymać życia; chciała "oglądać, jak ten świat głupieje".

Jak opisuje jej syn "chodziło jej wyłącznie o przeżycie, i trwała przy tym od czasu postawienia diagnozy po niemal ostatnią godzinę". Nie chciała się poddać, a bliskie jej osoby nie odbierały nadziei na przeżycie. "(...) niemal do ostatniej chwili rozmawialiśmy o tym, że przeżyje, o walce z rakiem, nigdy o umieraniu. Nie byłem gotów dotykać tej sprawy, skoro ona nie chciała o niej mówić. To była jej śmierć, nie moja. A ona nie poruszała tej kwestii. Samo napomknięcie o śmierci oznaczało przyzwolenie na tę ewentualność, a matka za wszelką cenę chciała żyć. Żyć dalej: być może był to jej sposób na umieranie".

W jednym ze swych esejów "Choroba jako metafora" Susan Sontag opisuje podróż ze świata zdrowych do królestwa chorych i przyjęcie "drugiego paszportu". Po postawionej diagnozie białaczki szpikowej, matka Davida powoli przenosiła się ze świata chorych do królestwa śmierci.

"W morzu śmierci. Wspomnienie syna" odnajdujemy wiele pytań postawionych przez autora. Trudno jednak uzyskać na nie jednoznaczne odpowiedzi. Czy dawać fałszywy obraz nadziei na poprawę zdrowia, na wygrane życie? W jaki sposób pomagać umierającemu? Czy wystarczy być obok? Co zrobić, gdy już nic nie można zrobić? W książce znajdziemy wiele bólu, prawdziwego bólu przeszywającego każdą część duszy i ciała. Czytając dziennik przez pryzmat własnych doświadczeń możemy inaczej potraktować świat. Patrząc na śmierć Susan Sontag potrafimy docenić życie. Śmierć zawsze jest trudna, a człowiek w jej obliczu czuje się zagubiony. "I choć wraz z matką i jej lekarzami unosiłem się w morzu śmierci, to oni, w odróżnieniu ode mnie, wiedzieli przynajmniej, dokąd zmierzają".

Z czasem rany na sercu robią się mniejsze. I choć nadal odczuwamy brak ukochanej osoby, godzimy się z zastanym losem. Żyjemy dalej. Nigdy jednak nie zapomnimy o naszych bliskich, a dzięki takim publikacjom jak "W morzu śmierci. Wspomnienie syna", o naszych ukochanych nie zapomną inni. Ten niesamowity hołd dla Susan Sontag ukazuje brutalne zderzenie ze śmiercią. "Kiedy umierała, pływaliśmy wraz z nią w morzu śmierci. Patrzyliśmy na nią, i wtedy nadszedł koniec. Jeśli o mnie chodzi, wciąż wydaje mi się, że się z tego morza nie wynurzyłem".

od 7 lat
Wideo

Zmarł Jan Ptaszyn Wróblewski

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na naszemiasto.pl Nasze Miasto