Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

W Gagauzji ludzie wciąż trzymają się razem

Michał Wójtowicz
Michał Wójtowicz
W Komracie wciąż można znaleźć studnie
W Komracie wciąż można znaleźć studnie Michał Wójtowicz
Gagauzja to najbiedniejszy region ubogiej Mołdawii. Przed przyjazdem do jej stolicy bałem się, że nie znajdę tam żadnego bankomatu. Tymczasem w mieście jest ich aż siedemnaście. To nie była jedyna rzecz, która mnie tu zaskoczyła.

"W Gagauzji czas się zatrzymał" – przeczytałem w moim przewodniku po Mołdawii. Tekst był komentarzem do fotografii konia ciągnącego wóz po polu. Na forum dla podróżników jeden z użytkowników doprecyzował, że czas zatrzymał się tam w latach pięćdziesiątych. Sami Mołdawianie nie mają najlepszej opinii o tej krainie. Policjanci w Kiszyniowie, gdy mówiłem im, że chcę pojechać do Gagauzji, wybuchali śmiechem i pukali się w czoło (zrzedłaby im mina, gdyby wiedzieli, że tak samo reagują Ukraińcy na podróżników jadących do Mołdawii).

Gagauzja? A co to jest?

Świat zapomniał o Gagauzji. A na początku lat 90. o mało co ta republika nie stała się niepodległym państwem. Mieszkają w niej głównie sturczeni Bułgarzy, nazywani Gagauzami. Na świecie żyje ich około 220 tysięcy, z czego większość w Gagauzji. Gdy ZSSR dogorywał, miejscowa inteligencja rozbudziła w narodzie świadomość jego odrębności od rumuńskojęzycznej Mołdawii. Lokalni liderzy podchwycili nacjonalistyczny wątek i ogłosili niezależność Gagauzji od Kiszyniowa. Po upadku Związku Radzieckiego republika miała ambicje stać się niepodległym państwem. Z Kiszyniowa do pacyfikacji zbuntowanej prowincji ruszyło „ochotnicze” wojsko i tylko wkroczenie rosyjskich oddziałów do Gagauzji zapobiegło wojnie domowej. Normalność wróciła w 1994 r., gdy parlament Mołdawii przyznał republice szeroką autonomię, z własnym parlamentem i baszkanem (gubernatorem).

Wraz z poszerzaniem się mojej wiedzy o Gagauzji, coraz bardziej chciałem do niej pojechać. Komrat, stolica tego niedoszłego państwa, ma zaledwie 35 tysięcy mieszkańców. Mieści się w nim uniwersytet, do którego przyjeżdżają skuszeni niskim czesnym studenci z Turcji. Spróbowałem wyobrazić sobie Komrat. Ujrzałem polne drogi, na nich furmanki, traktory i stare łady. Obok ciągnęły się drewniane chaty pokryte strzechą, w których mieszkali prości chłopi. Tylko czy tak może wyglądać stolica europejskiego państwa, nawet niedoszłego? I gdzie w tym wszystkim mieli się odnaleźć studenci z Turcji? Tego już nie potrafiłem sobie wyobrazić. To trzeba było zobaczyć.

Nie taki Komrat straszny

Przed przyjazdem do Komratu załatwiliśmy sobie nocleg u tamtejszych Polaków. Nasi rodacy zaczęli emigrować do Gagauzji po powstaniu kościuszkowskim. W miarę jak sytuacja pod zaborami pogarszała się - ich liczba rosła. Wielu z nich zapomniało o swoim pochodzeniu i uznało się za Mołdawian. Jeszcze niedawno do stowarzyszenia gagauskiej Polonii należało około sto osób. Od czasu jak miejscowi zdali sobie sprawę, że polskie korzenie dają im szansę na życie w bogatszej Polsce, jest ich coraz więcej.

Zastanawialiśmy się w jakich warunkach przyjdzie nam mieszkać. Czy będzie bieżąca woda, prąd, łóżko? W końcu jechaliśmy do miasta, gdzie czas się miał zatrzymać.

Rzeczywistość okazała się mało sensacyjna. W wynajętym mieszkaniu mieliśmy wszystko czego nam było potrzeba. Doskwierały nam jedynie przerwy w dostawach wody, która była tyko rano i wieczorem.

Komrat jest normalnym, pędzącym do przodu miastem. Drogi są tu asfaltowane, niedawno otwarto pierwszy supermarket, trwa boom budowlany, jest siedemnaście banków. Trzeba jednak dodać, że miasto rozwija się dopiero od kilku lat. Wcześniej nawet jego centrum wyglądało jak zabite deskami miasteczko.

Ale Gagauzja to jednak najbiedniejszy region najbiedniejszego państwa Europy. Wystarczy wyjść poza centrum, by zobaczyć kiepskie, gruntowe drogi i sypiące się traktory. W uniwersytecie i szkole brakuje toalet i młodzież musi się załatwiać w krzakach. Księgowa odpowiadająca za cały region nie ma swojego komputera. Ludzie dziwią się, że studenci mogą sobie pozwolić na podróżowanie po Europie. 200 dolarów uważa się za bardzo dobrą pensję, a ceny nie są wcale takie niskie, a niektóre, choćby mięsa, nawet wyższe niż w Polsce. A marzenie każdego Mołdawianina to opel i Nokia.

Gagauzi wiedzą jaką ich kraj mam opinię w Europie i niezbyt ich ona martwi. Potrafią nawet z tego żartować. Z uśmiechem opowiadają o przyjezdnych, którzy nie mogli się nadziwić, że w ich kraju żyje się normalnie, tyle, że biednie. Bo to, że człowiek ma mniej pieniędzy nie oznacza, że umiera z głodu na ulicy, mieszka w szopie, albo poluje z siekierą na obcokrajowców.

Polacy w Gagauzji

Mimo że w Gagauzji jest niewiele atrakcji, nasz pobyt minął bardzo miło. Zawdzięczamy to głównie gościnności naszych gospodarzy. Pan Sławek poświecił cały swój weekend, by oprowadzić nas po okolicy. Co chwilę zaskakiwał nas ciekawymi anegdotami na temat Komratu i Gagauzji i dbał żebyśmy się nie nudzili. Przed wyjazdem z Mołdawii razem z żoną pomógł nam załatwić wszystkie formalności, dał pomocne adresy. Jak powiedziała nasza gospodyni - tu ludzie wciąż trzymają się razem.

Cytat pochodzi z przewodnika „Mołdawia. Przewodnik turystyczny” Wojciecha Śmieja.

od 7 lat
Wideo

Precz z Zielonym Ładem! - protest rolników w Warszawie

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na naszemiasto.pl Nasze Miasto