Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

W krainie kugla, Gór Mokrych i wspomnień po królach

Tomasz Mazur
Tomasz Mazur
Pomnik Marszałka Józefa Piłsudskiego.
Pomnik Marszałka Józefa Piłsudskiego.
122 przebytych kilometrów, 311 wykonanych fotografii, około 25 zwiedzonych miejscowości, kilkadziesiąt skrzyżowań, ludzkie twarze, spojrzenia, rozmowy. Oto bilans sobotnich podróży po gminie Przedbórz w województwie łódzkim.

Krok po kroku zaplanowałem każdy szczegół, postój, odpoczynek, czas zwiedzania. Opłacało się. Ale po kolei. Wszystko zaczęło się w Przedborzu. Niemal czterotysięczne miasteczko żyło swoim życiem, jak w każdą sobotę. Krzątanina, ruch na drodze, kolejki w sklepach, dzieci biegające po chodniku. W oddali słychać było delikatny szum wody. To Pilica, lewy dopływ Wisły, od zarania dziejów centrum rekreacyjne okolicznych mieszkańców. Nad jej brzegami leniuchują upalnymi popołudniami, raz po raz oddając się przyjemności łowienia ryb lub pełnemu przygód spływowi kajakiem. Gdzieś na moście ja, z aparatem w dłoni.

Symbole i znaki...

Po krótkim spacerze ulicą Trytwą, skręcam w lewo, jest - marszałek Józef Piłsudski, a raczej jego pomnik. Wzniesiony jeszcze przed wojną, 11 listopada 1931 r., rozdziela na pół ulicę Częstochowską. Na jednej ze ścian pomnika widnieje marmurowa tablica pamiątkowa. Oddaje hołd poległym żołnierzom, którzy walczyli pod jego dowództwem w obronie Ojczyzny: Władysław Gorzelewski i Józef Ziółkowski (z Przedborza), Władysław Dziuba (ze wsi Zuzowy) i Piotr Kuzdak (ze wsi Nosalewice). Nad wszystkimi czuwa orzeł w koronie. Trzy wymowne symbole na jednym pomniku...

Gdy przekraczam most na Pilicy, tuż przy rondzie, kolejny znak pamięci. Tym razem kilka lat później: 1939-1945. Pomnik poświęcony partyzantom ziemi przedborskiej, odsłonięty 9 maja 1975 r. W pierwotnej wersji napis brzmiał nieco inaczej: "Bojownikom o wyzwolenie narodowe i społeczne, poległym w walce z okupantem hitlerowskim - społeczeństwo Przedborza w XXX rocznicę powstania PRL". Nie wiem dlaczego, ale stan obecny na pomniku, bardziej do mnie przemawia. Ale ja młody jeszcze jestem, więc pewnie także mało sentymentalny...

"Przedbórz - miasto przed borem"

Choć może nie do końca taki kierunek podróży w przeszłość mnie kręci. Zdecydowanie natomiast wart podkreślenie jest fakt, że droga do kilkusettysięcznego dziś miasta Łodzi, zaczęła się w Przedborzu. 29 lipca 1423 roku król Władysław Jagiełło nadał tu magdeburskie prawa miejskie wsi Łodzia. "Miasto przed borem" w czasach zaszłych było ważnym punktem na mapie dziejowej Polski. To tutaj na polowania chadzał Kazimierz Wielki, a przejazdem bywali Władysław Jagiełło i Zygmunt August. Swoje początki świętował w Przedborzu przemysł włókienniczy, gdzie 1822 r. powstała fabryka sukna, założona przez Wojciecha Lange. I wreszcie, jak twierdzą niektórzy, to dzięki okolicznym łąkom (ćwicząc rzut dyskiem) Halina Konopacka zdobyła olimpijskie złoto. Centrum życia kulturalnego pełni przedborski rynek z odnowionymi domami mieszkalnymi z XVIII-XIX w. Nad rynkiem wznosi się zabytkowy kościół pw. św. Aleksego. Widoczny z oddali, niemal z każdego miejsca w mieście. Czuwa nad mieszkańcami...

Pozostałości po czasach średniowiecznych dostrzegłem tuż przy drodze w kierunku Końskich. Ponad dwumetrowy mur, jeszcze kilka lat temu niemal nietknięty cywilizacją. Dziś pomazany, bo komuś strasznie się nudziło. A zamiast tego, może lepiej "taki ktoś" spędziłby miło czas w tutejszym Muzeum Ludowym. Liczne figurki, dziesiątki eksponatów, drewno, kamień, życie lokalnej społeczności zebrane w jednym miejscu. Codzienność i przeszłość...Żal wyjeżdżać z Przedborza, tym bardziej, że podniebienie czuje aromatyczny smak kugla, lokalnej potrawy. Nie, nie mogę tak po prostu odjechać. Kosztuję, sam miód, oczywiście "ziemniaczany miód". Choć bardzo bym chciał, sposobu przyrządzania zdradzić nie mogę, pozostaje kulinarna podróż do krainy kugla...

Góry Mokre i deszcz poezji...

Najedzony do syta, czym prędzej ruszyłem dalej. Góry wzywają, pomyślałem. Jabłonna, Brzostek, Gaj, Józefów, są i moje góry – Góry Mokre. To teraz tylko patrzeć, jak zaraz będzie ulewa. Przecież nazwa zobowiązuje. Nie czekając jednak na pogodowy rozwój wypadków, jak na geografa przystało, musiałem uwiecznić na fotografii największe naturalne wzniesienie w województwie łódzkim. Łatwo zapamiętać – 347 m n.p.m. Góra Fajna Ryba. I niech teraz nikt mi nie mówi, że podróże nie kształcą! Warto także wspomnieć o związkach, łączących Góry Mokre z wcześniej odwiedzonym Przedborzem. Tym spoiwem jest postać Marii Konopnickiej. Wszystko za sprawą Światowego Festiwalu Poezji Marii Konopnickiej Góry Mokre-Przedbórz, który swoją tradycją sięga początków lat 90. Co roku cieszy się ogromnym zainteresowaniem przedstawicieli Polonii z całego świata: od Ukrainy, Kazachstanu, przez Chiny, Wietnam, Australię, USA, na Kamerunie i Maroku kończąc. Nie ma się co dziwić. Piękne krajobrazy, wspaniały nizinny klimat, gdzieniegdzie czas się zatrzymał. Mógłbym tu zostać, poleżeć na trawie, pooglądać obłoki, pomarzyć...

Żelazne Nogi Kazimierza Wielkiego

Przede mną jednak intrygujące miejsce – Źeleźnica. Mijam Mojżeszów, Kajetanów, jakość drogi pozostawia dużo do życzenia, ale wytrwale dojeżdżam do celu. Z daleka widzę kościół, jeszcze tylko zakręt w prawo, jest. Żółty obelisk z koroną. Tego szukałem. W tym miejscu bowiem 8 września 1370 r. król Kazimierz Wielki spadł z konia. Upadek był na tyle feralny, iż zdaniem wielu historyków stał się głównym powodem jego śmierci. Pozostaje pytanie, czy król nie wiedział, że przebywa w miejscowości Żelazne Nogi (obecnie Żeleźnica)?

Ławeczka...

Dalej już nie jechałem, kończy się powiat radomszczański i całe województwo łódzkie. W drodze powrotnej do Przedborza zaczęło chwilowo padać. Nie minął kwadrans, a byłem tuż przy ostatnim zaplanowanym na dziś punkcie podróży – Wygwizdów. Przypadek, inni powiedzą, to tu pewnie diabeł mówi dobranoc. Niezupełnie. Jest to miejsce niezwykłe, jak dla mnie. Kilometr od trasy nr 42, las, tuż za nim kilka domów. Zapewne wszyscy tu znają swoje bolączki, wiedzą o czym marzą, co będą robić jutro. Niby nic, takich miejsc w Polsce są pewnie tysiące. Lecz Wygwizdów jest jeden. Ma coś, co go wyróżnia. Przy płotach, przydrożnych drzewach, nawet na łące umocowane są ławki. Na odcinku trzystu metrów naliczyłem ławek dziewiętnaście. Każda drewniana. Jedna jest czarna, druga czerwona, jeszcze inna żółta a nawet zielona z nadmiaru deszczu i zwiędłych liści. Ile kryją w sobie historii, tajemnic, kłótni, zatargów? Muzeum, kino, teatr, a tutaj ławka. Życie ludzi w drewnie rzeźbione.

Wracam, posiedzieć na swojej przydomowej ławeczce...

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Jak działają oszuści - fałszywe SMS "od najbliższych"

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na naszemiasto.pl Nasze Miasto