Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

W matni pająka: Młyn i krzyż, recenzja publicystyczna filmu

Andrzej Szelbracikowski
Andrzej Szelbracikowski
To już ostatni ósmy film z roku 2012, który w ramach "Kosmopoliten" został zaprezentowany przez organizatorów Festivalu PP. Słomka w kinie Metropolis w Hamburgu. Film ożywia obraz "Ukrzyżowanie Chrystusa" Petera Bruegel z r 1564 we Flandrii

Mistrz kina, reżyser filmu Lech Majewski zaprezentował się osobiście publiczności hamburskiej, jako obrońca wartości chrześcijańskich. Technicznie, film jest oparty na książce " The Mill and the Cross" światowej sławy eksperta flamandskiego malarstwa Michaela Gibsona.

Dzisiejszy świat przeżywa ostry kryzys wartości, toteż rycerz dawnych wartości jest mile widziany nie tylko przez niemiecką publiczność kinową. - Co jednak, jeżeli ktoś woli inne - aniżeli "chrześcijańskie" wartości? Tym bardziej, że w samym filmie są zawarte sceny dość drastyczne: - jak ubiczowanie mężczyzny i powieszenie go na kole, które w innych czasach było "kołem dorzynkowym" (?!). Lub żywcem zakopywanie kobiety, która miała "inne religijne wartości"... - Na te pytania film nie daje konkretnych odpowiedzi; Aktorzy w filmie nie buntują się na tyle, ażeby chcieć zmienić porządek świata... To "rany Chrystusa" mają tutaj za wszystko wystarczyć!

Panu Lechowi Majewskiemu jako widzowi w Muzeum Sztuki w Hamburgu, nie podoba się "młoda sztuka współczesna". A ja mam odpowiedź, dlaczego obok jego wypowiedzi na temat technicznych wspaniałości jego "Młyna i Krzyża" umieszczono na You Tube wypociny kazania jakiegoś książula.- I jedno i drugie w tym świecie jest możliwe...

Ale doprawdy, nie wszystko, i nie każdemu musi się podobać!... Moi profesorowie od "sztuki współczesnej" argumentowali, że Chrystus nigdy by zawisł na krzyżu, gdyby wbito mu gwoździe w środek dłoni. Bo ciężar ciała ludzkie był za wielki, ażeby utrzymało się na krzyżu. Ten "błąd techniczny" powtarza się nie tylko na wielu starych obrazach, powiela go również kadr filmowy Lecha Majewskiego. Czyli czasami "współcześni młodzi gniewni" - bardziej aniżeli Hermesi średniowiecza - mówią prawdziwiej!

Jeżeli będziemy patrzyli na historię i rzeczywistość, realia ludzkie, tylko po jednej linii, to mogą to być nawet najpiękniejsze wartości....Mucha, jako przedstawiciel owadów, w budowie i funkcjach swoich jest doskonała! W matni pająka czeka ją tylko śmierć. A przecież, jakże znakomita... w biologicznym światku - jest pajęczyna, wykonana przez pająka. A może "pajęczyna" wykonana przez Mistrza starego flamandzkiego obrazu??...

Każdy dzień, każda godzina przynosi nowe wartości. Nowe doświadczenia oraz uczucia, z nimi związane...Ograniczanie świata i rzeczywistości ludzkiej do tylko jednych wartości, choćby i najwspanialszych, wyklucza nas automatycznie z doświadczeń innych! Ludzie wpisani w matnię pająka, są jak lalki na sznurku w teatrzyku dziecięcym... Mistrz może nimi kierować dowolnie... Bez-uczuciowi - oddają jedynie piękno Starej Legendy....Kierując kołem młyńskim, w dowolnym momenie może ich pozbawić życia, i do tego życia "zmartwychwstać"!

Nie co dzień możemy wejść w obraz flamandskiego malarza średniowiecza! To wielkie zwycięstwo kina współczesnego - machina, która może nas przenieść w dowolną epokę, przenieść w czasie: Możemy "jak żywe" przeżyć dzień powszedni flamandskiego młynarza, uczestniczyć w zabawach dziecięcych, podziwiać piękne krajobrazy! Jeżeli jednak tam już wdepniemy; musimy także przeżyć raz jeszcze wszystkie - wojny religijne, mordy żołdaków w imię: - "wartości chrześcijańskich", mordy na kobietach, mężczyznach, dzieciach... Gdybyśmy tam żyli naprawdę, być może i nas samych spotkałby taki marny los!

Obraz legendy...malarski czy filmowy, jest znakomity! Ale słusznie podkreśliła jedna z uczestniczek na sali Kina Metropolis w Hamburgu, porównując treść ( a ja mówię: tekst, komentarz w filmie ) do "Zbrodni i Kary" Dostojewskiego. Książki dawanej w słonecznej Brazylii więźniom, ażeby mogli czytaniem skrócić czas oczekiwań za zbrodnie, przed wyjściem na wolność...

Jaką wolność?? - Czyją wolność?...Flamandzkiego burmistrza, który jest raz z żoną i opłakuje losy Flandrii, nie czyniąc absolutnie nic - ażeby spod buta hiszpańskiego uzurpatora i oprawcy się uwolnić; - To znów ci sami uczestniczą w męce Pańskiej... w drodze krzyżowej Chrystusa na śmierć! Być może jest to przyczynkiem, że nie ma Dnia Dzisiejszego w tym filmie, i na takich zasadach wszystko jest możliwe.

Dlatego chętnie opuszczam kino Metropolis, udając się w mrok i zimno Miasta Hamburga! Jest mi bardziej "przy kości", aniżeli te - już nie moje, na szczęście!... "Stare wartości", dawno minionych wieków, ożywione w celulozie, i pozostawione przeze mnie - Samym sobie... - Do następnego!

od 7 lat
Wideo

Jak czytać kolory szlaków turystycznych?

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na naszemiasto.pl Nasze Miasto