Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

W metrze jak u Barei. ''Kosmita'' Roland na pokładzie

Kamil Bieńko
Kamil Bieńko
warszawskie metro
warszawskie metro
Wsiadać – wysiadać. Odjeżdżamy – zawracamy. Zmiana toru. Za utrudnienia przepraszamy. Chaos, który zapanował 22 stycznia w warszawskim metrze przybrał komediowy wyraz.

Około godz. 10 znajduję się na stacji plac Wilsona, aby udać się do Centrum. Już na samym początku pojawia się lekki uśmiech na mojej twarzy. Widzę postać w długich kędzierzawych włosach, z wielką wełnianą czapką na głowie i ciężkich butach typu glany. To jest nikt inny, jak zwariowany Roland Pieczkowski znany szerszej publiczności ''kosmita'' z ''Idola''. Ochrzcił go tak sam Kuba Wojewódzki, będąc pod ''wrażeniem'' jego osoby.

Roland stoi sobie spokojnie z mp3 w uszach i pudełkiem ciasteczek od Bliklego. Wygląda to dość surrealistycznie. Myślę sobie, że ten dzień musi być po prostu pełen humoru.

Wnet nadjeżdża pociąg i tłum pasażerów wsiada do środka. Jedziemy! Następna stacja: Dworzec Gdański – słychać z głośników. Niestety, to koniec naszej podróży. Jesteśmy proszeni o opuszczenie wagonów. Wśród pasażerów pojawia się lekka konsternacja. Czekamy na dalsze informacje. Jak się okazuje, pociąg ma zmienić tor na ten w kierunku Młocin. Tak też się staje.

Za kilka minut na tor w stronę Kabat wjeżdża kolejny skład. Spikerka każę wsiadać. Tłum pcha się do środka niczym pszczoły do miodu. Wszyscy miażdżą się nawzajem, ale ważne, że zaraz ruszamy do celu. Po chwili głos z megafonów znów każę wysiadać i odsunąć się od peronu. Pociąg ma po raz kolejny zmienić tor. ''Za utrudnienia przepraszamy''. O dziwo ludzie wybuchają śmiechem. Sporadycznie ktoś tylko narzeka, że ''do czego to podobne'', ''za nasze podatki'', ''wcześniej kolej, teraz metro''… Dokładnie nie wiadomo o co chodzi. Prawdopodobnie o jakieś usterki techniczne jednego z pociągów na trasie.

Udajemy się wg instrukcji na peron w kierunku Młocin, ponieważ z niego rzekomo odjedzie pociąg do Kabat. Część osób traci cierpliwość i idzie na tramwaj bądź autobus. Ja postanawiam kontynuować przygodę z metrem. Cholera, straciłem z oczu Rolanda… Wsiadam. Ruszamy. Po chwili słyszymy: ''Następna stacja plac Wilsona''… Teraz już nawet najbardziej wytrwali tracą cierpliwość. Wysiadamy na Wilsona. Postanawiam dalej nie rezygnować. Wierzę, że w końcu dojadę. Udaję się na przeciwległy tor. Pakuję się do pociągu w kierunku Kabat. Mijamy Dworzec Gdański. Uff, już jest nieźle. Może siłą rozpędu dotrzemy do centrum.

Ratusz Arsenał. Stoimy i czekamy. Drzwi nie zamykają się. Żadnych informacji, czy jedziemy, czy nie. Tego już dosyć. ''Najpierw kolej, teraz metro'' – w końcu sam odkrywam tę prawidłowość. Idę na tramwaj. W metrze spędziłem około 45 min., ale w gruncie rzeczy to była swego rodzaju rozrywka. Szkoda, że nie udało mi się spytać Rolanda, co o tym sądzi… W końcu to prawdziwy showman.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wideo
Wróć na naszemiasto.pl Nasze Miasto