Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

W obronie Kluzik-Rostkowskiej

Marcin Stanowiec
Marcin Stanowiec
Zachowanie Kaczyńskiego powinno w każdym przyzwoitym człowieku budzić wstręt. Co z tego, skoro brat zmarłego prezydenta jest jedynym, skutecznym przywódcą polskiej prawicy.

Dysonans, w który wprawia Jarosław Kaczyński, raczej prawicowych, Polaków trąci dramaturgią szekspirowskiego teatru. Zbiegiem - dla niektórych dziwnych, dla innych oczywistych - okoliczności monopol na konserwatyzm zdobyła formacja odwołująca się do socjalizmu Józefa Piłsudskiego, a na jej czele stanął człowiek małoduszny, ale bardzo uparty, po trosze psychopatyczny i tragiczny.

Jak każdy szekspirowski władca w dramat swój Kaczyński wikła cały naród. Sympatycy PiS-u wyczyniają karkołomne salta, ażeby przejść do zwykłego porządku rzeczy ponad szaleństwami suwerena prawicy. Bizantyjskie okrucieństwo, maniakalną podejrzliwość i cały splot wewnętrznych deficytów lidera, które obniżają lotność polskiego konserwatyzmu podciągają pod rywalizację polityczną, a nawet okadzają ideologią partyjną.

Chłopięcy mizoginizm Ziobry, albo i całego Komitetu Politycznego, jest na usługach króla. Przypuszczać można, że również wysunięcie Kluzik-Rostkowskiej na czoło kampanii prezydenckiej, było dobrze zaplanowanym ruchem poprzedzającym wyeliminowanie jej osoby z partii. Ona, Jakubiak i Paweł Poncyliusz nadali wiarygodności J. Kaczyńskiemu i dokonali prawdziwych cudów, gdy chodzi o promowanie jego osoby. Są mądrzy, lojalni, umiarkowani. Świetnie bronili racji PiS-u w starciu z niełatwym przeciwnikiem, którym są politycy PO. Równowaga między nimi a jastrzębiami gwarantowała rozwój prawicy. Sztab wyborczy PiS osiągnął lepszy wynik, niż na to zasługiwał Kaczyński, niż ten który był możliwy do osiągnięcia w tamtym układzie sił.

Obrażona ekstrema partii, która nie mogła wybaczyć Kluzik-Rostkowskiej sukcesu i politycznej intuicji, lęki i urojenia przywódcy, doprowadziły do haniebnej czystki, działań wynikających z logiki dwudziestowiecznych dyktatorów. Jarosław Kaczyński nie okazał wielkości męża stanu, który potrafi cierpliwie zaczekać na wygraną. Nie potrafił przepracować porażki w ostatnich wyborach. Czekać potrafił np. Victor Orban zdałoby się odsunięty od władzy na zawsze. Temperując konfrontacyjne zapędy członków swojej formacji osiągnął najbardziej komfortową w Europie parlamentarną pozycję absolutnej większości. Jak na dworze szekspirowskiego monarchy, ktoś musiał zapłacić głową za dyskomfort monarchy.

Nie ma wątpliwości co do tego, że nieudolny rząd Tuska skompromitowany fatalnym stanem gospodarki oddałby pola PiS-owi. Nie mam wątpliwości co do innych racji PiS-u i prawicy. Zgadzam się z J. Kaczyńskim, że asymetria poprowadzona przez nasze umysły dzieli polityków na tych, których można mordować i tych, którym wytykanie błędów tłumaczone jest prymitywizmem i niewiedzą. Ale co z tego, kiedy nie potrafię przejść obojętnie obok niegodziwości Kreona mordującego Antygonę (czyn Kaczyńskiego jest podły, choć jeśli ktoś ginie, to politycznie). Pozostaje mi więc tęsknota za autorytetem prawicowym tej miary co Orban.

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Strefa Biznesu: Uwaga na chińskie platformy zakupowe

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na naszemiasto.pl Nasze Miasto