Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

W polityce nic nie jest pewne. Zdaniem ekspertów PO grozi rozłam

Stanisław Cybruch
Stanisław Cybruch
Najczęściej słychać o kretach i grupach wywrotowych, które chcą rozwalić od wewnątrz prezesa lub całe PiS. Nie mówi się o tym i nie pisze, że to cecha każdej partii. Coraz głośniej jednak słychać, że pływającej Platformie grozi rozpad.

Dzisiejsze doniesienia mediów sugerują nie po raz pierwszy możliwości, że PO rozpadnie się, a Jarosław Gowin stworzy odrębną, konserwatywną formację. Tak przynajmniej widzi i ocenia sytuację w rządzącej PO, prof. Zdzisław Krasnodębski. Natomiast prof. Ireneusz Krzemiński uważa, że Jarosław Gowin ma bardzo silne ambicje polityczne i "nie będzie go łatwo spacyfikować". Jedno jest pewne: Jarosław Gowin to człowiek twardego charakteru, ze stalowym podkładem nerwów, ambicji i dążeń.

Kiedy i dlaczego mogłoby dojść do rozpadu Platformy? Zdaniem ekspertów - może to nastąpić po przesileniu związanym z ustawą o in vitro i innych zbliżonych z tą tematyką ustaw. Według ekspertów prawdziwa próba sił w PO, która może zdecydować o przyszłości skrzydła konserwatywnego Platformy, może rozegrać się w kontekście m.in. zapowiadanych ustaw o in vitro i związkach partnerskich, a także w związku z politycznym sporem wokół konwencji bioetycznej.

Zdaniem prof. Zdzisława Krasnodębskiego nie da się wykluczyć, że prędzej czy później Platforma się rozpadnie i wtedy Jarosław Gowin (dziś minister sprawiedliwości), "jako lider grupy konserwatystów, mógłby stworzyć jakąś formację, odwołując się także m.in. do innych ludzi, którzy są sierotami po PO-PiS-ie, zostali gdzieś pomiędzy PiS a PO - jak choćby PJN" - cytuje niezalezna.pl. Do ewentualnego rozłamu - uważa ekspert - może dojść jeszcze w tej kadencji Sejmu, "jeśli poparcie dla PO będzie mocno spadać".

Socjolog prof. Krasnodębski ocenia, że widoczność konserwatywnego skrzydła w PO związana jest ze znacznymi zmianami w jej wnętrzu ideowym i wśród ludzi Platformy. Jego zdaniem "Platforma to partia, która kiedyś uchodziła za umiarkowanie konserwatywną, prawicową, chrześcijańską. To się zmieniło. W pierwszej kadencji (rządów) Platforma nie wykazywała żadnego oblicza ideowego, była tzw. partią postpolityczną. Natomiast od pewnego czasu zdecydowanie przeniosła się na lewo. Głosi hasła, które dla wielu polityków konserwatywnych są nie do przyjęcia, dlatego uwidoczniła się konserwatywna grupa" - zauważył profesor.

Przyszłość skrzydła konserwatywnego, w kontekście zapowiadanych przez PO ustaw o in vitro i związkach partnerskich, prof. Krasnodębski ocenia tak trochę, jak "na dwoje babka wróżyła". Bo jego zdaniem Platforma ma do wyboru dwa scenariusze: "albo zawiesi konflikty światopoglądowe i odłoży, aby utrzymać jedność w partii, albo konserwatywna grupa będzie marginalizowana. (...) Zadecyduje kalkulacja wyborcza" - twierdzi socjolog.

W jego ocenie premier Donald Tusk jest politykiem, którego "bardzo trudno jest scharakteryzować ideowo". "W sprawie emerytur Tusk wykazał determinację, więc może - popchnięty przez media i establishment - postanowi ponownie wykazać takie zdecydowanie, zanim odejdzie na jakieś stanowisko w UE lub innej dużej organizacji międzynarodowej" - mówi prof. Krasnodębski.

Według politologa prof. Ireneusza Krzemińskiego, frakcja konserwatywna w swoich założeniach odwołuje się do wartości światopoglądowych. A "w PO zapominano o budowaniu wspólnego światopoglądu, wspólnych przekonań, dążenia do wspólnych rozwiązań i teraz mamy tego skutki".
Jak podkreśla - w wielkich partiach "są frakcje, które się różnicują, nieraz skrajnie, ale zawsze, np. w partiach amerykańskich - jest bardzo silnie wypracowany zasadniczy wspólny ton, wspólne zasady, przekonania, które nie są kwestionowane w żadnych w sytuacjach, gdy dochodzi do ustawowych rozstrzygnięć". W jego ocenie - element światopoglądowy, debaty dotyczący wartości, zasad, to jest coś, czego w PO bardzo brakowało i brakuje".

Prof. Ireneusz Krzemiński zauważył, że w ramach PO nie zbudowano wewnętrznego, silnego zbioru przekonań. I to się zemści. Ale "to są skutki traktowania partii jako zbioru osobników, skłonnych do wspólnego rządzenia, korzystania z możliwości, które daje należenie do partii rządzącej, a nie tworzenia wspólnego myślenia wewnątrz partii, zasadniczych przekonań" - wyjaśnił Krzemiński.

PO dzieli w sprawach światopoglądowych m.in. podejście do kwestii in vitro. Posłanka Małgorzata Kidawa-Błońska ma gotowy projekt ustawy z ubiegłej kadencji, dopuszczającej stosowanie in vitro nie tylko u małżeństw, ale też przez pary i kobiety samotne. Projekt zezwala również na mrożenie zarodków.

Temat w ubiegłej kadencji został zamrożony, gdyż wtedy powstał równolegle konkurencyjny projekt ustawy w tej sprawie, Jarosława Gowina - dziś ministra sprawiedliwości. W założeniach projektu Gowina, in vitro byłoby dostępne tylko dla małżeństw, a w kwestii mrożenia zarodków można by było wytwarzać ich maksymalnie dwa, ale pod warunkiem, że oba miałyby być implantowane.

W kwietniu 2012 r. Jarosław Gowin zapowiedział, że jeśli do Sejmu trafi projekt Małgorzaty Kidawy-Błońskiej, to także złożony zostanie projekt jego autorstwa. A poseł Jacek Żalek z konserwatywnego skrzydła PO zapowiedział, że "będzie przeciwny projektowi Kidawy-Błońskiej". Według Żalka, przeciwko projektowi posłanki może głosować od 60 do 80 posłów PO, którzy - jak mówił - "w głosowaniach dają wyraz przywiązania do wartości fundamentalnych, przede wszystkim prawa do życia".
Podobne kontrowersje w klubie PO wzbudza także projekt ustawy o związkach partnerskich. Projekt ustawy od kwietnia jest gotowy. Ale nie trafił jeszcze do laski marszałkowskiej. Szef klubu parlamentarnego PO, Rafał Grupiński informował w kwietniu media, że ustawa ta jest jeszcze dopracowywana.

Platformę dzieli również "klauzula sumienia" dla aptekarzy. Propozycję tę zgłosił poseł Jacek Żalek. Poseł chce, aby aptekarze mogli odmówić sprzedaży, np. tabletek antykoncepcyjnych, pigułek wczesnoporonnych, jeśli sprzedaż jest niezgodna z ich sumieniem. Od jego pomysłu odcięły się władze klubu PO.

Natomiast pełnomocnik rządu ds. równego traktowania, Agnieszka Kozłowska-Rajewicz nazwała inicjatywę Jacka Żalka "tak skrajną, że bardzo trudno będzie znaleźć grupę osób dość konserwatywnych, żeby ten pomysł poprzeć".

Jednak Żalek w tym przypadku ma wsparcie Jarosława Gowina. Minister Gowin powiedział, że jest zwolennikiem tego, żeby "pozostawiać jak największą wolność sumienia". Zastrzegł jednak, że gdyby był szeregowym posłem, na pewno by się pod tym podpisał. "Jako minister sprawiedliwości, powinienem reprezentować stanowisko rządu i powinienem się podpisywać pod projektami rządowymi" - zadeklarował niby jednoznacznie.

Jednoznacznie przeciwny jest minister Gowin podpisaniu przez Polskę, Konwencji Rady Europy o zapobieganiu i zwalczaniu przemocy wobec kobiet. W kwietniu wielokrotnie stanowczo mówił, że "to dokument skrajnie ideologiczny, będący wyrazem ideologii feministycznej" i dlatego nie wyrazi zgody na jego przyjęcie.

Były prezydent USA, Harry Truman twierdził, że kto w polityce rąbie pięścią w stół, powinien najpierw upewnić się, że nie leżą na nim pinezki. Nie musi tego sprawdzać Jarosław Gowin. Zbyt twardą i odporną, być może pancerną ma pięść, Jarosław Gowin.

Znajdź nas na Google+

od 7 lat
Wideo

Uwaga na Instagram - nowe oszustwo

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na naszemiasto.pl Nasze Miasto