Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

W Żarach burmistrz nie rozmawia z dziennikarzami. Bo... nie ma ochoty

Zbigniew Jelinek
Zbigniew Jelinek
Rmisko, CC 3.0
Dziennikarze lokalnych mediów w Żarach (lubuskie) skarżą się, że mają podkładane kłody, by móc swobodnie pozyskać informacje od burmistrza. - Dobra passa jest wówczas, kiedy włodarz miasta ma dobry humor - stwierdzają.

Cała afera ujrzała światło dzienne, kiedy w grudniu ubr. wydarzył się medialny incydent w Żarach, gdzie z ratusza na polecenie burmistrza wyprowadzono w kajdankach dziennikarza.

Przypomnijmy, o czym wcześniej również pisały W24: w okresie przedświątecznym policja wyprowadziła z ratusza w Żarach skutego w kajdanki dziennikarza z lokalnego tygodnika „Gazeta Regionalna”, Norberta Królika. Na chwilę obecną prokuratura sprawdza, czy działanie policji i burmistrza było zgodne z prawem. Urzędnicy twierdzą, że dziennikarz nachodził ich i się awanturował.

Dziennikarz pragnął sprawdzić, czy nadal w ratuszu są dla każdego dostępne leżące na korytarzy od kilku dni dokumenty z danymi osobowymi petentów wydziału infrastruktury ochrony środowiska. Dokumenty nadal były.

Burmistrz Wacław Maciuszonek i będąca w jego obecności sekretarz miasta Ewa Bortnik nie chcieli odpowiadać na pytania dziennikarza. Wezwano dwóch strażników straży miejskiej, którzy opierającego się dziennikarza siłą ulokowali w swojej dyżurce. Stamtąd wezwano policję, która dziennikarza wyprowadziła w kajdankach z ratusza i zawiozła na komendę. Policję wezwał, jak obecnie się okazuje, zastępca burmistrza Edward Łyba, który wcześniej skierował Królika do sekretarz miasta.
Dziennikarzowi postawiono trzy zarzuty: wtargnięcie do gabinetu i niereagowanie na nakazy wyjścia, ubliżanie strażnikom miejskim wraz z atakiem na nich oraz utrudnianie działań. A punktem wyjścia do zarzutów są paragrafy kodeksu karnego 226, 222 i 224. Grozić może za te czyny nawet trzy lata więzienia. Dwa lata więcej strażnikom, jeśli dziennikarz udowodni, że ci przekroczyli swoje uprawnienia. Zatarcie wyroku może nastąpić po 5 latach.

Mecenas Kazimierz Pańtak z Zielonej Góry skomentował ten fakt: - Jeśli władza publiczna sięga do takich metod, to chyba należy zacząć się bać. Nie przypominam sobie, żeby w ciągu ostatnich lat doszło w naszym kraju do takiego przypadku. Takie metody są stosowane na Białorusi, ale nie w wolnym kraju. Cała sytuacja dziwi tym bardziej, że dziennikarz był w urzędzie i wykonywał swoje obowiązki w interesie mieszkańców. Być może był nachalny, ale na tym polega jego praca.
Norbert Królik przyznaje, że wielokrotnie krytykował na łamach tygodnika „Gazeta Regionalna” burmistrza Maciuszonka.
Relacjonował też proces sekretarz miasta Ewy Bortnik, która wcześniej była dyrektorem Domu Dziecka w Łęknicy, a dwa lata temu stała na czele komitetu wyborczego Maciuszonka. W ub.r. została skazana przez Sąd Rejonowy w Żarach na rok pozbawienia wolności w zawieszeniu na dwa lata za znęcanie się nad podopiecznymi. Bortnik złożyła apelację, prawomocny wyrok jeszcze nie zapadł. To, kim jest teraz, jak na warunki małego miasteczka – stało się kosmicznym promieniem awansu.
To nie pierwsze takie zaskakujące awanse, kiedy Maciuszonek został szefem ratusza. Królik opisał kariery kilkunastu wysoko postawionych obecnie urzędników, którzy wcześniej byli z Maciuszonkiem w bliskiej przyjaźni lub pracowali w jego wyborczym sztabie.

O tych metodach wspominał wcześniej Norbert Królik w rozmowie z W24: - W mniejszych ośrodkach takich jak Żary, dziennikarze są bardzo często dyskryminowani przez władzę samorządową – zauważył. - Nie respektuje się prawa prasowego, utrudnia się dostęp do informacji i do dokumentów publicznych. Często wygląda to jak ciągła walka o to, co tak naprawdę gwarantuje nam prawo. Króluje ślepota i ignorancja wobec prawa prasowego.

Burmistrz dla zielonogórskiego dodatku „Gazety Wyborczej” stwierdził jednoznacznie: - „Urząd reprezentuję tylko ja i moja rzecznik. Nikt inny z dziennikarzami nie rozmawia!”. Przyznaje to Królik: - Aby pozyskać informację z ratusza to jedyną drogą dla dziennikarzy jest wysłanie e-maila z pytaniami do rzecznika prasowego, chyba że burmistrz ma humor z kimś porozmawiać, to wtedy jest jego wypowiedź do tematu.

Na odpowiedzi oczekuje się tygodniami, a nawet miesiącami. Często są one mało szczegółowe, a jak dziennikarz pragnie o coś szczegółowiej się dopytać, to cała procedura rozpoczyna się od nowa. Taką, a nie inną procedurę kontaktu dziennikarzy z ratuszem, potwierdza w rozmowie z W24, Edyta Nawrot, pełniąca obowiązki rzecznika prasowego. - Zapytania prasowe wpływają do Urzędu Miejskiego w Żarach w formie pisemnej lub e-mailowej i również w ten sposób zadający pytania dziennikarze otrzymują odpowiedzi zwrotne. Stosowanie takiej formy ma na celu uniknięcie nieścisłości w treści przekazywanych informacji – mówi.

Królik zauważa, że to świetny sposób bojkotowania pracy dziennikarzy, bo jak nie udziela się informacji, to dziennikarz wychodzi na nieudacznika, który nie potrafi zdobyć prostych informacji.

Spostrzeżenia i opinie Królika potwierdza długoletni dziennikarz terenowy „Gazety Lubuskiej” Janczo Todorow mówiąc, że trzeba czekać cierpliwie. - Nie było wcześniej takich trudności, kiedy nie było rzecznika prasowego – wyjawia Todorow. - Czasami się udaje pozyskać bezpośrednią opinię na dany temat, kiedy pięć czy sześć razy biega się do urzędu – uzupełnia.
Na terenie Żar lokalni dziennikarze skupieni są jedynie w trzech medialnych ośrodkach: w „Gazecie Regionalnej”, wydaniu terenowym „Gazety Lubuskiej” oraz w lokalnej, kablowej telewizji żarskiej. Część dziennikarzy nie chciała jednak, nawet nieoficjalnie, wyrazić swojej opinii o kontaktach z ratuszem w pozyskiwaniu informacji.

Dziennikarz „Gazety Regionalnej” uważa, że sam burmistrz jest bardzo wrażliwy na punkcie swojej osoby, dlatego tak bolesne dla niego są niepochlebne publikacje w prasie, i stąd zastosował takie, a nie inne metody kontaktu z lokalnymi dziennikarzami.
- Niestety z burmistrza zaczyna brać przykład coraz więcej instytucji, choćby 105 szpital wojskowy w Żarach, czy miejska spółka komunalna Pekom – podsumowuje Królik.

Dodajmy z kolei, że w tych jednostkach ster objęli z awansu ludzie burmistrza Maciuszonka. Sam burmistrz osobiście nie chciał z W24 rozmawiać, odsyłając nas poprzez sekretarkę do rzecznika prasowego.

Zarejestruj się i napisz artykuł
Znajdź nas na Google+

od 7 lat
Wideo

Precz z Zielonym Ładem! - protest rolników w Warszawie

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na naszemiasto.pl Nasze Miasto