Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Warunki bytowe zwierząt w sklepach zoologicznych

Anna Bodziony
Anna Bodziony
Smutne oczy
Smutne oczy Anna Bodziony
Kupno chomika czy świnki morskiej to frajda dla całej rodziny, zwłaszcza dla najmłodszych. Jednak my, dorośli, powinniśmy zastanowić się z czym wiąże się handel żywym towarem.

Kwestia "maltretowania zwierząt", z całą zresztą słusznością, podnoszona jest zazwyczaj przy okazji potencjalnych występów cyrkowych w danym mieście, psów pozostawianych w upalne dni w samochodach, kłusownictwa, czy innych, brutalnych przejawów agresji np. nad własnym, domowym zwierzęciem. Mało jednak mówi się o tym, jakim piekłem bywają dla zwierząt, zwłaszcza tych małych (chomiki, myszy, świnki morskie) miejsca, z których najczęściej trafiają do naszych domów...

Zacznę łagodnie. Każdy zorientowany w hodowli gryzoni, odpowiedzialny, dorosły człowiek rozumie, że klatka jest dla KAŻDEGO zwierzęcia więzieniem. Można jednak uczynić z niej w miarę przyjazne środowisko bytowe pupila (przede wszystkim odpowiedni do potrzeb i wielkości zwierzaka wymiar klatki, zabawki, pięterka, kołowrotki, miejsce legowe, czekające w zakamarkach smakołyki itp.) Prawdziwy miłośnik zwierząt wie, że klatka może się wręcz stać dla zwierzaka domem, do którego sam chętnie wchodzi, gdy się wybiega, lub przestraszy szelestem. Czystym, miłym, bezpiecznym miejscem do życia.

Jak wygląda to w przypadku sklepów zoologicznych - każdy z nas wie. Zwierzęta przechowywane są tam w ciasnych akwariach, które nie są odpowiednim miejscem dla gryzoni. Często trzymane są same, choć większość gryzoni potrzebuje towarzystwa (szczur, koszatniczka), jedzenie i ściółka są kiepskiej jakości a o zabawkach mogą raczej tylko pomarzyć (zazwyczaj nie ma na nie po prostu miejsca). Pół biedy, jeżeli słodki maluch zostanie prędko dostrzeżony i zabrany do przyjaznego, nowego domu, szybko może wtedy pozbyć się zoologicznej traumy (brak realnego kontaktu z drugą, żywą istotą, za to przerażenie hałasami ze sklepu, stukaniem dzieci w szybkę i tak dalej). Gorzej, jeżeli nikt go nie zechce...Zastanawialiście się kiedyś, co dzieje się z takimi niechcianymi, starzejącymi się i tyjącymi z braku ruchu zwierzakami? Zapewniam, że nie umożliwia im się dożywotniego zakwaterowania...Zresztą, nawet jeśli ktoś zdecyduje się na zwierzę, które długo przebywa już w takiej izolacji, mogą z nim być kłopoty - apatia, brak chęci do kontaktu z człowiekiem, strach, problemy zdrowotne, czy wręcz agresja - cóż, też byśmy zdziczeli w takich warunkach. Mało doświadczony hodowca może się wtedy zniechęcić, pozostawić zwierzaka samego sobie i zafundować mu równie mało atrakcyjną egzystencję w odosobnieniu.

Jeżeli jednak nie rusza was to, co napisałam na temat warunków, w jakich trzymane są zwierzęta, stwierdzacie, że "nie jest tak źle", to zachęcam do obejrzenia załączonego filmu, który pokazuje samą drogę do takiego handlowego przybytku. Ostrzegam, że co wrażliwszym zepsuje to nastrój na cały dzień. Mi zepsuł.

https://www.youtube.com/watch?v=7As7tEr7wBk

Do napisania tego artykułu zainspirowała mnie natomiast moja dzisiejsza wizyta w prywatnym sklepie zoologicznym, w niedużym pomorskim mieście, w celu zakupienia karmy dla moich pupili. To, co tam ujrzałam, przechodzi jakiekolwiek standardy handlowe, sanepidarne, moralne a przede wszystkim podlega pod interwencję Powiatowego Inspektoratu Weterynarii. Skargę, wraz z dokumentacją zdjęciową już wysłałam. Pani Ekspedientka, doskonale świadoma, w jak skandalicznych warunkach trzymane są zwierzęta, zaczęła na mnie krzyczeć, gdy robiłam zdjęcia i wypędziła mnie ze sklepu. Mam nadzieję, że właściciele zapłacą grzywnę, dostaną zakaz handlu żywym towarem a najlepiej - prowadzenia sklepu dla miłośników zwierząt, jeżeli sami je maltretują!

No bo jak inaczej nazwać trzymanie chorych, zabiedzonych zwierząt w maleńkich, brudnych, koszmarnie ciasnych klatkach w ciemnym, wilgotnym rogu, tego nieprzyjaznego zwierzętom sklepu zoologicznego?
Jeden ze szczurków miał na grzbiecie szramę, inny uszkodzony ogon i łapkę. Koszatniczka miała na grzbiecie dużą zmianę chorobową, nie wyglądającą na czymkolwiek leczoną, smarowaną. Byłam wstrząśnięta. Pani próbowała mi sprzedać rasowego szczura za 15 zł. (gdy normalnie jest to koszt ok. 60 zł.) gdyż "nikt ich nie chce". Cóż, ciężko jest zdecydować się na chorego zwierzaka...Oczywiście serce podpowiadało mi, żeby zabrać je stamtąd, ale naturalnie wszystkich zabrać nie mogę, poza tym to zaowocowałoby tylko sprowadzeniem kolejnych zwierząt, które były już zresztą w drodze (Pani pokazała mi zasypany wiórkami domek w koncie jednej klatki, twierdząc, że są tam małe, choć jeszcze nie zaglądała...pewnie sprzeda je do bardziej cywilizowanych sklepów i nie będziemy mieć pojęcia, jakim kosztem urodziła je ich mama). Wybrałam więc bardziej rozsądną opcję - skargę do Powiatowego Inspektoratu Weterynarii, która z "Ustawy o Ochronie Zwierząt" z 1997 roku zobowiązuje do interwencji, gdy dochodzi do zaniedbań w sferze „pielęgnacji” a rozumie się przez to wszystkie aspekty relacji pomiędzy człowiekiem a zwierzęciem, w szczególności uruchamiane przez człowieka zasoby materialne i niematerialne, aby uzyskać i utrzymać u zwierzęcia stan fizyczny i psychiczny, w którym najlepiej ono znosi warunki bytowania narzucone przez człowieka art. 4. 9) czy art. 4.11) o „rażącym zaniedbaniu” a€“ rozumie się przez to drastyczne odstępstwo od określonych w ustawie norm postępowania ze zwierzęciem, a w szczególności w zakresie utrzymywania zwierzęcia w stanie zagłodzenia, brudu, nieleczonej choroby, w niewłaściwym pomieszczeniu i nadmiernej ciasnocie., pod stroną sklepu zamieściłam fatalną recenzję a także zdecydowałam się na ten artykuł, opisując szerzej samo zjawisko, by zachęcić kochających zwierzęta, lecz niedoinformowanych obywateli do refleksji.

Co zatem robić? Najprostszą sprawą jest nie kupować zwierząt w sklepach zoologicznych - nie będzie popytu, nie będzie podaży. Nie kupujmy zwłaszcza tych gatunków, które szczególnie źle znoszą izolację, są inteligentne, potrzebują stymulacji a także dużo ruchu, jak np. szczur lub ptaki. Zwierzę to nie rzecz i nie powinno być ustawione na półkach wśród przedmiotów i podlegać transakcjom handlowym, nie w taki sposób. Polecam adopcję zwierzaka, od czego są specjalne fora internetowe, można to zrobić także w schronisku czy okolicznym centrum interwencji bądź opieki tymczasowej - w dobie internetu alternatyw jest naprawdę mnóstwo. Wiem, bo sama z nich korzystam. Gdy pragniemy rasowego zwierzaka, rzeczywiście warto udać się do hodowcy, ale podkreślam - sprawdzonego, miłośnika danego gatunku a nie dorobkiewicza nastawionego na zysk kosztem zrobienia z jakiejś samiczki niewolnicy do wielokrotnego rozrodu. Czy jednak naprawdę zależy nam na zwierzęciu, które nas zdobi, czy na prawdziwym przyjacielu, który będzie nam wdzięczny za uzyskaną pomoc?

Zatem, zastanówmy się dwa razy, co można zrobić, aby sprawiając przyjemność sobie, czy dziecku (tu przestrzegam przed pochopnymi decyzjami, gdyż nie raz widziałam ogłoszenia typu "oddam królika, bo córce się znudził" - czego to uczy nasze dzieci, już nie skomentuję...) nie uratować tylko jednego istnienia, wspierając przy tym okrutny proceder, ale by zrobić to mądrze i z głową. W końcu o szczęście a przynajmniej godziwe warunki dla WSZYSTKICH zwierząt nam, ich miłośnikom i domowym hodowcom, chodzi.

Wszelkie przejawy maltretowania zwierząt podlegają każe grzywny bądź pozbawienia wolności do lat dwóch, należy zatem zgłaszać je Policji, Straży Miejskiej, Powiatowemu Inspektoratowi Weterynarii czy wszelakim lokalnym organizacjom działającym w obronie praw zwierząt, w celu interwencji. Mówmy głosem tych, istot, które same przemówić nie mogą.

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

9 ulubionych miejsc kleszczy w ciele

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na naszemiasto.pl Nasze Miasto