Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Wciąż możesz „spróbować” LSD :)

Redakcja
Zdjęcie grupy biorącej udział w lipcowym szkoleniu w ramach LSD. Oprócz autorów Wiadomości24.pl i redaktorów serwisu są z nami dziennikarze/stypendyści IDP
Zdjęcie grupy biorącej udział w lipcowym szkoleniu w ramach LSD. Oprócz autorów Wiadomości24.pl i redaktorów serwisu są z nami dziennikarze/stypendyści IDP
Zbliża się półmetek Letniej Szkoły Dziennikarstwa. Nasza akcja trwa od czerwca do końca września, a to oznacza, że wciąż można trafić na praktyki do jednej z gazet Grupy Wydawniczej Polskapresse.

Czekamy na zgłoszenia chętnych, którzy chcą odbywać praktyki dziennikarskie nie tylko online w naszym serwisie. Redakcje dziennika "Polska" w Warszawie, Łodzi, Krakowie, Wrocławiu, Poznaniu, Katowicach i Gdańsku przyjmą praktykantów - dziennikarzy obywatelskich Wiadomości24.pl. Do akcji włączyła się redakcja „Expressu Ilustrowanego” oraz wszystkie oddziały bezpłatnej gazety „Echo Miasta” a także serwisu Naszemiasto.pl.

To serwis Wiadomości24.pl rekomenduje kandydatów redakcjom. Kandydat, po uzgodnieniach prowadzonych przez redakcję Wiadomości24.pl, trafia na miesięczne praktyki (akcja trwa do końca września), gdzie pracuje pod opieką konkretnego redaktora. Za nami już organizowane wspólnie z Instytutem Dziennikarstwa Polskapresse szkolenie warsztatowe. Jak „spróbować” LSD? Odsyłam do pierwszego tekstu o naszej akcji.

Oddajmy głos autorom Wiadomości24.pl będącym na praktykach. Oni najlepiej zachęcą innych do udziału w akcji LSD (w nawiasie miejsce praktyk).

Kamil Ciba (Polska, dział Warszawa): - Po pierwsze, nauczyliśmy się ograniczać rozmiar tekstu. Nasze materiały są teraz bardziej, że tak powiem, "skondensowane". Mieścimy nieraz to, co zawieraliśmy w 5-6 tys. znaków w zaledwie 2-2,5 tys. Ważną pomocą jest tutaj program, wyświetlający układ stron. Po wrzuceniu tekstu możemy ocenić, czy nie jest za długi lub za krótki. Czy się "nie rozjeżdża" w linijce. Słowem - jak to wyglądać będzie po korektach i w druku. Musimy współpracować z działem foto. Redakcja już nam w tym nie pomaga, wyjaśnią raz gdzie, kto i jak zajmuje się fotografią i sami zamawiamy zdjęcia.

Tytuły w „Polsce” (jak i cały układ graficzny) są tak oryginalne, że nieźle się namęczyłem na początku. W końcu jednak się przyzwyczaiłem do długich, cało zdaniowych tytułów i wymyślam je "na gorąco". Początki są ciężkie, ale jeśli tylko poczujecie, że to Wam odpowiada (praca w dzienniku), to nie poddawajcie się! Po niecałym miesiącu codziennie wrzucam czołówkę (główny, najważniejszy artykuł) do poddziału który współtworzymy, jak i podwały itp. Najważniejsze to zacięcie, upór i ciężka praca. No i innowacyjne pomysły. Szukanie newsów. Tutaj sprawdziły się rady Tomasza Kowalskiego dawane podczas lipcowego szkolenia, bo faktycznie, dzielnice w Warszawie i ich rady, jak również działające przy nich organizacje pozarządowe to kopalnia złota dla artykułów.

Olga Wiśniowska (Polska Dziennik Zachodni ): - Zaskoczenie i wielka radość. Po trzech tygodniach praktyk zastępca redaktor naczelnej, pani Anna Ładuniuk, przyszła do mnie i zapytała, czy chcę zostać kolejny miesiąc. Z dziką przyjemnością! Praktyki w Polsce Dzienniku Zachodnim zaczęłam w lipcu. W dziale reporterskim. Wbrew pozorom, dział nie zajmuje się wyłącznie tym, co uznajemy za reportaż. Przygotowujemy teksty o wszystkim, co wpadnie w ręce. Mój pierwszy publikowany tekst był o szrotówku kasztanowcowiaczku, pasożycie kasztanowców :) Redakcja w Katowicach jest ogromna – siedem pięter, na każdym kilkanaście pokoi… Na początku trochę mnie to przerażało, ale do odważnych świat należy. Ku mojemu wielkiemu zaskoczeniu od razu dostałam „wyprawkę” – mam swoje biurko, komputer i telefon. Nikomu nie plączę się pod nogami, jak to bywa w innych redakcjach.

Dzielę pokój z czterema dziennikarzami i jeszcze jedną praktykantką – piętnastoletnią Kasią (podziwiam jej zapał!). Każdy temat konsultuję z szefową działu – panią Agata Pustułką. To ona cierpliwie sprawdza każdy mój tekst, doradza, podpowiada i tłumaczy, jak powinien być zbudowany (zapomnijcie o schemacie szkolnego wypracowania – najpierw konkret). Atmosfera jest świetna. Miałam kiedyś praktyki w innych miejscach i muszę całkiem szczerze i bez wazeliny przyznać – nigdzie nie czułam się tak swobodnie. O wszystko mogę zapytać, nie zostaję sama z problemami. Wydaje mi się, że wynika to głównie z tego, że pracuję z doświadczonymi dziennikarzami, którzy nie traktują mnie jak swoją konkurencję. Zdarzało mi się pracować z ludźmi w moim wieku – to jest największy koszmar. Każdy walczy o przetrwanie, ludzie kradną sobie tematy, są strasznie nieprzyjemni. W takich warunkach nie ma szans na nauczenie się czegokolwiek. Nauczyłam się bardzo dużo i chcę jeszcze :) Może coś z tego wyjdzie… Do przeczytania :)

Justyna Kostrzewska (Polska, dział Warszawa): - Cieszę się, że zdecydowałam się na praktyki w "Polsce". Początkowo było trudno mi się przyzwyczaić do panującej tam atmosfery. Ale początki zawsze są najtrudniejsze. Po dwóch dniach opanowałam program edycyjny, po dwóch tygodniach przydzielono mnie do zarządzania jedną ze stron w gazecie. Opisuję akcję "Lato w mieście", piszę o rekreacji w wakacje. Może nie jest to szczyt moich ambicji, ale wiadomo, że nikt na początku nie dostanie najtrudniejszych zadań. Utwierdziłam się w przekonaniu, że chcę pracować w dziennikarstwie. Nie przeszkadzają mi już pracujące niedziele. Ktoś w końcu musi napisać gazetę, żeby następnego dnia czytelnik kupił ją w kiosku :). Jestem jednak już pewna, że redakcja gazety nie jest dla mnie odpowiednia. Zdecydowałam, że będę szła w stronę internetu. Jeszcze jedno, kiedy z dnia na dzień trzeba zrobić dwie czołówki i siedzi się w redakcji 12 godzin, to już nic człowieka nie zdziwi. Ale właśnie na tym polega urok dziennikarstwa.
Piotr Kozłowski (Moto Express): - Praktyki w wydawnictwie Polskapresse rozpocząłem na początku lipca. Od momentu wysłania zgłoszenia (środek czerwca) codziennie sprawdzałem maila. Mijały kolejne dni. Gdy byłem już pewien, że nikt się nie odezwie, dostałem wiadomość od nieznanego adresata. Dotyczyła ona praktyk w Polskapresse. Następnego dnia przyszedłem na umówioną rozmowę z redaktorem naczelnym m.in. "Moto Salonu". Opowiedziałem o sobie etc. i zostałem zaproszony do odbycia praktyk. Byłem bardzo zaskoczony i podekscytowany. W poniedziałek zostałem przedstawiony całemu zespołowi. Zasiadłem na swoim stanowisku pracy. Dostałem kilka wskazówek i od razu rozpocząłem pracę.

Mój dzień wygląda następująco: Dostaję temat do opracowania, zbieram jak najwięcej informacji z pewnych źródeł, a później piszę artykuł. Atmosfera w redakcji jest genialna. Moja funkcja nie polega na "przynieś, wynieś, pozamiataj". Jestem traktowany jak pełnoprawny pracownik, a moje teksty mają szansę publikacji w "Moto Gratce", "Moto Faktach" i "Moto Expressie". Jestem bardzo zadowolony z praktyk bo dzięki nim mogę łączyć przyjemne z pożytecznym.

Michał Hodurek (Polska Gazeta Krakowska): - Jeśli chodzi o samo szkolenie organizowane przez Instytut Dziennikarstwa Polskapresse to bardzo mi się podobało i myślę, że przez te parę dni spędzonych z ludźmi, którzy nie są tylko teoretykami, ale przede wszystkim praktykami, wiele się nauczyłem. To był świetny pomysł i forma zajęć też była fajna.

W tym momencie odbywam praktyki w Polsce Gazecie Krakowskiej i tak na dobrą sprawę, to rzucono mnie na głęboką wodę :) Mam co prawda redaktora, który jest moim opiekunem, ale o pomysły i przygotowanie materiałów staram się sam. Jest to pewne wyzwanie, ale dzięki temu, że wcześniej prze 1,5 roku pisałem dla W24 nabyłem już trochę doświadczenia i teraz jest mi dużo łatwiej. Miałem przyjemność spotkać sympatycznych redaktorów z GK i mam nadzieję, że ta wakacyjna i zarazem odległa współpraca (porozumiewamy się przez komórki i internet z racji tego, że redaguję z okolic o 30 km oddalonych od Krakowa) da dobre efekty.

Julia Szewielow Polska Warszawa, Dział Foto: - Ogólnie jeśli chodzi o fotoedycję to praktyki sporo mi dały. Teraz dostaje telefony z innych redakcji, by przyjść i pozastępować innych fotoedytorów. Dodatkowo plus, że wiem już jakich zdjęć najczęściej się szuka i o co chodzi w robieniu zdjęć dla gazet. Jeżeli chodzi o pracę fotografa, to niewiele się nauczyłam. Myślę, że jest to bardzo trudny rynek i ciężko z tej pracy wyżyć. Nie dostałam dużo zleceń, raptem 3. A myślę, że głównie dlatego, że (jakoś za dużo tego, że):
- niedużo jest zleceń,
- dużo fotografów,
- fotoedytorzy nie wiedzieli jakie zdjęcia robię i dlatego woleli wysłać kogoś innego - już sprawdzonego.
- fotoedytorzy też fotografują i czasami wolą sami pojechać coś zrobić niż kogoś wysyłać, bo chyba i też parę groszy mają od tego; lubią się czasem oderwać od siedzenia przed komputerem.
Ogólnie wolę robić zdjęcia dla Wiadomości24.pl ;), przynajmniej wrzuca się to co się chce i według własnego gustu i uznania.

od 7 lat
Wideo

Pensja minimalna 2024

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na naszemiasto.pl Nasze Miasto