Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Widok z kanapy starej przechery. Czekając na premiera

Jadwiga Hejdysz
Jadwiga Hejdysz
Po wstrząsającej zmianie systemu komentowania ze starego na stary, z okresowym balansowaniem nad przepaścią mowy dzikiej a plugawej – pora zmienić (również pod wpływem sugestii pewnej Pani) tytuł osobistego ple ple na coś innego.

Nie będzie wariackich papierów, bo i tak nie płacą dodatku za szkodliwość, ale w dalszym ciągu będą to Moje Trzy Grosze, co w zupełności wystarczy, aby mieć końcówkę do rachunku za pełen koszyk delikatesów jadalnych z vatem.

Widok z kanapy odległej od środka kraju daje wgląd w szczegóły rysujące się na horyzoncie w zależnosci od dowolnie wybranego boku. I tak, zerkając w najnowsze doniesienia naszego portalu, znalazłam obietnicę wznowienia serialu „Pamiętniki Wampirów” , co natychmiast przypomniało mi wydarzenie odległe od kanapy, lecz nieodległe czasowo.

Otóż do żandarmów, pilnujących wejścia na cmentarz w ponurych okolicznościach urzędowych, dama pełniąca rolę ministra spraw zagranicznych w
rządzie Republiki Ulicznej oznajmiła - „ja tu mieszkam”.
Niestety, żandarm okutany w kamizelkę pepanc okazał się osobnikiem nieznającym serialu i jasnowłosa dama zamiast na spoczynek dzienny w krypcie, udała się na śniadanie w pełnym świetle dnia, omijając czosnek i dziko rosnące kołki osinowe.

Oczywiście, pisząc to mam pełną świadomość, że nawet po zmianach na portalu
może mnie spotkać komentarz, nad którego istotą morfologiczno-językową łamię sobie bezskutecznie głowę od kilku tygodni.

Curiosum językowe brzmiało – „chamska nagonka w stylu bizantyjskim” i nie ma znaczenia kto komu tak dołożył. Ważniejszy jest bowiem fakt, iż zasługuje ono (to zdanie) na pracę naukową połączonych sił historyczno-językowych, a to z kolei zapowiada zarobek dla dwóch zawodowych pisaczy prac magisterskich na umowach śmieciowych.

Tradycja ma swoje korzenie w czasach walki z analfabetyzmem i jak wszystko, co ukorzenione, rozrosła się adekwatnie do ilości tak zwanych uczelni wyższych, powstałych na gruncie kapitalistycznej przedsiębiorczości w dziedzinie oświaty.

Wracając do oglądu spraw na horyzoncie politycznym, w aspekcie wznawianego serialu wampirycznego, absolutnie zwrócić należy uwagę na osobnika, mającego w życiorysie praktykę funeralną, który jednakże w trakcie doświadczeń poselskich, ujawnił naturę wręcz przeciwną; ku wielkiej uciesze gawiedzi oraz kolegów posłów ukazał temperament wodzireja na wiejskim weselu. Z pewną nieśmiałością, przeradzającą się szybko w przekonanie o swych wyjątkowych kompetencjach, zaczyna wypowiadać się jako przyszły premier w popielatym garniturze i rozkwita jak hortensja na ołtarzu ojczyzny.

W przeciwieństwie do (powyższego) pana C., pojawił się, a raczej został wstawiony na mównicę kontrkandydat w gajerze koloru granatowego, co w opracowaniach naukowych oznacza, że „Ludzie lubiący barwę koloru granatowego są zazwyczaj przywódczy, inteligentni, odpowiedzialni, samowystarczalni, rozsądni, zrównoważeni, wierni, dyplomatyczni i posiadają chęć kontrolowania świata zewnętrznego…Osoby lubiące kolor granatowy doskonale sprawdzają się jako nauczyciele, ponieważ czerpią przyjemność ze zdobywania wiedzy i opierają na niej swój autorytet".

Uzbrojona w taką wiedzę odnoszę nieodparte wrażenie, że kandydat na premiera nieistniejącego rządu w Republice Ulicznej może stanowić jednak dla wodza zagrożenie; największy buntownik prezesa, mając charakterystyczny prawy kieł (coś tu jest na rzeczy) odszedł był na swoje i żyjąc złudzeniami – wystawia własnego premiera, dla odmiany popielatego.

Oczywiście obaj twórcy przyszłych premierów w przyszłych rządach pozostawiają dla siebie, pieszczone w tajemnicy, marzenia o miejscu pod żyrandolem.

W tym skrótowym oglądzie znalazłam jedną poważną nadzieje człowieka, który chce związać swój los z prezesem Republiki Ulicznej. Jest to pan Ogórek, znany z niezwykle przytomnego rozeznania rzeczywistości, który spodziewa się, że dostanie w rządzie u prezesa nominację na rzecznika, co jest pomysłem niegłupim, bo jednak satyryk (dawniej zwany błaznem JKM) na ogół stanowi przy każdej władzy najmocniejsze, zdroworozsądkowe ogniwo.

Nie mam pewności, czy prezes na to pójdzie i czy aktualne sondaże pana Ogórka nie zniechęcą.

Patrząc bowiem na pierwszy szeroki uśmiech prezesa (ma jednak wszystkie górne zęby!), przypominam sobie porzekadło, pasujące jak ulał do wszystkich kolejnych premierów i prezydentów od Wałęsy poczynając: nie mów hop, dopóki nie przeskoczysz, a i potem się nie ciesz, bo nie wiesz, w co wskoczyłeś.

W tym momencie, wstając z kanapy i patrząc na dwóch (dabljuamericanfirstone) takich, co to mają być premierami, musze z emfazą zadać, za Kazimierzem Kwasniewskim* pytanie: - „Gdzie jest trzeci król”?!

Ukryty starannie, realny premier istniejącego realnie rządu, stanowi od dłuższego czasu obiekt detektywistycznych poszukiwań i dziennikarskich dociekań: co powie, jak powie, kiedy powie i jak już powie, to co powie. Ale jak już ktoś zapowie, że premier powie – zajmę znów miejsce w pierwszym rzędzie na kanapie i wysłucham z uwagą równie silną, jak nadzieja Kaczyńskiego na powrót do władzy.

*Autor kryminału

Znajdź nas na Google+

od 16 latprzemoc
Wideo

CBŚP na Pomorzu zlikwidowało ogromną fabrykę „kryształu”

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na naszemiasto.pl Nasze Miasto