Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Widzą i nie grzmią

Jadwiga Hejdysz
Jadwiga Hejdysz
Rozpaczliwy okrzyk „Boże, widzisz i grzmisz!” ma, podejrzewam, swe źródło w działalności niejakiego Zeusa, który osobiście dysponował składem materiałów wybuchowych.

Późniejsze czasy przyniosły bardziej skomplikowane interwencje Najwyższego w głupotę ludzką, co jednak łatwe do udowodnienia nie jest.

Niemniej, w naszym pięknym kraju, coraz bardziej wydaje się uzasadniony okrzyk w swej pierwotnej postaci – niestety, im bardziej będziemy krzyczeć, tym bardziej z tamtej strony będzie cicho. Śmiem tak twierdzić, gdyż doniesienia prasowe, śledzone jednym palcem metodą od Sasa do lasa, przynoszą rewelacje stawiające na sztorc resztki włosów.

I tak: „Zanosi się na wielką klapę sejmowej komisji posła Palikota, która miała oczyścić Polskę z biurokracji i zlikwidować zbędne przepisy”, gdyż „Niektóre resorty (zwłaszcza finansów) bronią się przed szybką zmianą absurdalnych przepisów, tłumacząc, że na przygotowanie dodatkowych rozporządzeń trzeba czekać kilka miesięcy”.

Należy przypuszczać, że wielka para, jaką osobiście dysponuje poseł Palikot pójdzie w gwizdek, a zmiany rozmyją się na drobiazgach, mimo wieloletniej i wspomagającej walki z absurdami życia codziennego pana Weissa w Radiu Zet.

Nie wiem, na ile poseł Palikot jest zdeterminowany, na jak długo starczy mu sił i rozpędu, wszystko bowiem wskazuje na to, że toczy się na naszych oczach walka rodzimego Don Kichota z wiatrakami. Urząd trzyma się równie mocno jak Chińcyki, a ci - jak wiadomo - trzymają się coraz mocniej.
Jeśli dodać do tego tak zwaną niewyparzoną gębę posła, który potrafi zadawać niewygodne pytania na temat kondycji fizycznej majestatu - wszelka działalność raptusa wydaje się być z góry skazana na niepowodzenie.

Drugie, uderzające zjawisko w publicznym życiu, to istnienie i trwanie na stanowiskach ludzi o miedzianych czołach. Zagłodził się w polskim wiezieniu człowiek. Na śmierć. W tej sprawie nastąpiło polityczne trzęsienie ziemi w Rumunii, gdzie podał się do dymisji minister, biorąc na siebie odpowiedzialność za działania placówki dyplomatycznej w Polsce.

A tymczasem u nas, na terenie Pałacu Prezydenckiego w trakcie ważnej, międzynarodowej uroczystości, duchowni prawosławni zostają potraktowani jak powietrze. Po czym, jak donosi prasa w poniedziałek, 14 kwietnia „Kancelaria Prezydenta wyraża głęboki żal za incydent, do którego doszło podczas spotkania Lecha Kaczyńskiego i Wiktora Juszczenki z przedstawicielami społeczności ukraińskiej w Polsce. Spotkanie opuścili duchowni prawosławni, bo Mariusz Handzlik z Kancelarii Prezydenta nie wymienił ich nazwisk".

Głęboki żal z powodu incydentu! Wobec zaszłości między Watykanem z czasów JPII a Cerkwią Prawosławną w ogóle, rzeczony „incydent” mnie osobiście jawi się jako skandal, po którym powinna polecieć głowa pana Handzlika i szefowej kancelarii prezydenta – osoby uznawanej w pałacu za specjalistkę od dyplomacji.

Ale to nie nasze obyczaje, u nas walczy się pazurami i zębami o stanowiska, nawet, jeśli to niesie ze sobą ośmieszenie kraju i co najmniej dwuznaczną opinię o ludziach władzy.
Walkę taką, zaprawioną nawet pogróżkami podjęła ostatnio pani Sowińska i bezcelowe byłoby wdawanie się w szczegóły. Na wszystko to patrzy stary Zeus, Bóg Ojciec, oraz Jahwe, ale żaden nie grzmi. Oddali grzmoty Rydzykowi i mają wreszcie z nami, Polakami, święty spokój.

Źródła:
Polskatimes
1. fakty.interia.pl
2. fakty.interia.pl

od 7 lat
Wideo

Uwaga na Instagram - nowe oszustwo

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na naszemiasto.pl Nasze Miasto