Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Wieczór filmowy pamięci Krzysztofa Kieślowskiego

Ewa Bo
Ewa Bo
Krzysztof Kieślowski
Krzysztof Kieślowski
W weekend Dom Sztuki na warszawskim Ursynowie, Studio Filmowe Kalejdoskop i Stowarzyszenie Filmowców Polskich zorganizowało wieczór filmowy poświęcony pamięci Krzysztofa Kieślowskiego.

Krzysztof Kieślowski na trwałe zapisał się w historii kinematografii i w pamięci widzów, którzy cały czas go wspominają i filmy, które stworzył. Minęło już piętnaście lat od śmierci tego znanego reżysera. W Polsce i za granicą, odbyło się mnóstwo filmowych pokazów z udziałem jego najbliższych współpracowników. Także w tym roku Dom Sztuki na Ursynowie zgromadził liczne grono miłośników jego twórczości.

Wkrótce 15. rocznica śmierci Krzysztofa Kieślowskiego

Piotr Śliwiński i Andrzej Bukowiecki, którzy od lat prowadzą seanse filmów dokumentalnych, umożliwili przybyłej publiczności zapoznanie się z dokumentalnymi filmami Kieślowskiego: "Pierwsza miłość” i "Szpital". Mimo że dzieła te powstały w latach siedemdziesiątych ubiegłego wieku , a i sytuacja w Polsce przez ten czas uległa zmianie, to tematy, które poruszają nie straciły na znaczeniu.

Fragment filmu "Pierwsza miłość" Krzysztofa Kieślowskiego:

"Pierwsza miłość", to telewizyjny debiut Krzysztofa Kieślowskiego. "Szpital" powstał w macierzystej Wytwórni Filmów Dokumentalnych, gdzie wyprodukowano większość jego autorskich dzieł. Po projekcji ludzie współpracujący z nim podkreślali właśnie ten walor twórczości zmarłego przed piętnastu laty reżysera. Podstawową wartością, jaka odróżnia jego filmowe dokumenty od telewizyjnych programów i przeciętnych tytułów uczestniczących w festiwalach, jest skupienie się na człowieku i jego osobistych sprawach : radościach i problemach.

Wrażliwość i niebywałe wyczulenie reżysera dokumentalisty na intymność, pozwoliła mu zjednać przychylność krytyków i publiczności. Najpierw stało się to w Polsce i w innych krajach Europy, a także i za Oceanem, gdzie bardzo trudno przebić się kinematografii europejskiej. Wspominał o tym po projekcji filmów redaktor tygodnika "Ekran" i "Filmu" pan Adam Horoszczak . Opowiedział, co się działo za kulisami. Mówił o walce, jaką toczyli Amerykanie promujący do nagrody Festiwalu w Cannes obraz Quentina Tarantino i Europejczycy usiłujący przeforsować kandydaturę nowego filmu Krzysztofa Kieślowskiego. W końcu doceniono jego autorski dorobek, chociaż stało się to właściwie u schyłku życia artysty. Nie nacieszył się zbyt długo tą spóźnioną sławą, ale honory i nagrody traktował, jako dodatek do najbardziej istotnej w jego życiu pracy reżysera.

Fascynacja Kieślowskiego drugim człowiekiem spowodowała, że podjęto się kontynuacji filmu "Pierwsza miłość", ale go nie ukończono. Od współpracującego z Mistrzem reżysera, Krzysztofa Wierzbickiego, publiczność dowiedziała się o powodach zaprzestania ambitnego przedsięwzięcia i losach osób występujących w tym filmie. Małżonkowie wyemigrowali z Polski do Kanady, gdzie rozpoczęli nowy rozdział swojego życia. Okazało się też, że córka tej pary (narodziła się podczas kręcenia filmu) zaszła w ciążę mniej więcej w tym samym mniej więcej wieku, co matka.

Telewizja Polska miała zamiar wyprodukować też dalszy ciąg filmu "Szpital" z tymi samymi bohaterami, ale okazało się, że większość z nich już nie żyje.
(Fragment filmu "Szpital" Krzysztofa Kieślowskiego z 1977 roku zobaczymy klikając w ten link)
Zarówno Piotr Morawski, jak i Krzysztof Wierzbicki, wspominali wielkie zaangażowanie Kieślowskiego podczas pracy oraz wyjątkowe poczucie humoru, jakie mu dopisywało nawet w trudnych sytuacjach. Widzowie zgromadzeni na sali kinowej Domu Sztuki dowiedzieli się w jakich warunkach kręcono obejrzane wspólnie filmy dokumentalne. Otóż kamery ważące kilkadziesiąt kilogramów (które dziś niektórym trudno obie wyobrazić) umożliwiały nagrywanie ruchomego obrazu i tonu na taśmę szerokości 35 milimetrów, o długości ekranowej projekcji około dziesięciu minut.

Porównali te urządzenia do używanych dzisiaj kamer cyfrowych, które można trzymać w jednej ręce filmując przez blisko godzinę bez pomocy kogokolwiek. Nie mówiono jednak tego po to, by epatować uczestników dyskusji trudnymi warunkami, jakie mieli dawniej do pokonania ludzie kina. Daje to po prostu pojęcie o ilości minionego czasu, jaki upłynął od okresu powstawania tych dzieł, które po prawie czterdziestu latach wcale nie starzeją się i wciąż wzbudzają duże zainteresowanie.

Oprócz współpracowników na sali zjawili się absolwenci Wydziału Radia i Telewizji w Katowicach, gdzie Krzysztof Kieślowski prowadził zajęcia i warsztaty z filmu dokumentalnego. Część publiczności przywiódł do Domu Sztuki sentyment do Mistrza, inni przyszli z ciekawości, a większość chciała porozmawiać o kinie, które tak niedawno jeszcze święciło tryumfy, podbijając europejski i światowy rynek filmowy. Dziś, mimo kryzysu, a może właśnie dlatego, warto powracać do tak szlachetnych wzorców, które są, być może, pewną receptą na sukces. A jest na kim się wzorować.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wideo
Wróć na naszemiasto.pl Nasze Miasto