Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Wielka Brytania potrafi... - podsumowanie igrzysk olimpijskich

Dawid Bożek
Dawid Bożek
Stadion Olimpijski w Londynie
Stadion Olimpijski w Londynie Gerard McGovern, CC 2.0
Jak po każdej wielkiej imprezie sportowej, czas na podsumowania. Siedemnaście dni olimpijskiej rywalizacji minęło tak szybko, jak uczniom wakacje. Niestety, niewielu polskich sportowców zasłużyło sobie w Londynie na świadectwo z paskiem.

Z wielką radością, ale także z bólem serca, śledziłem ceremonię zamknięcia igrzysk XXX olimpiady. Mając w pamięci ostatni piątek lipca, kiedy osiemdziesiąt tysięcy widzów na stadionie w Stratford, a także kilka miliardów przed odbiornikami obejrzało piękny spektakl w reżyserii Danny’ego Boyle’a żałowałem, że na kolejne święto sportu przyjdzie mi czekać (o ile dożyję tego dnia) kolejne cztery lata.

Starałem się wtedy zapomnieć o występie biało-czerwonych w stolicy Wielkiej Brytanii, bo dla mnie, wbrew pozorom, te igrzyska były po prostu najpiękniejsze. Od strony organizacyjnej sir Sebastian Coe i jego ekipa spisali się na medal. Pięknie usytuowane areny zmagań sportowców, na których każdego dnia frekwencja kibiców była niemal stuprocentowa, a do tego wspaniała atmosfera podczas trwania każdych zawodów – poprzeczka dla Rio de Janeiro jest ustawiona bardzo wysoko.

Widząc szczęśliwe twarze zawodników, świetnie się bawiących podczas „wielkiego party”, jak organizatorzy określili zakończenie igrzysk, niestety pękłem. Ten typowo polski odruch narzekania uaktywnił się, gdy zobaczyłem wielokrotnie pokazywanych przez realizatora, pozujących z medalami na szyi reprezentantów Holandii, Francji czy Stanów Zjednoczonych. Ich rodacy, którzy przez ostatnie dwa tygodnie mocno ściskając własne kciuki, zagrzewali do walki swoich krajanów, teraz mają powody do ogromnej dumy, bowiem każda z tych nacji swoimi wynikami osiągniętymi w Londynie po prostu nie musi się wstydzić.

Nie mówiąc już o gospodarzach imprezy, którzy w klasyfikacji medalowej ustąpili pola tylko wspomnianym Stanom Zjednoczonym i Chinom. A pomyśleć tylko, że szesnaście lat temu z olimpiady w Atlancie Duma Albionu przywiozła „zaledwie” piętnaście krążków, wśród których znalazł się tylko jeden z najcenniejszego kruszcu. Dla porównania reprezentanci Polski na tamtych igrzyskach stanęli na olimpijskim podium siedemnaście razy, z czego siedem razy na najwyższym jego stopniu.

Brytyjczycy zareagowali szybko
Półtorej dekady za nami, a sytuacja zmieniła się diametralnie. Po feralnej Atlancie Brytyjski sport stanął nad przepaścią, dlatego tamtejszy komitet olimpijski wpadł na pomysł utworzenia „Team GB”, projektu podobnego do rodzimego „Klubu Polska Londyn 2012”, który w naszym kraju pojawił się po igrzyskach w Pekinie. Na efekty nie trzeba było długo czekać. Już w Australii na konto „wyspiarzy” trafiło dziewięć złotych medali, a z każdą następną imprezą zdołali poprawić swoje pozycje w klasyfikacji medalowej (Sydney i Ateny - 10. pozycja, Pekin - 4. miejsce).

Dla porównania, polscy sportowcy od igrzysk w Atlancie zaczęli przynosić coraz mniej zdobyczy, a od Aten liczba ta zatrzymała się na symbolicznej dziesiątce. Spośród 147 zawodników objętych programem „Klubu…”, tylko ośmiu stanęło w Londynie na olimpijskim podium. Pozostała dwójka spoza tego grona, która nie zawiodła oczekiwań kibiców, to strzelczyni Sylwia Bogacka i sztangista Arkadiusz Bonk. Na próżno szukać w tym zestawieniu pływaków, szermierzy, dżudoków czy choćby siatkarzy.
Najlepsi? A co z resztą?
Pomysł zebrania naszych najlepszych reprezentantów w jedną grupę i skupienie na nich największej uwagi w sferze przygotowania do najważniejszej imprezy czterolecia, wydawał się trafiony. Wydawał, bo według niego, priorytetem mieli być najlepsi sportowcy nad Wisłą. Tymczasem, jak mówi w wywiadzie dla Polskiej Agencji Prasowej Zbigniew Pacelt, były pływak i pięcioboista, a obecnie poseł, zapomniano o czymś bardziej istotnym.

– W czerwcu na posiedzeniu sejmowej Komisji Kultury Fizycznej Sportu i Turystyki, gdzie omawiano stan przygotowań do igrzysk, powiedziałem: «ten program Klub Polska - Londyn 2012 kojarzy mi się z wypasioną salonką, która powoli toczy się po szynach i w której od czasu do czasu otwierają się drzwi w biegu. Kto zdąży wskoczyć ten się załapie, ale reszta się odbija». Nie uwzględniono w tym programie zaplecza, utalentowanych juniorów i młodzieżowców. A to znajdzie swe odzwierciedlenie w następnych igrzyskach – ocenia Pacelt (źródło: wyborcza.pl)

Jak wiemy, rywalizacja, bez względu na to, czy istnieje wewnątrz klubu czy reprezentacji, stanowi mocny napęd dla osiągnięć danego zawodnika. O tym, jak ważne jest współzawodnictwo na szczeblu krajowym, mogliśmy się przekonać na przykładzie naszego brązowego medaliście w windsurfingu, Przemysława Miarczyńskiego. 33-latek do końca nie mógł być pewnym startu w Londynie, bowiem za jego plecami czyhał jego najgroźniejszy rywal w walce olimpijski „mandat”, Piotr Myszka. Gdyby regulamin dopuszczał do startu dwóch zawodników z tego samego kraju, niewykluczone, że z Weymouth również i Myszka przywiózłby „krążek”.
Największe rozczarowania igrzysk
Bezsprzecznie najdotkliwszą porażkę spośród 218 polskich sportowców ponieśli polscy siatkarze. Ten niewidzialny balon, o którym po każdej przegranej podopiecznych Andrei Anastasiego wspominał niemal każdy kibic, niestety musiał kiedyś pęknąć. Gdzie się schowała druga drużyna ostatniego Pucharu Świata? Gdzie jest zwycięzca Ligi Światowej? Nikt w hali Earls Court nie potrafił go znaleźć. Już po przegranej batalii z Bułgarią zdołał skutecznie się ukryć. I to pomimo małych „znaków życia”, które wysyłał na mecze z Argentyną i Wielką Brytanią.

Wyobrażam sobie, jak wielu kibiców z przykrością oglądało mecz o 3. miejsce, w którym reprezentacja Włoch sięgnęła po brąz, pokonując bezproblemowo Bułgarię. Wydawać by się mogło, że to my moglibyśmy być na miejscu wicemistrzów Europy, przecież już na inaugurację turnieju olimpijskiego byliśmy od nich lepsi. Rywalizacja siatkarzy na igrzyskach pokazała jednak, że nie zawsze zwycięstwo z groźnym rywalem może być gwarantem sukcesów na przestrzeni całych zawodów. Złoty medal z igrzysk w Montrealu w 1976 roku wciąż pozostał naszym najcenniejszym trofeum.

Igrzyska w Londynie nie należały również do naszych pływaków. W Aquatic Centre odbyły się tylko cztery finały z udziałem polskiego zawodnika (Paweł Korzeniowski, Konrad Czerniak, Mateusz Sawrymowicz i Rafał Kawęcki) Niestety, nikt z wymienionych nie zdołał dopłynąć do mety w pierwszej trójce. Najbliżej do osiągnięcia tego celu zabrakło temu ostatniemu, który w wyścigu na 200 metrów stylem grzbietowym zajął czwarte miejsce. Powtórzyła się sytuacja z Pekinu, kiedy to żaden medal nie zawisł na szyi Polaka.
Nie można ponadto nie wspomnieć o polskiej szermierce, która po raz pierwszy od 30 lat nie przywiozła żadnego olimpijskiego krążka. Reprezentanci naszego kraju w Londynie zwykle kończyli rywalizację na pierwszych rundach. Zawiedli zarówno indywidualnie, jak i w drużynie. Najgorsze było jednak to, że po przylocie do kraju nasza najlepsza florecistka, Sylwia Gruchała, wyznała mediom, że po tak słabym występie nie ma sobie nic do zarzucenia i wraca do domu z czystym sumieniem.

Takich porażek polskich sportowców w stolicy Wielkiej Brytanii można wymieniać jeszcze długo. Owszem, nie należy zapominać przecież o zawodnikach pokroju naszych siatkarzy plażowych, dżudoki Pawła Zagrodnika, dyskobola Piotra Małachowskiego, tyczkarza Pawła Wojciechowskiego czy kajakarzy górskich. Co jednak z pozostałymi? Jaka będzie przyszłość polskiego sportu i Klubu Polska Londyn 2012 po igrzyskach? Jako mnie, kibicowi, trudno jest na to pytanie jednoznacznie odpowiedzieć. Wielu mówi wprost: „Trzeba zmienić to i owo”. Obawiam się jednak, że sytuacja może wyglądać w ten sposób: rozmowy potrwają raczej krótko, obietnice nie znajdą pokrycia, a na następnej olimpiadzie i tak będziemy liczyć na Tomasza Majewskiego, Anitę Włodarczyk czy Adriana Zielińskiego. Koło się zamyka.

Znajdź nas na Google+

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Wywiad z prezesem Jagiellonii Białystok Wojciechem Pertkiewiczem

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na naszemiasto.pl Nasze Miasto