Najwięcej zastrzeżeń można mieć, jak się wydaje, do adaptacji stosunkowo obszernej objętościowo sztuki Johna Murrrella, która w oryginale nosi tytuł "Memoir", co można przetłumaczyć jako "Pamiętnik".
Kanadyjski dramatopisarz, posługując się bogatą bibliografią odtworzył w niej ostatnie lata życie wielkiej francuskiej aktorki przełomu XIX i XX wieku, Sary Bernhardt. W jego sztuce wybitna odtwórczyni ról Fedry, Damy Kameliowej, Kleopatry czy... Hamleta opowiada dzieje swojego życia i kariery teatralnej panu Pitou, który jest nie tylko sekretarzem, ale także opiekunem starzejącej się gwiazdy, czekającej na koniec życia i powiernikiem kompleksów, osobistych tragedii skrywanych przez wielką Sarę przed wielbicielami jej talentu.
Adaptacja, według której zrealizowany został spektakl na kameralnej scenie teatru przy Mokotowskiej 13 w Warszawie, sprawia wrażenie robionej niejako "po łebkach". Adaptator (prawdopodobnie był nim reżyser "Mimo wszystko", Waldemar Śmigasiewicz) jedynie skrótowo zaznacza ważne wydarzenia z życia Sary Bernhardt, wspomina o jej nieciekawej sytuacji rodzinnej, o wielkich rolach, kolejnych mężach, wypadku, w wyniku którego aktorka traci nogę. Przez to bywa, że poszczególne sceny tracą spójność, a przedstawienie przyjmuje formę kalejdoskopu scen z życia wybitnej artystki teatralnej, która miała w zwyczaju podczas swoich licznych zagranicznych tournée sypiać w... trumnie.
Na szczęście wszelkie niedostatki dramaturgiczne przedstawienia "Mimo wszystko" na Scenie w Baraku rekompensuje doskonałe, wyśmienite, po prostu wybitne aktorstwo. Pierwsze skrzypce gra w nim Maja Komorowska jako Sarah Bernhard. Ta znakomita aktorka, od 40 lat związana z warszawskim Teatrem Współczesnym, buduje swą postać nie tylko za pomocą dialogu (momentami bardzo dowcipnego i błyskotliwego), ale także, a może głównie za pomocą mimiki, gestu, spojrzenia.
Ogromną przyjemnością jest możliwość obserwowania tych poczynań aktorskich Komorowskiej, dzięki którym jednym gestem czy spojrzeniem potrafi ona powiedzieć o swojej bohaterce i jej życiu więcej niż wielominutowe tyrady. Aktorka świetnie też oddaje fizyczne niedoskonałości Bernhardt. W kilku przynajmniej scenach Maja Komorowska potwierdza swój talent charakterystyczny i komediowy.
Udatnie partneruje Komorowskiej gościnnie występujący we Współczesnym Wiesław Komasa. Jego Pitou jest komiczny w scenach, gdy jego chlebodawczyni każe mu wcielać się w role osób (także kobiet), które miały w jej życiu niebagatelne znaczenie. I dramatyczny, gdy aktorka pozoruje swoją śmierć. To bardzo dobra kreacja Komasy, aktora zdecydowanie za rzadko wykorzystywanego przez polski film i teatr. Podczas przedstawienia, które miałem przyjemność oglądać (22 września 2012 r.) na widowni była obecna spora grupa świeżo upieczonych absolwentów Akademii Teatralnej, którzy z zapartym tchem i podziwem oglądali na scenie swoich mistrzów. Miejmy nadzieję, że pójdą w ich ślady.
Walorem przedstawienia "Mimo wszystko" na Scenie w Baraku Teatru Współczesnego w Warszawie jest też skromna, ale niezwykle funkcjonalna scenografia Marcina Preyera i nastrojowa muzyka Krzesimira Dębskiego. Wielkie słowa uznania należą się reżyserowi światła w tym spektaklu (niestety, nigdzie nie znalazłem na jego nazwiska). Natomiast do reżysera Waldemara Śmigasiewicza mam pretensję o to, że zrobił spektakl trwający zdecydowanie za krótko.
Znajdź nas na Google+
NORBLIN EVENT HALL
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?